Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Lada: Polscy terroryści

Redakcja
fot.M.Bachorski-Rudnicki
O sobie mówili: bojownicy. Niektórzy twierdzili, że są rewolucjonistami, inni, że patriotami. Dziś nazwano by ich terrorystami. Łączyło ich jedno, po trupach do wolności.

Gdyby próbować zdefiniować pojęcie "terroryzm", to pojęć jest ponad dwieście. W praktyce możemy założyć, że właściwa nazwa terroryzmu nie istnieje, bo dlaczego miałoby istnieć pojęcie, którym można dowolnie żonglować i snuć takie dywagacje, jakie sa w danej chwili najbardziej odpowiednie.

Terroryzm to raczej - w mojej ocenie - zjawisko niż pojęcie. Dlatego też, każdy odczuwa to, jak na zjawisko przystało, inaczej. Zdecydowanie do głosu dochodzą tu przemiany społeczne, kulturowe, wolnościowe, czy nawet postęp techniczny. Inaczej przecież określano terror Rewolucji Francuskiej, inaczej terror turecki w stosunku do Ormian, a jeszcze inaczej, gdy wspominamy o ruchach narodowo-wyzwoleńczych w Rzeczpospolitej pod zaborami.

Te ostatnie wiążą się zresztą nie z walką o pogłębianie totalitaryzmu, czy zastępowaniem jednego ustroju innym. Raczej z określonymi celami ideowymi, politycznymi przy zastosowaniu najnowszych zdobyczy technicznych tamtych czasów. Wynalazki XIX wieku pozwoliły bojownikom z dawnych polskich ziem na wysadzanie, podkładanie oraz detonowanie niezwykle skutecznego środka do siana terroru, jakim okazał się dynamit.

W tym trudnym okresie przed I wojną światową rewolucjoniści z PPS, SDKPiL, NZR, BUND, wolni anarchiści oraz pozostali stosowali terror skierowany w konkretnych przedstawicieli, znienawidzonych okupantów, wrogów ideologii lub we własność danego, ściśle określonego wroga. Używali terroru, kul i dynamitu także do likwidacji wrogów ideologicznych z innych opcji politycznych. Dochodziło i do takich sytuacji, gdzie dwa kondukty żałobne z różnych frakcji politycznych strzelały do siebie na jednym cmentarzu kładąc trupem kilkunastu bojowników z obu ugrupowań.

Zdecydowana większość z tych, których dzisiaj określilibyśmy mianem terrorystów to późniejsi oficjalni przedstawiciele polskiego rządu lub też przywódcy, czy premierzy naszego kraju. Wśród nich przyszły Marszałek II Rzeczpospolitej, Józef Piłsudski, trzykrotny premier Polski, marszałek Sejmu Walery Sławek, Ignacy Mościcki, Stefan Okrzeja, Małachowski, Kiełb, Sosnkowski, senator II RP Ksawery Franciszek Prauss, czy Józef Kobiałko, lub też Władysław Pobóg-Malinowski oraz wielu innych.

Lista nazwisk jest obszerna a wśród nich znajdziemy także i kobiety, które pod sukniami przewoziły często nie tylko broszury rewolucyjne, ale i ładunki wybuchowe. Gdyby nie ich zaangażowanie i wytrwałość wiele akcji skończyłoby się tragicznie lub nie rozpoczęło wcale. Wśród nich Wanda Krahelska, współtwórczyni Rady Pomocy Żydom w czasie II wojny światowej, Aleksandra Piłsudska, czy Aleksandra Szczerbińska, druga żona Piłsudskiego. Autor dedykuje kobietom osobny rozdział i doskonale dokumentuje ciężką pracę a nawet akcje terrorystyczne z ich udziałem.

Akcje te nie zawsze były udane. Czasem ginęli również niewinni ludzie. Niekiedy ucierpiał w wyniku pomyłki ktoś, kto nie powinien. Bywały nawet i takie sytuacje, co opisuje autor, że zamachowcy specjalnie strzelali i rzucali bomby w cywilów, aby wzmóc nienawiść do zaborcy. Bardzo dobrze opisana zostało wiele akcji, a wśród nich kampania pod Bezdanami, która przez niektórych historyków jest ujęta, jako przykład doskonale przeprowadzonej operacji celem zdobycia dużych kwot pieniężnych, a przez innych, jako całkowicie spartaczoną i źle przeprowadzoną czynność.

Niestety zamachowcy, bojówkarze, terroryści, rewolucjoniści nie mogli liczyć na pobłażliwość ówczesnych władz. W najlepszym przypadku osadzano ich w Cytadeli w znienawidzonym X Pawilonie. Innych zsyłano na Syberię. Wielu skazywano na wyroki śmierci. Co ciekawe, autor podkreśla, ze większość z nich nawet wtedy nie traciła ducha i próbowała stawiać jakikolwiek opór. Komunikowano się ze sobą, próbowano organizować ruch oporu, wydawano nawet broszurę więzienną a także planowano ucieczki.

Książka Wojciecha Lady jest godna polecenia. Stanowi doskonały obrachunek tamtych trudnych dni, gdy o Rzeczpospolitej można było ledwie marzyć i aby urzeczywistnić te marzenia należało do okupanta strzelać i wysadzać w powietrze wszystko, co tylko stanowiło dobry cel.

Przyznaję, że nie czyta jej się łatwo i raczej jest ona dedykowana dla osób, którym historia naszego kraju jest szczególnie bliska. Chociaż przyznaję, że nieskomplikowany język, doskonała narracja i przedstawione tu fakty historyczne nie męczą i nie przytłaczają czytelnika.

Stąd też - w mojej ocenie- nawet przypadkowe zetknięcie się z tą publikacją nie będzie nie lada wyzwaniem, lecz dość przyjemną lekturą o czasach burzliwych, pełnych idei i spełnionych w końcu marzeniach.

Książkę poleca: Wydawnictwo Znak

Autor: Wojciech Lada
Tytuł: Polscy Terroryści
Data wydania: 2014-08-25
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Stron: 360

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto