Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojny, o których świat zapomniał

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Członkowie Partii Pracujących Kurdystanu (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:PKK_Members_Kurdistan.jpg)
Członkowie Partii Pracujących Kurdystanu (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:PKK_Members_Kurdistan.jpg) James Gordon, CC
Podczas, gdy świat zachodni ekscytuje się kolejnymi skandalami towarzyskimi, w Indiach czy Somalii nadal trwają krwawe, bratobójcze wojny. O większości z nich nikt już nie chce pamiętać.

Śmierć jednego człowieka to śmierć, a śmierć dwóch milionów to tylko statystyka - te słowa jednego z największych tyranów w historii ludzkości, Józefa Stalina mimo XXI wieku nie tracą na aktualności. W erze ipadów i hybrydowych samochodów niestety nadal mają miejsca krwawe konflikty zbrojne, które nie leżą w centrum zainteresowania społeczności międzynarodowej. Co najgorsze, w samym sercu walk giną cywile, którzy często nie mają dokąd uciekać. Obecnie na świecie nadal ma miejsce co najmniej kilkadziesiąt konfliktów zbrojnych, natomiast z powodu 9 z nich rocznie ginie ponad tysiąc osób. Warto się przyjrzeć tym najbardziej zapomnianym.

Rebelia Naksalitów w Indiach
Zapewne mało kto wie, że od ponad 40 lat we wschodnich Indiach trwa bratobójcza wojna pomiędzy maoistami bengalskimi a siłami rządowymi, w której śmierć poniosło już ponad 10 tys. osób (w tym ponad 4 tys. cywilów). Konflikt rozpoczął się w 1967 r. gdy do władzy w stanach Kerala i Bengal Zachodni doszli Naksalici - komunistyczni ekstremiści, którzy rozpoczęli wówczas akcję propagandową przeciwko bogatym przedsiębiorcom i plantatorom herbaty. W szybkim czasie stworzyli chłopskie oddziały zbrojne, które brutalnie ćwiartowały ciała swoich ofiar by potem ich krwią pisać marksistowskie hasła. Władze federalne w New Dehli natychmiast zareagowały na narastający konflikt, rzucając w jego rejon tysiące policjantów i żołnierzy. Masowe aresztowania członków komunistycznych bojówek zmusiło przywódców Naksalitów do przeniesienia się w biedniejsze rejony Indii.

Dziś, maoiści we wschodnich Indiach są największym zagrożeniem dla rządu federalnego w New Dehli. Począwszy od lat 80. ubiegłego stulecia obserwujemy eskalację tego konfliktu - komuniści coraz częściej organizują również zamachy terrorystyczne wymierzone w cywilów. Jeden z najtragiczniejszych miał miejsce 28 maja 2010 r. kiedy eksplozja doprowadziło do wykolejenia się pociągu - zginęło wówczas 150 osób. Najgorsza sytuacja jest w stanach Chhattisgarh i Andhra Pradesh, gdzie trwają regularne walki komunistów z siłami rządowymi. Naksalici, zdaniem ekspertów kontrolują ponad 15 procent powierzchni Indii i cieszą się sporym poparciem wśród analfabetów żyjących na terenach wiejskich gdzie prąd i utwardzona droga jest niewyobrażalnym luksusem. Marksistowska partyzantka jest bardzo dobrze zorganizowana, przez co policja i wojsko nadal nie może ostatecznie sobie z nimi poradzić. Rebelia Naksalitów jest wewnętrzną sprawą Indii ale bez zainteresowania opinii publicznej nie ma zbytnich szans na szybkie zakończenie konfliktu.

Wojna domowa w Somalii
Od chwili uzyskania niepodległości przez Somalię w 1960 r., ten kraj nigdy nie poznał smaku pokoju i stabilizacji. Przez 22 lata ten wschodnioafrykański kraj był rządzony przez socjalistycznego dyktatora, Siada Barre. Jego obalenie w 1991 r. wywołało wybuch wojny domowej, która do dziś doszczętnie niszczy i tak zdziesiątkowaną Somalię. Nawet interwencja zbrojna pod flagą ONZ pod kryptonimem "Przywrócić nadzieję" nawet na chwilę nie poprawiła sytuacji na półwyspie somalijskim. O sile muzułmańskich partyzantów przekonali się również amerykańscy komandosi podczas operacji Gothic Serpent w 1993 r., kiedy w starciu z miejscowymi ekstremistami na ulicach Mogadiszu zginęło 19 żołnierzy. Dwa lata po tym wydarzeniu "błękitne hełmy" ostatecznie wycofały się z Somalii, co spowodowało eskalację wojny domowej.

Do tej pory z powodu tego konfliktu zbrojnego zginęło co najmniej 300 tys. osób, natomiast miliony musiały opuścić swoje domy w obawie o własne życie. Obecnie Somalia jest rozdarta walkami o władzę pomiędzy uzbrojonymi po zęby klanami, a muzułmańskimi ekstremistami, chcącymi utworzyć na "rogu Afryki" kalifat. Od 2006 r. trwa wojna pomiędzy partyzantami a wojskami Etiopii wspieranymi przez misję pokojową Unii Afrykańskiej. Od kilku lat mieszkańcy somalijskiego wybrzeża żyjący na granicy nędzy postanowili posunąć się do ataków i porwań na zagraniczne jednostki pływające, żądając za uwolnienie zakładników sporych sum pieniężnych. "Biznes" został szybko przejęty przez grupy bojowników, którzy sterroryzowali zatokę adeńską oraz zachodnie rejony Oceanu Indyjskiego. Świat zachodni nie podejmuje prawie żadnych kroków by powstrzymać morze przemocy na półwyspie somalijskim. Ludność cywilna zmagająca się z głodem i walką o przetrwanie w zniszczonym wojną kraju została pozostawiona samej sobie bez jakiejkolwiek pomocy.

Wojna w północno-zachodnim Pakistanie
Od 2004 r. przy granicy z Afganistanem ma miejsce jeden z najtragiczniejszych konfliktów zbrojnych współczesnego świata. Od początku wojny muzułmańskich ekstremistów wspieranych przez al-Kaidę i talibów z pakistańską armią życie straciło ponad 30 tysięcy osób, w tym prawie 8 tysięcy cywilów. Powodem rozpoczęcia konfliktu był wzrost napięcia pomiędzy rządem Pakistanu a islamskimi radykałami. Pierwsze zbrojne starcia miały miejsce w Południowym Waziristanie a dziś walki mają miejsce wzdłuż całej granicy Pakistanu z Afganistanem.

Swoją szansę na rozszerzenie strefy wpływów wykorzystała al-Kaida, która stała się główną siłą wspierającą pakistańskich ekstremistów. Największym zagrożeniem dla cywilów stały się zamachy terrorystyczne, które z każdym rokiem są coraz bardziej krwawe. 28 października 2009 r. w eksplozji samochodu-pułapki w Peszawarze (północny Pakistan) zginęło 119 osób a 213 zostało rannych. Ekstremiści robią również wszystko by utrzymać zdobytą kontrolę, nawet jeśli musieliby posunąć się do zabicia przywódców Pakistanu, jak stało się 2007 r. kiedy zastrzelona została Benazir Bhutto. Konflikt w odległym od Warszawy kraju również nas dotyczy, co pokazało porwanie i brutalne zamordowanie polskiego geologa, Piotra Stańczaka. Co najgorsze, władze Pakistanu popadły również w konflikt ze Stanami Zjednoczonymi ponieważ lotnictwo USA nagminnie przeprowadzało naloty poza granicami Afganistanu. W tym regionie świata próba stworzenia demokratycznych struktur spełza na niczym i nic nie wskazuje na to, aby partyzancka wojna w Pakistanie szybko dobiegła końca.

Rebelia kurdyjskich partyzantów w Turcji
Kurdowie są jednym z najliczniejszych na świecie narodów, nie mających własnego państwa. Jego stworzenie jest niezwykle trudne, ponieważ tereny, które są najliczniej zamieszkane przez tą grupę etniczną znajdują się na terenie Turcji czy Iraku. Za autonomię dla Kurdów postanowiła walczyć założona 27 listopada 1978 r., Partia Pracujących Kurdystanu (PKK). Co warto zaznaczyć - postanowiła walczyć przewalając krew swoich wrogów. Pierwsze starcia pomiędzy turkami a ekstremistami z PKK miały miejsce już pod koniec lat 70. ubiegłego wieku ale zmasowana kampania przeciwko kurdyjskim terrorystom rozpoczęła się w 1984 r. Od tego momentu południowa Turcja stała się miejscem regularnych walk pomiędzy partyzantami a armią pod czerwoną flagą z białym półksiężycem (wówczas władze w Ankarze wysłały w rejon konfliktu 350 tys. żołnierzy i 35 tys. policjantów). Pierwsze kurdyjskie powstanie doprowadziło do śmierci ponad 15 tys. osób po obu stronach konfliktu i nawet w części nie doprowadziło do przyznania prześladowanej grupie etnicznej przyznania jakiejkolwiek autonomii. W 1999 r. PKK ogłosiło zawieszenie broni, dając tym samym czas władzom Tureckim poczynienie kroków by polepszyć życie Kurdów.

W 2004 r. wybuchło drugie powstanie ponieważ PKK uznało, że władze w Ankarze nie robią nic by obustronne negocjacje posuwały się naprzód. Wówczas ekstremiści sięgnęli po nową broń - zamachy terrorystyczne wymierzone w ludność cywilną. W ciągu ponad 7 lat, głównie w Ankarze i Istambule doszło do kilkunastu krwawych ataków bombowych. Turecka armia również nie pozostawała dłużna wobec PKK i innych podobnych do niego organizacji kurdyjskich - wojsko regularnie przeprowadza akcje zbrojne, w których nie rzadko życie tracą niewinni cywile. Miejscem gdzie terroryści zakładają i prowadzą bazy szkoleniowe jest północny Irak, gdzie Kurdowie mają bardzo szeroką autonomię. Konflikt w południowej Turcji do dziś jest nierozwiązany a żadna z jego stron nie zmierza do dialogu, którego owocem powinno być przyznanie Kurdom nawet częściowej autonomii. Wojna z ekstremistami jest wewnętrzną sprawą aspirującej do Unii Europejskiej Ankary ale naciski społeczności międzynarodowej zapewne przyspieszyły by negocjacje tureckich władz z Partią Pracujących Kurdystanu. Przez ponad 30 lat, konflikt zbrojny w południowej Turcji spowodował śmierć co najmniej 45 tysięcy osób (niektóre dane mówią nawet o 100 tys. ofiar).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto