Okazuje się, że ta podstawowa zasada egalitaryzmu przy wigilijnym stole wcale nie musi być przestrzegana. Przekonałam się o tym spędzając pewnego roku święta Bożego Narodzenia w pewnym ekskluzywnym pensjonacie na południu Polski. Gości świątecznych do rzeczonego pensjonatu przyjechało multum i to z całej zjednoczonej Europy. Miło było patrzeć na ten wesoły tłumek, spragniony nie tylko wypoczynku w górach, ale także prawdopodobnie tęskniący do wspólnego uczestniczenia w misterium polskiej wieczerzy wigilijnej. Dość szybko, bo jeszcze w przeddzień Wigilii, między przybyszami z różnych krańców Europy zawiązywały się nici sympatii, a nawet przyjaźni. Taki stan rzeczy był dobrym prognostykiem na to, że wspólna wieczerza wigilijna upłynie w cudownym, świątecznym nastroju.
Zbliżał się wigilijny wieczór. Po całym pensjonacie rozchodziły się smakowite zapachy dań. Właściciele pensjonatu zadbali o to, by na stołach znalazło się wszystko, co powinno się znaleźć. Stojące w saloniku wielkie, jodłowe drzewko jarzyło się setkami kolorowych świateł, a z głośników dobiegały dźwięki kolęd śpiewanych... w języku angielskim.
Punktualnie z nastaniem godziny 16 pensjonatowi goście mieli zasiąść do wspólnej wieczerzy przy wspólnym stole.
Okazało się jednak, że koncepcja logistyczna organizatorów wieczerzy wigilijnej, czyli właścicieli pensjonatu miała się zasadzać na z goła innej regule - co wywołało spore zamieszanie wśród pensjonatowych gości. W salonie, ozdobionym choinką do sufitu mieli się dzielić opłatkiem VIP-y, a w jadalni i pomieszczeniach przylegających do niej... pozostała kategoria gości, czyli tak zwane pospólstwo. Dziwnym zbiegiem okoliczności zostałam przydzielona do kategorii VIP-ów, co wcale nie było mi na rękę, albowiem w tamtej, czyli "gorszej" grupie gości znalazła się także pewna sympatyczna rodzina Ślązaków, z którą zaprzyjaźniłam się pierwszego dnia mojego pobytu w pensjonacie. Oczywiście misterny plan strategiczny gospodarzy, polegający na wprowadzeniu podziału na gości "lepszych" i "gorszych" musiał zostać zrujnowany i stało się to dość szybko. Jako zwolenniczka równości przy wigilijnym stole - przeniosłam swoje nakrycie do pomieszczenia, w którym znajdowali się sympatyczni Ślązacy. Za moim przykładem poszli inni uczestnicy wigilii, którym siedzenie z VIP-ami w czasie wieczerzy z różnych względów nie odpowiadało. Nie muszę dodawać, że wspólna wigilijna wieczerza przebiegła w atmosferze pojednania, miłości bliźniego i wzajemnego poszanowania - zgodnie z tradycją świąt Bożego Narodzenia. O jakiejkolwiek segregacji nawet nie mogło być mowy, choć nie jestem tego aż tak do końca pewna.
Burze nad całą Polską
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?