Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Pszoniak na festiwalu filmowym w Sandomierzu

Redakcja
Wojciech Pszoniak w Sandomierzu.
Wojciech Pszoniak w Sandomierzu. Krzysztof Krzak
Gościem 8. Festiwalu Filmów NieZwykłych w Sandomierzu był 30 kwietnia 2011 roku jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, Wojciech Pszoniak. Zagrał wielkie role w teatrach krakowskich, warszawskich i paryskich. Występował też na scenie w Londynie. Zagrał w około stu filmach.

W pamięci widzów została jego kreacja Moryca Welta w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy. Ten sam reżyser powierzył mu tytułową rolę w filmie "Korczak". Obecnie można go oglądać w obrazie Antoniego Krauzego "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł", gdzie gra Władysława Gomułkę i "Małej maturze 1947" Janusza Majewskiego, w którym to filmie wciela się w postać majora Trzaski. Na scenie Teatru Współczesnego w Warszawie wraz z Piotrem Fronczewskim tworzy doskonały duet w sztuce "Skarpetki, opus 124" Daniela Colasa. Wojciech Pszoniak był też bohaterem dokumentalnego filmu Krzysztofa Korwina - Piotrowskiego "Z Gliwic do Paryża", który mogli zobaczyć widzowie, niestety, niezbyt licznie przybyli do Kina Starówka w Sandomierzu, gdzie odbywało się większość wydarzeń tegorocznego Festiwalu Filmów NieZwykłych. Projekcja filmu poprzedzała spotkanie z tym wybitnym aktorem.

Paryżanin o Polakach

Wojciech Pszoniak sporą część życia spędza w Paryżu. Przyznaje, że Francja nie jest jego drugą ojczyzną, bo tę, jak matkę ma się tylko jedną. Czuje się natomiast paryżaninem, gdyż to miasto uznaje za swoje miejsce na ziemi. Mówiąc o swoich rodakach nad Wisłą, aktor skonstatował, że polska historia sprawiła, iż Polacy jako naród nie potrafią normalnie żyć. - Mamy patologiczną w niektórych przypadkach potrzebę szukania wroga - mówił na spotkaniu w Sandomierzu. - To rzutuje na nasze podejście do sztuki i na spojrzenie na świat. Genialnie się mobilizujemy, gdy umiera papież lub wybucha Solidarność, ale w normalnym życiu nie funkcjonujemy dobrze, nie potrafimy się cieszyć tym, co mamy, spokojnie żyć, być miłym dla sąsiadów, sprzątać własną klatkę schodową, pracować... Wykorzystywanie przez polityków katastrofy smoleńskiej do walki politycznej powoduje, że Zachód nas nie rozumie i patrzy na nas ze zdumieniem.

O teatrze na festiwalu filmowym

Zapytany przez jednego z uczestników spotkania, czy czuje się aktorem w pełni wykorzystanym, powiedział, że każdy aktor dopóki żyje ma szansę zagrania nowej roli, stworzenia czegoś interesującego. - Myślę, że mnie też to czeka i wciąż czekam na nowe ciekawe propozycje - dodał Pszoniak. Choć jednocześnie przyznał, że takich reżyserów, jak choćby Wajda czy Swinarski, z którym pracował w teatrze i filmie nie spotyka się zbyt często. Niewesołe były również refleksje Wojciecha Pszoniaka na temat sytuacji polskiego teatru. -Moim zdaniem jest ona niedobra - przyznał wprost. - Czasy się zmieniły, wszystko się zmieniło, natomiast teatr tkwi swoimi strukturami wciąż w PRL - u. Wciąż są aktorzy na etatach, zatrudnieni są inni pracownicy, jak w fabryce. To jest anachronizm. Przede wszystkim jednak brak jest, zwłaszcza wśród reżyserów, indywidualności, którzy traktowaliby aktora jako podmiot, a nie przedmiot. W teatrze na Zachodzie gra się codziennie, a w Polsce co dwa dni zmienia się sztukę. Nie ma też ciągłości pokoleniowej wśród aktorów - na scenie występują albo młodzi, albo starzy artyści. Poza tym spora część z nich zajmuje się grą w serialach, a to nie jest sztuka, tylko zarabianie pieniędzy. Teatr jest natomiast trudną sztuką, nie przynoszącą materialnych profitów na taką skalę, jak telenowele czy seriale (tu aktor wspomniał o kręconym w Sandomierzu "Ojcu Mateuszu").

Telewizja zabija!

Oczywiście dostało się również telewizji, której Wojciech Pszoniak nie lubi, nie ma nawet w domu telewizora. Nie ma, według niego, sztuki telewizyjnej. W TV można obejrzeć wiadomości czy mecz. - Aktor telewizyjny, to nic nie znaczy! - mówił Pszoniak. - Jest przede wszystkim aktorstwo teatralne oraz filmowe.
Telewizja publiczna, zdaniem artysty, powinna spełniać misję kształcącą, edukacyjną, zwłaszcza wobec środowisk małomiasteczkowych i wiejskich. Tak było kiedyś, gdy emitowany był regularnie na wysokim poziomie Teatr TV. Niestety, dzisiaj o wszystkim niemal decyduje oglądalność. Dlatego w publicznej telewizji mamy coraz więcej programów komercyjnych, wtórnych wobec programów zachodnich. - Telewizja nie wychowuje, a potem żalimy się, że mamy problemy z młodzieżą - konstatował Wojciech Pszoniak. Przy okazji "pojechał" po wszystkich występujących w telewizji, których polszczyzna i dykcja woła o pomstę do nieba.

Inteligencja na wymarciu

Inteligencji jest w Polsce, w przekonaniu Wojciecha Pszoniaka, bardzo mało. Tym bardziej więc profesor uniwersytetu nie powinien mówić "chcem". Aktor opowiedział, jak kiedyś zwrócił uwagę w audycji radiowej Trójki prezesowi izby lekarskiej, że nie mówi się "mogom", tylko "mogą". - Ważne jest, żeby nie kląć na każdym kroku, w miejscach publicznych - mówił aktor podczas spotkania w Sandomierzu. - Inteligencja to jest to, jak się człowiek zachowuje, jak się je, jak mówi... Uważam się za inteligenta, pochodzę z rodziny inteligenckiej, w moim domu ważne były te rzeczy, o których wspomniałem, nie stawiało się garnka na książce. Ponieważ nie mam dzieci, staram się te wartości przekazać swoim studentom. Mówię im, że nie można się poddać ogarniającej nas bylejakości. Kultura to nie tylko Chopin, Penderecki, Wieniawski, to wygląd restauracji, ulicy, domu, ubiór odpowiedni do sytuacji.
Zapytany, czy lepiej być dobrym, czy popularnym aktorem, Wojciech Pszoniak bez wahania odpowiedział, że trzeba być przede wszystkim dobrym. I nie dotyczy to, w jego opinii, tylko aktorstwa, a każdej dziedziny działalności człowieka.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto