Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Cejrowski show w Ostrowcu Świętokrzyskim

Redakcja
Wojciech Cejrowski podczas pierwszych minut spotkania w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Wojciech Cejrowski podczas pierwszych minut spotkania w Ostrowcu Świętokrzyskim. Krzysztof Krzak
Przy wypełnionej do ostatniego miejsca sali kina Etiuda w Ostrowcu Świętokrzyskim odbyło się spotkanie autorskie ze znanym podróżnikiem i pisarzem, Wojciechem Cejrowskm. "Boso do... Ostrowca Świętokrzyskiego" przyjechał na zaproszenie Miejskiego Centrum Kultury.

Wojciech Cejrowski wita publiczność staropolskim "Szczęść Boże". A potem jest już konkretny i stanowczy: fotografować i nagrywać można tylko przez pierwsze trzy minuty. Opornych fotoreporterów i operatorów lokalnych telewizji, którzy nie respektują tej zasady pyta: "Z Czech pan przyjechał i nie rozumie? Proszę złożyć sprzęt!" Przecież istnieje coś takiego jak prawo autorskie i przykazanie "Nie kradnij!". - Nagrają państwo mój występ - tłumaczy. - Puszczą na YouTubie, albo na płycie przekażą innym, którzy to obejrzą i kto wtedy przyjdzie na spotkanie, takie jak to?

Spotkanie rozpoczyna się, rzec można, "po bożemu". Bosy Cejrowski z nieodłącznym dzbanuszkiem yerba mate prezentuje slajd z polną drogą, pełniącą funkcję autostrady gdzieś między Peru a Brazylią i snuje swą opowieść o trwającej sześć dni podróży w niewyobrażalnie prymitywnych dla Europejczyka warunkach. Ale także o rodzącej się podczas niej przyjacielskiej więzi między uczestnikami wojażu, zwłaszcza gdy wspólnymi siłami trzeba przeciągać zdezelowany pojazd przez błotniste kałuże. (Przy okazji zagadka: Dlaczego cykliści w Amazonii nie zakładają koszulek? Bo łatwiej jest umyć plecy niż wyprać koszulkę).

Opowiada, na tle kolejnych slajdów, o ludziach Ameryki Łacińskiej, wśród których nie ma bezdomnych i głodnych, chyba że na własne życzenie. Dlaczego? Bo panujący tam socjal, wyrażający się w tym, iż państwo nic nie robi (czytaj: nie przeszkadza obywatelowi), powoduje, że każdy kto tylko chce, jest w stanie wybudować sobie dom (choćby pływający po rozlewiskach rzeki Ukajali - unikniemy wtedy "syndromu więziennego" wywołanego stałym sąsiedztwem tych samych ludzi) i złowić ryby lub upolować inną zwierzynę, którymi wyżywi siebie i rodzinę.

Mówi o "świętym" w tamtych krajach przywileju sjesty w środku dnia, która jest prezentem dla pracodawcy (czego nie rozumieją europejscy szefowie), bo wypoczęty pracownik, to wydajny pracownik. Toteż, radzi Wojciech Cejrowski, jeśli przełożony zmusza nas do pracy po godzinach lub w wolne dni, należy mu "po prezydencku" powiedzieć: "Spieprzaj, dziadu!". Nawet jeśli w pierwszej chwili się "zawiesi", to po przeczytaniu kodeksu pracy i konstytucji zrozumie, że to pracownik ma rację.

W opowieści Cejrowskiego jest też mowa o pozornym prawie własności panującym choćby w Polsce: jeśli chcemy wybudować dom na własnej działce, musimy mieć pozwolenie od urzędników; o niezrozumiałych decyzjach władz różnych telewizji, którzy z powodu poglądów prowadzącego zdejmują z ramówek programy o wysokiej oglądalności. - "WC Kwadrans" miał 3,5 miliona widzów - przypomina Cejrowski. - Wyrzucili! W Polsacie ("Z kamerą wśród ludzi") miałem półtora miliona - też wyrzucili. Teraz "Boso przez świat" ma 2,8 - 3,2 mln widzów i na razie nie mam umowy na nowy sezon; o kobietach: "Mężczyzna nie zrozumie kobiety, proszę tego od nas nie wymagać. Jesteście i będziecie tajemnicą".

Zdaję sobie sprawę, że najdokładniejsza nawet relacja nie jest w stanie oddać treści, a przede wszystkim atmosfery spotkania z Wojciechem Cejrowskim. Jest on bowiem człowiekiem obdarzonym niezwykłym talentem narracyjnym i aktorskim (nie na darmo studiował w szkole teatralnej) z zacięciem kabaretowym. I nawet jeśli w jego występie "pobrzmiewają echa" Marcina Dańca i "Konia polskiego", to przecież są to wysokich lotów wzorce. Dopracowane gesty, vis comica, modulacja głosu sprawiają, że tego one man show słucha się i ogląda z niesłabnącym zainteresowaniem i ...bolącym od śmiechu brzuchem!

Drugą część spotkania z Wojciechem Cejrowskim stanowiły pytania z sali. I lapidarne odpowiedzi. Na pytanie: jak zostać podróżnikiem? - Wyjechać. Czy podczas wypraw bywa niebezpiecznie? - Nie bardziej niż podczas podróży samochodem na trasie Warszawa - Gdańsk. I tu, i w dżungli ginie codziennie 7 osób. Dlaczego jeździ właśnie w te rejony? - Z nienawiści do śniegu. Zimą marzną mi paluszki u nóg. Kiedy wyda następną książkę? - Jak dotychczasowe przestaną się dobrze sprzedawać, nie chcę rozpraszać czytelników - nabywców (W. Cejrowski jest także wydawcą własnych książek - przyp. KK).

Na zakończenie spotkania refleksja: Dobrze byłoby, gdyby nastąpił powrót do związków rodzinnych. Należy odtworzyć ciasne relacje rodzinne, takie, w których starzec jest wartością, mędrcem, którego cenimy i nawet nam by do głowy nie przyszło, żeby go gdzieś odesłać. Starość jest trudna, a Jan Paweł II pokazywał, że może być także wartościowa, nawet jeśli bywa okrutna dla naszego organizmu.

I już zupełnie na pożegnanie: Jeśli się państwu podobało, pomódlcie się za mnie, a jeśli się nie podobało - pomódlcie się tym bardziej.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto