Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wilczy bilet od pracodawcy. Niszczenie ludzi za unijne pieniądze?

Izabela Tchórzewska
Izabela Tchórzewska
Praca w biurze. Zdjęcie ilustracyjne
Praca w biurze. Zdjęcie ilustracyjne AlainV, domena publiczna
W serwisie wilczybilet.pl można wystawić swojemu pracownikowi (zwłaszcza byłemu) rekomendację. W profilu pracownika umieszczane są jego dane osobowe. Choć nikt nie wyraża na to zgody, dane mimo wszystko są wykorzystywane.

Gdy rezygnujemy z pracy, często prosimy o referencje. Teraz nasze referencje zarówno te dobre, jak i złe, możemy znaleźć na stronie wilczybilet.pl. Jednak zamieszczenie opinii na nasz temat nie wymaga naszej zgody czy prośby. Może to zrobić każdy pracodawca. Wystarczy, że zarejestruje się na stronie i uiści opłatę.

Użytkownik serwisu, czyli firma nazywana przez serwis Profesjonalistą, może czytać i umieszczać opinie o pracownikach. Jednocześnie tylko profesjonalista może utworzyć profil pracownika. Według regulaminu serwisu ocena pracownika może opierać się jedynie o osobiste doświadczenie z zatrudnionym. Pytanie, jak sprawdzić, czy pracodawca wyraża własne opinie, czy tylko te zasłyszane od innych.

Czytaj także: Czy wiesz, że nawet adres e-mail może być danymi osobowymi?

Firma, akceptując regulamin zaświadcza, że dane pracownika, które umieszcza, są prawdziwe. Regulamin zastrzega, że nie wolno używać wulgaryzmów, wyrazów obraźliwych, a także nie należy odnosić się do sfery prywatnej i rodzinnej. Trzeba podkreślić, że w profilu pracownika podawane jest imię, nazwisko, data urodzenia. Te dane, plus opinia o danej osobie, mogą zniszczyć karierę.

W założeniu portal miał służyć ułatwieniu pracodawcom znalezienia rzetelnego człowieka do pracy. I tu pojawia się kolejne pytanie. Czy to, że ktoś nie był dobrym pracownikiem w jednej firmie oznacza, że będzie tak samo zły w innej?
Serwis na stronie głównej "chwali się", że wystawiono już ponad 14 tys. wilczych biletów. Oznacza to, że 14 tys. osób potencjalnie zostało pozbawionych pracy.

Gdy wysyłamy CV i pospisujemy umowę, zgadzamy się na przetwarzanie danych, ale tylko w obrębie firmy. Zakładanie konta pracownikowi w serwisie wilczybilet.pl jest udostępnieniem danych osobowych innym osobom. Czy serwis wykorzystał lukę prawną czy to już bezprawie?
Czytaj więcej -->

"W rozumieniu ustawy za dane osobowe uważa się każdą informację dotyczącą osoby fizycznej, pozwalającą na określenie tożsamości tej osoby" (Dziennik Ustaw Nr 133, Poz. 883, Art. 6).

Co na to GIODO i PARP?

Skontaktowaliśmy się z Generalnym Inspektoratem Ochrony Danych Osobowych. Rzecznik GIODO Małgorzata Kałużyńska-Jasak stwierdziła, że zna sprawę, ale jeszcze nikt nie zajmował się nią pod kątem przetwarzania danych pracowników. Po naszej interwencji obiecała, że zajmie się tym odpowiedni departament.

Co ciekawe, serwis Wilczy Biley został sfinansowany z programu Unii Europejskiej "Innowacyjna gospodarka". Postanowiliśmy zatem zadzwonić do Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i zapytać, na jakiej podstawie strona otrzymała dotacje unijne. Rzecznik PARP obiecał, że natychmiast zajmie się tą sprawą. Wygląda jednak na to, że wcześniej nikt nie zajął się kwestią ochrony danych osobowych.

Na Facebooku zawrzało. Ludzie są oburzeni

Opinie są podzielone, ale przeważają te, że serwis wilczybilet.pl działa niezgodnie z prawem.

"Masz już serwisy opisujące nierzetelnych kontrahentów, masz opisujących złych pracodawców. Może czas na serwis o złych pracownikach? W sumie wydaje się logiczne - choć niezgodne z prawem" - komentuje Mateusz na profilu Artura Kurasińskiego. "To jest nielegalne i perfidne" - odpowiada inny użytkownik.
Autor serwisu odpisuje: "Skoro mam prawo wyrazić opinie o pracodawcy, lekarzu czy sklepie internetowym, to czemu mam nie mieć prawa wypowiedzieć sie o pracowniku?!"

Czytaj także: Chroń e-mail. Marketingowcy czyhają na Twoje dane osobowe

"Musisz być kiepskim pracodawcą, skoro wpadłeś na pomysł takiego serwisu. Albo przynajmniej nie rozumiesz jeszcze, że nieodpowiedzialni ludzie zdarzają się wszędzie i nie ma co wylewać dziecka z kąpielą" - ripostuje Rafał.

Wojciech nie daje szans wilczemubiletowi.pl: "Według mnie nie ma szans powodzenia - GIODO zje portal (...). W przypadku tego portalu to są ewidentnie dane osobowe podlegające ochronie - czyli aby się ktoś tam pojawił, to musi wyrazić na to zgodę - a już widzę jak wszyscy wyrażają (czynnie!) zgodę na to, aby się tam pojawić". Łukasz podumowuje: "Przerażające, niewłaściwie i kontrowersyjne".

Natomiast założyciel serwisu na swoim Facebooku zapowiada wprowadzenie usługi SMS, dzięki której będzie można sprawdzić, czy otrzymało się "wilczy bilet". Przewisywany koszt SMS-a to 9 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto