Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wigilia w młodzieżowym ośrodku wychowawczym

Peter lodz
Peter lodz
Sala gimnastyczna zamieniła się na kilka chwil w salę bankietową
Sala gimnastyczna zamieniła się na kilka chwil w salę bankietową Piotr Drzewiecki
Mikołaj, prezenty, kolędy i łzy... Tymi słowami można opisać przebieg czwartkowego wieczoru wigilijnego w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym nr 3 w Łodzi. Dla niektórych wychowanek to spotkanie było jedynym pozytywnym akcentem świąt…

Sześćdziesiąt podopiecznych to same dziewczęta. Trafiają do Łodzi z całej Polski. Są młode, ładne, często uśmiechnięte, choć nie wszystkie… Tak, na pierwszy rzut oka grupa ta nie różni się niczym od zwykłej klasy w szkole. Nasuwa się pytanie: „co one tu robią? dlaczego się tutaj znalazły?”. Niestety, każda z przebywających tam dziewcząt ma na swoim koncie konflikt z prawem. Każda przebywa tu na polecenie sądu. Za co? - Za bardzo różne rzeczy – począwszy od wagarów, podrabianie dokumentów, kradzieże, posiadanie narkotyków – tłumaczy Hanna Radziszewska, dyrektor ośrodka. – U nas mieszkają, uczą się, zdobywają także praktykę zawodową w różnych dziedzinach, co może im się przydać w dalszym życiu po opuszczeniu naszego ośrodka. My przyjmujemy podopiecznych do 18 roku życia. Starsze osoby trafiają do innych placówek – dodaje pani dyrektor.

Jeden taki dzień w roku

Wspólna wigilia to zarówno dla wychowanek, jak i ich opiekunów szczególny czas. Dziewczyny do uroczystości przygotowywały się długo i solidnie. – Same musiałyśmy zrobić wszystkie potrawy, co zabrało nam trochę czasu – mówią zgodnie. – Do tego przygotowanie dekoracji do przedstawienia oraz porządki, nie było łatwo, ale z efektów jesteśmy zadowolone - dodają. Spotkanie rozpoczęło się krótkim przemówieniem pani dyrektor, po którym zgromadzeni na sali podopieczni oraz goście obejrzeli Jasełka w wykonaniu dziewcząt. Wszyscy wykonawcy zostali nagrodzeni dużymi brawami. Następnie był krótki koncert kolęd przygotowany przez jedną z grup pod kierunkiem wolontariusza, który od początku roku szkolnego stworzył chór w ośrodku. Było tradycyjne dzielenie się opłatkiem i składanie świątecznych życzeń. Dziewczyny miały okazję porozmawiać w cztery oczy ze swoimi opiekunami. Na niejednej twarzy można było zobaczyć głębokie wzruszenie, a czasem i łzy.

Wieczerza wigilijna

Po długotrwającym składaniu życzeń, przyszedł czas na wypróbowanie potraw. Na stołach znalazły się wszystkie tradycyjne potrawy wigilijne. Była zupa grzybowa, pierogi, kapusta z grochem, różnego rodzaju śledzie, makiełki oraz dużo słodkości i owoców. Dziewczyny z radością częstowały gości swoimi wyrobami i chwaliły się która co przygotowała. Po skosztowaniu wszystkich potraw przyszedł czas na najbardziej oczekiwany moment – na salę wjechał na rowerze Święty Mikołaj, w którego rolę wcielił się jeden z wychowawców. Przywiózł on ze sobą kilkadziesiąt prezentów, które następnie rozdawał wychowawcom i podopiecznym. Wychowawcy mieli o tyle utrudnione zadanie, że każdy z nich musiał wykazać się znajomością wierszyka lub jakieś piosenki, by otrzymać paczkę dla swojej grupy.

Na zakończenie wigilii Hanna Radziszewska podziękowała za obecność przybyłym gościom, wśród których znaleźli się byli pracownicy oraz przyjaciele placówki. Szczególne podziękowania należały się wszystkim wychowankom, które pod okiem swoich opiekunów, włożyły wiele trudu, by jak najlepiej przygotować uroczystość. Kilka dziewcząt jeszcze przez pewien czas śpiewała kolędy i inne piosenki wraz z wolontariuszem. I znów po policzkach niektórych z nich popłynęły łzy wzruszenia…

Nie mają dokąd wrócić…

Za kilka dni rozpoczną się święta Bożego Narodzenia. Większość podopiecznych łódzkiego ośrodka pojedzie na przepustki do swoich domów, by razem z rodzinami przeżywać atmosferę świąt. - Niestety, około dwudziestu dziewczyn zostanie, bo nie mają dokąd pójść. Ich rodziny zaliczane są do tzw. marginesu społecznego, rodzice przeważnie są alkoholikami i raczej o przeżywaniu świąt w takiej atmosferze nie ma mowy. Dziewczyny wolą zostać u nas i wspólnie spędzić ten czas, nich jechać do rodzin, nawet jeśli ktokolwiek na nich tam czeka – mówi z wyraźnym smutkiem w głosie pani dyrektor. Dla niektórych jest to już czwarta wigilia w murach tego ośrodka…

Co będzie dalej?

Co podopieczne ośrodka mogą zrobić po przekroczeniu granicy wieku dojrzałości? Mogą powrócić do domu, albo zostać przeniesione do innego ośrodka, gdy ich sytuacja i zachowanie nie pozwala na powrót do rodziny. Część osób podejmuje na nowo naukę i chce zdobyć zawód lub zdać maturę. Inne szukają pracy, usamodzielniają się. Przykładem może być Ania (imię zostało zmienione), która rok temu wyszła z łódzkiego ośrodka i obecnie mieszka sama, na nowo uczy się. Pytana o to, czy chciałaby powrócić do tego co było kiedyś, przecząco kręci głową i pyta retorycznie – po co?

Niestety zdarza się i tak, że wychowanki powracają do dawnych złych nałogów i często trafiają na ulicę... Ale wiele zależy od nich samych. A podczas świąt mogą poczuć, że jest szansa na powrót do normalnej rzeczywistości i to co zrobiły w przeszłości, często z głupoty, wcale nie przekreśla ich szans na lepszą przyszłość.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto