Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze i hieny. Uważajmy na fałszywych kwestarzy

Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Na ludzkie nieszczęścia i tragedie reagują instytucje charytatywne, organizując akcje pomocowe i zbiórki. Pod te akcje podszywają się oszuści wyłudzający od dobrodusznych ludzi pieniądze. Za oknem piękna pogoda, więc hieny ruszyły na żer.

Fałszywi wolontariusze kwestują na ulicach i pukają do drzwi mieszkań oraz domów, bez najmniejszych skrupułów prosząc o datki na cele charytatywne. Na leczenie ciężko chorego dziecka, ofiary powodzi czy wichury, dożywianie dzieci, specjalistyczny sprzęt ratujący życie, budowę ośrodka rehabilitacyjnego czy hospicjum - na każdą okazję mają przygotowaną wzruszającą historię. Tak naprawdę jednak zbierają pieniądze wyłącznie na... własne przyjemności. Niestety obecnie w całym kraju tego rodzaju oszustwa, choć wyjątkowo perfidne, są już na porządku dziennym, stając się źródłem sporego dochodu i niezłym "sposobem na życie".

Ujmują za serce, wzbudzają zaufanie

– W połowie maja do moich drzwi zadzwoniła kobieta. Młoda. Na szyi miała coś jakby zalakowaną legitymację. Przedstawiła się z imienia i nazwiska jako wolontariuszka z fundacji zbierającej pieniądze na operację przeszczepu szpiku dla rocznego chłopczyka chorego na białaczkę, pokazała też list – opowiada Jerzy Marcol z Czerwionki-Leszczyn k. Rybnika. Kobieta miała również ostemplowaną listę, na którą wpisywała kwotę i dane ofiarodawcy. Darczyńca tę listę podpisywał. Pan Jerzy nie miał powodów, by kobiecie nie wierzyć. – Wzbudzała zaufanie. Poza tym, jak pomyślałem o tym chłopczyku, od razu stanął mi przed oczyma mój wnusio. Dałem 50 zł – mówi mężczyzna.

To, że padł ofiarą oszustki, parę godzin później uświadomiła mu córka. Wpadła z wizytą i od słowa do słowa zgadali się o kobiecie, która tego dnia odwiedziła okoliczne mieszkania. Okazało się, że u córki pana Jerzego też była, tyle, że wtedy zbierała na... hospicjum dla dzieci. Córka dała 20 zł. – Jak pomyślę, że to babsko, żeby wyciągnąć od ludzi pieniądze, posłużyło się dziećmi, to szlag mnie trafia – stwierdza. Jednak choć został oskubany przez fałszywą wolontariuszkę, policji sprawy nie zgłosił. – 50 zł to żaden majątek. Tylko byłby wstyd, że na stare lata dałem z siebie zrobić takiego durnia – wyjaśnia, i dodaje: – Mam nauczkę na przyszłość.

Anna Zając pogoniła mężczyznę, który przyszedł do jej domu, podając się za wolontariusza Caritasu. – Gęba czerwona i przepita. Taki był z niego wolontariusz, jak ze mnie królowa angielska – mówi kobieta. Pokazał jej jakąś pomiętoszoną kartkę (to miał być niby jakiś list), pomachał przed nosem zdjęciem gromadki dzieci i powiedział, że zbiera dla nich na jedzenie. Ponieważ pani Anna akurat dzień wcześniej zrobiła porządne zakupy, oznajmiła „wolontariuszowi”, żeby poczekał, to zrobi mu paczkę z żywnością. – Ale on stwierdził, że wolałby pieniądze. Wkurzył mnie takim zachowaniem więc mu odpowiedziałam, że ja też wolałabym mieć 2 tysiące emerytury zamiast 900 zł jakie mam, i pognałam won darmozjada – denerwuje się.

Nie wierz na słowo

Każda akcja charytatywna jest organizowana w oparciu o ustawę o zbiórkach publicznych. – Jeśli organizujemy jakąkolwiek zbiórkę, musimy mieć zgodę ministra. Każdy z naszych wolontariuszy idąc w teren ma przy sobie ksero tej zgody, oprócz tego identyfikator z imieniem, nazwiskiem i numerem oraz oznaczoną i zaplombowaną puszkę. Gdy darczyńca ma wątpliwości, może w każdej chwili zadzwonić do nas na numer widniejący albo na zgodzie, albo na identyfikatorze – mówi przedstawiciel Polskiego Czerwonego Krzyża, najstarszej organizacji humanitarnej w Polsce.

Ewelina Świtała z Katowic, jeśli nie ma pewności, że pieniądze daje właściwej osobie, nawet nie łapie za portfel. – Wolę wysłać pieniądze na konto jakiejś organizacji czy fundacji. Bez najmniejszych wątpliwości i oporów wrzucam tylko i wyłącznie do puszek wolontariuszy PCK oraz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka – mówi. Innym wolontariuszom nie ufa. A ma ku temu powód. Zupełnie niedawno w okolicy jednego z marketów dwaj młodzi mężczyźni chodzili z puszkami i zbierali pieniądze dla jakiegoś dziecka. – Wrzuciłam parę złotych. Trafiłam na nich, gdy odprowadzałam wózek. Proszę sobie wyobrazić, że puszka leżała otwarta, a oni dzielili się pieniędzmi – wspomina. Ten widok raz na zawsze wyleczył ją z „rozdawania” pieniędzy.

Trzeba pójść na policję

Fałszywi wolontariusze często pozostają nieuchwytni. Policja i straż miejska niewiele mogą, jeśli oszukany darczyńca nie zgłosi im sprawy. Oszukani nie zgłaszają spraw policji. jedni uważają, że stracone kwoty nie są warte zachodu, inni po prostu wstydzą się, że dali się naciągnąć. Zupełnie niepotrzebnie. Przy oszustwie wielkość kwoty nie ma znaczenia (nie muszą to być wielkie pieniądze). – Jeśli mamy podejrzenia, że osoba, która nagabuje nas o pieniądze, może być fałszywym wolontariuszem, należy o tym fakcie jak najszybciej powiadomić policję. Szybkie działanie może doprowadzić do zatrzymania oszusta – mówią policjanci. Ofiarami kwestujących oszustów najczęściej padają osoby starsze, bo one są szczególnie czułe na ludzkie nieszczęścia.

Naciągacze to wiedzą i żerują na tym. Stróże prawa ostrzegają więc, by nie wpuszczać pochopnie za próg mieszkania każdej osoby podającej się za wolontariusza. Czasem taka wizyta kończy się pobiciem właściciela, splądrowaniem mieszkania i kradzieżą. – Zanim zdecydujemy się zaprosić wolontariusza do domu, dla własnego bezpieczeństwa zapytajmy go przez drzwi, jak się nazywa i kogo reprezentuje, a następnie zadzwońmy do danej organizacji i sprawdźmy, czy w rejon, w którym mieszkamy, wysyłano jakichś wolontariuszy. Następnie poprośmy o identyfikator i jeszcze raz dokonajmy weryfikacji tego, czy stoi przed nami właściwa osoba – apelują stróże prawa.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto