Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna ideologiczna na murach w Starachowicach - reportaż

Natalia Julia Nowak
Natalia Julia Nowak
Tuż obok nas toczy się odwieczna wojna nacjonalistów z komunistami.

20 kwietnia 2011 r. wybieram się na spacer po ulicach Starachowic. Maszerując, spoglądam na sąsiadujący ze sklepem Rossman pawilon handlowy przy al. Armii Krajowej 5. Moją uwagę przykuwa pomalowany białą i czerwoną farbą fragment budynku, na którym nieznany sprawca napisał czarnym sprayem: "Dziękujemy, że możemy mówić po polsku. Nasza duma Polska. 11. 11. 1918 rok". Chociaż nie jestem zwolenniczką dewastowania mienia publicznego, patriotyczne graffiti wywołuje w moim sercu lekkie wzruszenie. Dochodzę do wniosku, że ten napis może być dodatkowym hołdem złożonym bohaterskiej AK. A ponieważ interesuję się polityką i symbolami ideologicznymi, snuję przypuszczenia, iż czarny spray może być pośrednią manifestacją poglądów nacjonalistycznych. Wszak czerń jest symbolem nacjonalizmu.

Po nasyceniu się widokiem pięknego, acz nielegalnie wykonanego napisu wyruszam w dalszą wędrówkę. W odległości kilku metrów od pawilonu handlowego spostrzegam blok mieszkalny przy ul. Waryńskiego 6. Ze ściany tego bloku "krzyczy" do mnie kolejne, czarne, patriotyczne graffiti, będące najprawdopodobniej dziełem tego samego autora: "Polscy patrioci - to my". Wzruszenie, którego doświadczam, znowu okazuje się silniejsze od oburzenia spowodowanego dewastacją miejskiego budynku. Nie mam jednak ochoty zatrzymywać się w tym miejscu, zatem postanawiam iść dalej.

Za sklepem Rossman znajduje się coś w stylu malutkiego parku - trawnik, otoczony krzewami i ławkami. W środku, jakby na honorowym miejscu, jest kwadratowe pole wyłożone szarą i różową kostką brukową, a na tym polu jakiś pomnik w postaci głazu. Ponieważ nigdy wcześniej nie interesowałam się tym pomnikiem, postanawiam sprawdzić, komu jest on poświęcony. Idąc w stronę głazu, mijam dwa stojące naprzeciwko niego drzewa o długich gałęziach i drobnych, białych kwiatuszkach. Kwiatuszki cudnie pachną, a same drzewa dają cień, za jakim tęskni się latem. Kiedy podchodzę do pomnika-głazu, spostrzegam tablicę pamiątkową, na której jest wyryty symbol harcerstwa - lilijka - oraz napis: "Harcerkom i Harcerzom walczącym o Wolną Polskę. Hufiec ZHP w 80-lecie Harcerstwa. Starachowice, maj 1991".

Oprócz tablicy poświęconej ZHP, do głazu jest przytwierdzony krzyż. Widnieje on na lewo od niej. Natomiast po prawej stronie, tuż obok pomnika, znajduje się niewielka rabatka z zielonymi roślinami. Zauważam, że ktoś położył na niej wiązankę ze sztucznych, białych i czerwonych kwiatów ozdobionych wstążką w polskich barwach narodowych. Rozglądam się dookoła i spostrzegam, że ludzie siedzący na ławkach czytają w skupieniu książki. Chociaż od wielu lat nie uczestniczę w praktykach religijnych, czuję się, jakbym była w kościele. To właśnie powoduje, że mężczyzna, który wyprowadza w tym miejscu psa na smyczy, wydaje mi się świętokradcą. Niestety, nie mam czasu, żeby zatrzymać się tutaj na dłużej. Ruszam w dalszą drogę.

Docieram do kolorowej i gwarnej ulicy Marszałkowskiej, jednak na żadnym z murów nie dostrzegam nic godnego uwagi. Same bohomazy i napisy wyrażające nienawiść do osób prywatnych lub opinie na temat drużyn piłkarskich. Dopiero nieco dalej, tam, gdzie ludzi i sklepów jest już bardzo mało, znajduję graffiti o treści światopoglądowej. Idąc wzdłuż jakiegoś bloku, widzę kolejno napisy: "Kapitalizm zabija, zabij kapitalizm!", "Żądamy referendum! Precz z tarczą USA!" i "Fabryki w ręce robotników!". Do tych haseł są dołączone adresy komunistycznych stron internetowych, symbole sierpa i młota oraz podpis KPP. O istnieniu tego marksistowskiego graffiti wiem od dawna, jednak jego widok zawsze mnie bulwersuje. Tak jest i tym razem. Przyglądając się komunistycznym hasłom, nie mogę się nadziwić, jak bardzo kontrastują one z widzianymi przeze mnie wcześniej hasłami patriotycznymi. Dochodzę do wniosku, że opuszczając al. Armii Krajowej opuściłam strefę patriotyczną i trafiłam do strefy robotniczo-internacjonalistycznej.

Idąc dalej, przekonuję się, dlaczego Komunistyczna Partia Polski lub osoba podszywająca się pod KPP wybrała właśnie ten blok. Otóż stoi on obok Przedsiębiorstwa Topienia Bazaltu, mieszczącego się w Starachowicach przy ul. Marsz. J. Piłsudskiego 68. Wiem z historii, że w okresie PRL komuniści przywiązywali ogromną wagę do przemysłu ciężkiego. Podchodzę do bramy przedsiębiorstwa i wsłuchuję się w dobiegające stamtąd hałasy. Kiedy spostrzegam robotnika, jadącego na specjalnym, przemysłowym wózku, wpadam w panikę i uciekam. W końcu docieram do budynku, na którego ścianie znajduje się zapis istnej dyskusji nacjonalistów z komunistami - są tam napisy i rysunki wykonane przez obie strony frontu. Po raz kolejny rzucają mi się w oczy kolory: napisy nacjonalistyczne są wykonane czarnym sprayem, a komunistyczne czerwonym. Przychodzi mi do głowy myśl, że w moim mieście, Starachowicach, może się toczyć ideologiczna wojna między grafficiarzami o skrajnie różnych poglądach.
Szybko okazuje się, że ta dyskusja narodowców z marksistami jest uwieczniona na budynku Starachowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dochodzę do wniosku, że skoro lokalni działacze polityczni nie wahają się dewastować siedziby SSM, to naprawdę nie mają wstydu i niczego się nie boją. Postanawiam dokładnie przyjrzeć się budynkowi spółdzielni. Na jednym z jego filarów dostrzegam interesujące graffiti - czerwoną jak krew reprodukcję słynnego zdjęcia z Abu Ghraib, przedstawiającego torturowanego więźnia z lekko rozpostartymi ramionami, w kapturze na głowie i z jakimiś kablami zwisającymi z rąk. Przypomina mi się pewien fakt historyczny: to, że w niektórych krajach (np. w Hiszpanii) nacjonaliści znęcali się nad komunistami, a w innych (np. w Polsce) komuniści znęcali się nad nacjonalistami.

Podczas dalszej wędrówki docieram do kolejnego zdewastowanego przez grafficiarzy budynku. Jest to pawilon handlowy, w którym mieści się m.in. pizzeria Margherita. Na jednej ze ścian znajduje się ogromny napis: "Precz z kapitalizmem! Precz z nazizmem! Precz z faszyzmem! KPP" oraz symbol sierpa i młota. Jednakże w tym miejscu strefa robotniczo-internacjonalistyczna się kończy. Kolejny budynek, który przykuwa moją uwagę, blok mieszkalny przy al. Armii Krajowej 11, jest już opatrzony nacjonalistycznym symbolem, krzyżem celtyckim. Po drugiej stronie tegoż bloku znajduje się napis podobny do tego, który widziałam w pobliżu sklepu Rossman: "11. 11. 1918 r. Dziękujemy za to, że możemy mówić po polsku. Cooler". Znowu jestem w strefie patriotycznej.

Po zobaczeniu tego graffiti dochodzę do wniosku, iż jestem już zmęczona fizycznie i znużona oglądaniem ideologicznych haseł. Postanawiam wrócić do domu. Kiedy trafiam w rodzinne progi, opowiadam mamie o tym, co zobaczyłam podczas spaceru po ulicach Starachowic. Potem rozmyślam o odwiecznej wojnie nacjonalistów z komunistami, która toczy się tuż obok nas, chociaż nie zawsze jesteśmy w stanie to zauważyć.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto