Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wokół IPN-u

Redakcja
Ukazaniu się książki Pawła Zyzaka, na temat Lecha Wałęsy, towarzyszyła seria ataków na IPN. A jakie jest moje zdanie na temat tej sprawy i samego Instytutu?

Po pierwsze: Wydana właśnie książka Pawła Zyzaka nie powstała w IPN, ani w ramach żadnego projektu badawczego IPN, tylko przed tym jak szef krakowskiego IPN-u dr Marek Lasota - notabene radny Platformy Obywatelskiej - przyjął Zyzaka do pracy na czas określony przy obsłudze ksero. IPN nie miał więc nic wspólnego z książką Zyzaka jako taką i skoro Tusk miał pretensje do IPN, to tylko pogratulować udanego medialnie przykrycia niewygodnego faktu, że za zatrudnienie Zyzaka odpowiedzialny był bezpośrednio człowiek związany z PO! Dalej, gdyby premier chciał - tak jak zacierała ręce "Wyborcza": wyciągać konsekwencje, to zgodnie z dalszym rozumowaniem powinien raczej obarczać winą Uniwersytet Jagielloński, na którym Zyzak obronił na piątkę pracę, na podstawie której powstała książka, niż IPN. Okazuje się, że nawet do pracy obronionej na piątkę można mieć szereg poważnych zastrzeżeń, przedstawił je w "Rzeczpospolitej", co ciekawe, dr Piotr Gontarczyk z IPN: tutaj. Tymczasem premier strofując minister Kudrycką, gdy ta chciała wysłać kontrolę na UJ, mówił o wolności badań naukowych, podczas gdy wcześniej w związku z publikacją Zyzaka w następujących słowach ostrzegał IPN:

- Chcę zaapelować do pracowników IPN i historyków, aby nie nadużywali środków publicznych, bo nie będą mogli ich w przyszłości używać - jeśli tak to będzie dalej wyglądało, w takim jednostronnym działaniu [...].
Nie dziwię się, że dziś w Polsce narastają coraz większe emocje wokół IPN. Ci, którzy nadużywają cierpliwości Polaków i pieniędzy publicznych, sami stanowią dla tej instytucji największe zagrożenie. Jeśli to się nie zmieni, to takie zagrożenie może stać się faktem.

Tusk prawdopodobnie początkowo nie wiedział, że IPN nie ma nic wspólnego z publikacją Zyzaka. Z tych słów oraz z późniejszej reakcji na inicjatywę minister Kudryckiej wynika jednak jedno: to, co dla premiera jest wolnością badań naukowych na UJ, nie byłoby nią w przypadku IPN. Autonomia autonomii nierówna.

Premier jakby zapomniał, że IPN też przecież zajmuje się badaniem i opisywaniem wielu różnych rzeczy niż to, co akurat może nie podobać się Lechowi Wałęsie. Np. w niedawnym apelu w obronie Janusza Kurtyki, opublikowanym na portalu Niezależna.pl (http://www.niezalezna.pl/article/show/id/18953) podano informację, że: "Za prezesury Kurtyki IPN wydał ponad 300 książek naukowych, ponad 2000 artykułów popularnonaukowych, zorganizował 300 konferencji naukowych, 200 wystaw, często pokazywanych w wielu miejscowościach, przeprowadził ogólnopolskie konkursy dla młodzieży, kursy dla nauczycieli i tysiące prelekcji w szkołach.)"

Niedługo po publikacji Cenckiewicza i Gontarczyka na zlecenie "Wiadomości" przeprowadzono sondaż, w którym prawie 80 proc. ankietowanych stwierdziło, że IPN jest potrzebny, przeciwnego zdania było tylko 12 proc., a niemal 70 proc. dobrze lub bardzo dobrze oceniło działalność IPN (http://prawica.net/node/13475). Mimo to pod wpływem podobnych co ostatnio politycznych nacisków i gróźb obcięcia budżetu IPN, z pracy w instytucie zrezygnował Sławomir Cenckiewicz. Tym razem poleciała głowa szefa Biura Edukacji Publicznej Jana Żaryna za to, że zwrócił uwagę na zaszłość z okresu prezesury Leona Kieresa, polegającą na tym, że nadano pospiesznie Lechowi Wałęsie status pokrzywdzonego, chociaż ustawa wyraźnie stwierdza, że status taki może otrzymać tylko osoba, która nigdy nie była tajnym współpracownikiem. A przecież IPN tak jak każda publiczna instytucja powinien działać w granicach prawa (jak to mówią - twarde prawo, ale prawo), nawet jeśli komuś taka wykładnia statusu pokrzywdzonego mogła się nie podobać i uważał, że Wałęsie należy się status pokrzywdzonego za jego działalność w latach 80.
Po drugie: O tym, że Kwaśniewski to TW "Alek" już dawno mówił Krzysztof Wyszkowski - podobnie jak o agenturalności Wałęsy jako TW "Bolek" mówił dużo wcześniej niż historycy IPN. Jeśli już coś miałbym historykom IPN do zarzucenia, to właśnie to, że zajęli się tym tak późno. Panie prezesie Kurtyka - kiedy obszerna monografia na temat Kwaśniewskiego!? Zapowiadana publikacja (w biuletynie IPN) nie będzie wszak tak obszerna, jak ta o Wałęsie. A kiedy biografia Kiszczaka i Jaruzelskiego? O Kiszczaku i Jaruzelskim w pierwszej kolejności powinna powstać obszerna monografia, a jakoś nie powstała mimo licznych mniejszych publikacji IPN na ten temat. Cenię publikację IPN "SB a Lech Wałęsa" i lepiej, że powstała niż gdyby miała nigdy nie powstać, jednak byłoby jeszcze lepiej, gdyby IPN najpierw, bądź przynajmniej równolegle, opracował kompleksowe biografie Kiszczaka i Jaruzelskiego i wyjaśnił sprawę TW "Alek".

Po trzecie: W przypisach do wydanej niedawno publikacji IPN "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984" określono ks. Henryka Jankowskiego jako kontakt operacyjny o ps. "Delegat". Zdaniem Jana Żaryna z IPN miał on być bez swojej wiedzy zarejestrowany jako źródło istotnych informacji wykorzystywanych przeciwko "Solidarności" i ks. Popiełuszce. Księdza Jankowskiego, który sam był w tym okresie obiektem inwigilacji i ataków, broni ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski, znany m.in. jako autor książki "Księża wobec SB": - Ksiądz Jankowski był inwigilowany, represjonowany. Autentycznie mu wierzę. Jego przypadek pokazuje, jak nietrafione było zakończenie lustracji w Kościele (http://www.dziennik.pl/polityka/article347663/Isakowicz_Zaleski_Jankowski_to_nie_agent.html).

Tymczasem IPN wciąż nie wydał publikacji książkowej, dotyczącej ustaleń śledztwa w sprawie samego zabójstwa ks. Popiełuszki, po tym jak prezes Kurtyka odwołał w 2006 r. szefa Pionu Śledczego IPN prof. Witolda Kuleszę, który dwa lata wcześniej odsunął od śledztwa prok. Andrzeja Witkowskiego. Witkowski został odwołany przez Kuleszę za zgodą poprzedniego prezesa IPN Leona Kieresa (który obecnie jest chwalony w "Gazecie Wyborczej" za "apolityczność") na wniosek... gen. Kiszczaka. Czesław Kiszczak miał mieć w 2004 roku postawione zarzuty kierowania akcją wymierzoną w ks. Popiełuszkę, jak więc to możliwe, że na jego wniosek prokurator został odwołany? Pytany o to w 2008 r. prof. Kulesza udzielił wymijającej odpowiedzi: - Pan Witkowski nie mógł prowadzić tego śledztwa ze względów formalnych. Został przesłuchany dziesięć lat wcześniej jako świadek w procesie generałów Ciastonia i Płatka, co mogło podważać jego obiektywizm.
- Jednak prof. Kulesza wiedział o tym, kiedy Witkowski obejmował śledztwo. Czy to przypadek, że przypomniał sobie o tym fakcie dopiero po wniosku gen. Kiszczaka? - pyta retorycznie dziennikarz "Angory"
Leszek Szymowski. Więcej w tym temacie tutaj
A także w portalu Interia.pl i
Prawica.net.

Podsumowując moje powyższe rozważania na temat Instytutu Pamięci Narodowej mogę stwierdzić, że IPN był w ostatnich tygodniach krytykowany w znacznej mierze nie za to, za co krytykowany być powinien (wyłączając wypowiedź ks. Isakowicza - Zaleskiego). Warto w związku z tym było napisać ten artykuł, by pokazać kilka wątków i spraw, które przez wielu zostały zapomniane lub zamiecione pod dywan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto