Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski clubbing dawniej i dziś. Część I

Redakcja
Dawny Hotel "Riegner" współcześnie. Obok przedwojeny Dom Rzemiosła Artystycznego (obecnie m.in. KFC) i nieistniejąca zabudowa na ulicy Kazimierza Wielkiego (widok od strony ul. Świdnickiej)
Dawny Hotel "Riegner" współcześnie. Obok przedwojeny Dom Rzemiosła Artystycznego (obecnie m.in. KFC) i nieistniejąca zabudowa na ulicy Kazimierza Wielkiego (widok od strony ul. Świdnickiej) M.Borowicz
Chodząc po różnych fajnych (i mniej fajnych) knajpach we Wrocławiu często nie zdajemy sobie sprawy, co było w miejscu tegoż lokalu w czasach prehistorycznych. A pisząc "prehistoryczne" nie mam tu bynajmniej na myśli epoki kamienia łupanego.

Chodzi mi raczej o te bliższe nam czasy panowania w Breslau jaśnie łaskawego pana cesarza albo innego wodza lub przywódcy partii. Czasy kiedy to
Wrocław się dynamicznie rozbudowywał zmieniając swój układ architektoniczny.
Być może niektórych z czytelników czasami dręczą takie egzystencjalne pytania: "Co tu kiedyś było?" "Czemu nad drzwiami do wejścia klubu znajduje się ten dziwny symbol?"

"Dlaczego w piwnicy, w której siedzę przy piwie, pod stołem leżą jeszcze trupie czaszki?" I tak dalej, i tak dalej... Być może nie śpicie z tego powodu lub usiłujecie się dostać do swego psychoanalityka, aby rozwiać swoje wątpliwości. Dlatego aby ulżyć waszym cierpieniom, postanowiłem napisać kilka słów o takich interesujących wrocławskich miejscach.

UWAGA HOTEL
Jeśli ktoś z wrocławian nie rozpoznał, to na zdjęciu obok widać budynek, znajdujący się u zbiegu ulic Kazimierza Wielkiego i Leszczyńskiego (niedaleko KFC przy Świdnickiej). Współcześni klubowi bywalcy pewnie skojarzą to miejsce z knajpą "Nietota" i barem "Setka".

O ile, rzecz jasna, po intensywnej wizycie w obu miejscach są oni w stanie skojarzyć cokolwiek, gdyż budynki z poziomu ziemi wyglądają nieco inaczej, z pełnymi pęcherzem trudno się przecież zachwycać architekturą i prawidłowo rozpoznawać bryły oraz rozróżniać linie równoległe od prostopadłych.

Przedwojenni bywalcy tego miejsca zdziwiliby się, że zamiast zgiętego w pół usłużnego boya hotelowego, w dawnej recepcji powitałby ich zgięty w pół z przepicia amator śledzia i wódeczki. I za pewne uciekliby z krzykiem na widok młodzieży wytaczającej się czwórkami na czworakach z "Setki", bo przed II wojną światową mieścił się tu ekskluzywny hotel z restauracją o nazwie Riegner.

Powstał on w tym miejscu w 1883 roku, prawie 10 lat wcześniej niż jeszcze bardziej ekskluzywny i znany Monopol przy ulicy Świdnickiej. Riegner był pierwszym hotelem takiego typu wzniesionym w okresie wrocławskiego boomu hotelarskiego XIX wieku.

Obecnie w czasach boomu wspólnoeuro(2012)pejskiego można się tu co najwyżej przespać w bramie. I to przy odrobinie szczęścia, jeśli nie będzie przechodził tędy zagubiony patrol policji lub ekipa kibiców Śląska Wrocław. Na spokojniejszy nocleg można też ewentualnie się wybrać do budynku obok, gdzie obecnie mieści się prawie ekskluzywny hostel Corner (dawniej Nathan’s Villa), a wykwintne śniadanie w elitarnym towarzystwie można zjeść w pobliskim KFC.

W czasach miasta zwanego Breslau w tym modernistycznym gmachu mieścił się tzw. Dom Rzemiosła Artystycznego. Ale również i współcześnie możemy tu podziwiać prawdziwe cuda rękodzieła artystycznego: pikantne skrzydełka zapakowane w misterne tekturowe opakowania. A jeszcze do niedawna w podziemiach dawnego Kunsthausu mogliśmy podziwiać niemniej artystyczne rękoczyny panów zazdrosnych o ładne panie i swoje złote łańcuchy, bowiem mieścił się tu popularny disco-klub "Szuflada". Ale jak to się mówi, w przyrodzie nic nie ginie, i od niedawna piwnicę okupuje kolejny ekskluzywny klub o kosmicznej nazwie "Stardust". Ciekawe na jak długo?

Wróćmy jeszcze na chwilę do hotelu Riegner. Jak się można przekonać porównując zdjęcia hotelowych wnętrz, dawna sala restauracyjna niewiele się zmieniła w ciągu ostatnich stu lat. Jeśli oczywiście nie liczyć tego krótkiego 50-letniego okresu, kiedy był tu m.in. sklep spożywczy i ciucholand.

BROWAROWY SPISEK
Obok dawnego hotelu, przy krótkim zachowanym fragmencie ul. Leszczyńskiego, pod nr 7-9, znajduje inna ciekawa kamienica, gdzie kiedyś mieściła się jedna z dwóch słynnych piwiarni Conrada Kisslinga (pierwsza znajdowała się kiedyś na Ofiar Oświęcimskich). Tu serwowano piwo sprowadzane specjalnie z Bawarii, co na owe czasy było ewenementem. Gdyż ponieważ lokalne władze chroniły regionalne produkty piwowarskie i nie pozwałaby na sprzedaż tych innych, nietutejszych. Zupełnie inaczej niż teraz, kiedy na wrocławskim rynku pijemy prawie wyłącznie Żywca, Tyskie lub Piasta rozlewanego przez Calsberga w Okocimiu (dolnośląski mini-browar Spiż to tylko skromny rodzynek na tej piwnej piance).

U Kisslinga piwo wypijał m.in. Eberhard Mock, bohater książek Marka Krajewskiego, zanim się udawał się do pewnej willi na Oporowie, by rozegrać partyjkę rozbieranych szachów w towarzystwie pań lekkich obyczajów.
Ostatni z właścicieli Kisslingów skończył był swój żywot marnie w 1944 roku, gdyż na swoje nieszczęście zamiast jak Mock uczestniczyć w jakiejś partii szachów na Oporowie, uczestniczył w lipcowej rozgrywce przeciw Fuhrerowi. A jak wiadomo z historii nie był to specjalnie udany pomysł. Przede wszystkim głównie dlatego, że zamachu na Hitlera w Kętrzynie dokonywał oficer bez jednego oka i dłoni.

FONTANNA PEŁNA "PIWA"
Po wojennej zawierusze urokliwy zakątek okolic ul Leszczyńskiego, Zaułku Zamkowego i dochodzącego tu przejścia ul. św. Doroty zmienił się nie do poznania. Zniknęła m.in. urokliwa knajpka pana Mampes mieszcząca się na ul. Św. Doroty, a słowo piwiarnia przez wiele powojennych lat kojarzyło się wyłącznie z budką z piwem w okolicy dworca. Ale czasy się zmieniają, skoro obok działa już bistro, to może i to miejsce kiedyś ożyje?

Przez jakiś po II wojnie, tak do lat 60./70., obok dawnej piwiarni Kisslinga stała jeszcze fontanna Germanii, zaprojektowana w XIX w. przez włoskiego mistrza Calandrellego, wybitnego przedstawiciela historyzmu i twórcy licznych pomników berlińskich. Jednak jej kształt najwyraźniej zakłócał błyskotliwą architekturę gomułkowskiego bloku wtapiającego się "perfekcyjnie" w otoczenie secesyjnych kamienic. Nie wspominając o tym, że Calandrelli był ulubionym twórcą pruskiego dworu cesarskiego, więc szybko trafił na czarną listę twórców niechcianych w PRL-u.

Fontannę więc rozebrano, wodę spuszczono, a teraz tylko bywalcy lokalu "Setka" od czasu do czasu załatwiają swoje potrzeby do pustego pofontannowego basenu. A są to niewątpliwe chwile prawdziwej ulgi, bo jeszcze nie muszą się martwić oni o to, żeby to basen przynoszono do nich.
Gdyby wiedzieli, że dawniej na pl. Legionów znajdowała się szaleto-kawiarnia... ale o tym może przy innej okazji.
Znajdź nas na Google+

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto