Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Drzyga: Gorszego losowania mieć nie mogliśmy [WYWIAD]

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
- Dziś nie wiemy, na co stać naszą reprezentację. Potrzebujemy zawodników zahartowanych, mistrzostwa to nie czas eksperymentów. Sukcesem będzie wyjście z drugiej fazy turnieju - mówi ekspert Polsatu, były reprezentant Polski.

Chyba nie możemy być szczególnie zadowoleni? Dwie mocne drużyny, Serbia i Argentyna plus Australia, z którą przegraliśmy na igrzyskach - to na początek, potem łączymy się z najsilniejszą grupą.
Gorszego losowania mieć nie mogliśmy, czeka nas bardzo wymagający turniej. Będzie trzeba kompleksowo przygotować zespół na sto procent od pierwszego meczu, ale wszystkich spotkań nie da się rozegrać na maksymalnym poziomie. Dziś, na gorąco po losowaniu nie jestem w stanie wskazać miejsca, gdzie będzie nam bardzo ciężko, a gdzie trochę lżej, poza konfrontacją z drużyną z Afryki. Pozostałe mecze będę walką o nasz byt.

Jak podoba się panu formuła mistrzostw? Nie powinna powtórzyć się sytuacja z poprzedniego mundialu, kiedy nie zawsze opłacało się wygrywać.
FIVB rozbudowała mistrzostwa do trzynastu meczów chyba po to, żeby podkreślić ich rangę i wyznaczyć jak największe wymagania. Publiczność się ucieszy, zawodnicy i trenerzy pewnie mniej. Rozsądnie dodano cztery dni do turnieju, wprowadzono dłuższe przerwy na regenerację, bo chyba każda reprezentacja miałaby po drodze kryzys. Wprawdzie odległości między miastami-organizatorami nie są duże, ale bez tego odpoczynku ciężko byłoby wytrzymać fizycznie. Sam system jest o wiele lepszy od włoskiego, który był absurdalnie niesprawiedliwy i dawał możliwości do manipulowania wynikiem, co zostało pokazane aż za nadto. Atmosfera tamtej imprezy w zasadzie została zniszczona. Teraz nie ma sposobu, żeby kombinować, do trzeciej fazy zabiera się ze sobą poprzednie wyniki. Może być tak jak z naszymi piłkarzami ręcznymi – jedna porażka i już się nie liczysz.

Na kilka miesięcy przed mistrzostwami widzi pan choć jednego pewniaka, który wyjdzie w szóstce na mecz z Serbią? Znaków zapytania przy wyborach personalnych jest niepokojąco dużo.
Nie przesadzajmy, mamy Bartosza Kurka, Michała Winiarskiego, jednego środkowego też pewnie byśmy trafili. Trudno przewidzieć, co z rozgrywającymi, Pawłem Zagumnym, który ostatnio nie był powoływany i kontuzjowanym Łukaszem Żygadło. Obaj są tak doświadczeni, że trzeba ich wykorzystać. Ale nie ma co ukrywać - selekcja będzie bardzo trudnym wyzwaniem dla Stephane'a Antigi. Zgadzam się z innymi ekspertami, że taki turniej to nie miejsce na eksperymenty czy wprowadzanie młodych. Potrzebujemy zespołu złożonego z zawodników zahartowanych, z kilkoma imprezami wysokiej rangi w CV, po których można się spodziewać, jak się zachowają.

Jeśli odpadniemy przed fazą półfinałów, z góry będziemy musieli mówić o porażce? Czy polska siatkówka ma tak mocne podstawy, że brak sukcesu jej nie „położy”?
Bardzo delikatny temat. Myślę, że tyle lat budowania dyscypliny nie zniechęci kibiców czy sponsorów. Oczywiście byłoby duże rozczarowanie, może nawet chwilowy spadek zainteresowania, niepewność co dalej, czy uda się utrzymać wszystko na takim samym poziomie. Mistrzostwa świata powinny jeszcze bardziej nakręcić koniunkturę na PlusLigę i Orlen Ligę, które już mają mocne fundamenty, jak również na szkolenie. Do SOS-ów (Szkolnych Ośrodków Sportowych - red.) trafia co rok 4 tysiące młodych adeptów. Niech 10 proc. z nich zostanie zawodowcami, to znajdziemy następnych Wójtowiczów i Kurków. Tutaj nie ma większej obawy. Pamiętajmy, że siatkówka jest strasznie przyjazną dyscypliną, na której nie bawi się jednolita widownia. Łaska fana na pstrym koniu jeździ, ale mecz rozumiany jak widowisko, show, nawet sposób spędzania wolnego czasu - przyciąga. Co do występu naszej reprezentacji - za niepowodzenie uznałbym zakończenie turnieju na drugiej fazie, przejście dalej już będzie sukcesem. Dziś nie wiemy, na co stać naszą reprezentację, można tylko spekulować. Mamy świeże wspomnienia, ale to nie będzie ta drużyna, co ostatnio i nie ten sam trener.

Nie licząc Pucharu Wielkich Mistrzów, którego nie wlicza się do rankingu, mistrzostwa świata to już ostatni bastion, którego Rosja nie odebrała reprezentacji Brazylii.
Jest jasne dla wszystkich, że to będą dwaj główni kandydaci do złota. Nie przesądzałbym, że Rosja jest nie do ogrania. Brazylijczycy zmienili skład, odeszły wielkie sławy, które może ciut za długo przeciągnęły swoją karierę, co widać było już w Londynie, gdzie zapłacili wysoką cenę. Rosjanie mają bardzo szeroką, ograną kadrę, są świeżo po dużych sukcesach. Na pewno są dużej bardziej pewni swoich umiejętności niż kiedyś. Nie ma wielu drużyn na świecie, może dwie, trzy, które są w stanie jej zagrozić. Na tak długim turnieju pewnie dwa razy nie przegrają, podobnie jak Brazylijczycy. Bernardo Rezende jest tak doskonałym szkoleniowcem, że może przygotować coś niespodziewanego.

W swoich wypowiedziach wspomina pan, że poza organizatorami o mistrzostwach nie mówi się wiele w przestrzeni publicznej.
To był raczej apel do rządzących, żeby wykorzystali tę imprezę do pokazania nas światu z jak najlepszej strony. Powinniśmy liczyć na ich cieplejsze spojrzenie, górnolotne słowa o patriotyzmie i promocji kraju nie są nie na miejscu, bo Euro 2012 pokazało, że można. Jesteśmy dobrze postrzegani jako organizatorzy, reprezentacja również cieszy się sympatią, mamy najlepszych kibiców na świecie - dlaczego się tego wstydzić? Trochę mi brakuje szeroko rozumianej pomocy ze strony państwa - nie mam tu na myśli tych brakujących 16 milionów, które niefortunnie rzucił prezes Przedpełski. Chodzi o to, żeby taka impreza była atrakcyjna pod każdym względem. Nie przekierowujmy odpowiedzialności tylko na PZPS i Polsat. Co by nie mówić, prezes stacji Zygmunt Solorz po prostu nam te igrzyska kupił. Takie są prawa rynku, takich imprez nie otrzymuje się przypadkowo.

Trudno będzie zawodnikom przestawić się z hali na obiekt typowo piłkarski o pojemności 58 tys.? Kiedy pojawiła się idea meczu otwarcia na Stadionie Narodowym, Brazylijczycy mówili, że przyzwyczajenie się do jego parametrów wymaga tygodnia treningu.
To dopiero wyzwanie. Na razie tylko Polacy i zespół Rezende wyszli na rozruch na płycie stadionu. Nie przypominam sobie, żeby mecz o stawkę kiedykolwiek był rozgrywany na tak dużej przestrzeni. W zamierzchłych latach było jedno spotkanie rozgrywane na Maracanie, ale to była raczej zabawa, wydarzenie marketingowe reklamujące siatkówkę niż czysto sportowa rywalizacja. Nie wiadomo, czy Stadion Narodowy spełni wszystkie wymagania, jakie spełnia hala.

W finale mistrzostw Europy na kopenhaskim Parken na boisko padały promienie słońca.
Mam nadzieję, że zagramy wieczorem przy sztucznym świetle. Temperatura, wilgotność, przepływ powietrza – to wszystko też trzeba brać pod uwagę. Jest dużo czynników, do których można mieć wątpliwości, a okazji do sprawdzenia zdaje się nie będzie wiele. Przypuszczam, że jeżeli udałoby się nam przeprowadzić trzy dni treningowe to już będzie dużo, Serbowie pewnie nie wyjdą więcej niż na jeden, dwa treningi. Oby warunki były takie, żeby nie zakłócały normalnego przebiegu gry. Na tle stadionu na pewno zyska ceremonia otwarcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto