Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie Wzgórze Partyzantów - dawny czar, dawno zgasł

Redakcja
Tak prezentuje się Wzgórze od frontu. Fot: Marek Bachorski-Rudnicki
Tak prezentuje się Wzgórze od frontu. Fot: Marek Bachorski-Rudnicki Marek Bachorski-Rudnicki
Spacerując po Wrocławiu, prawie w samym Centrum napotykamy pozostałości dawnego Bastionu Sakwowego, nazwanego po II wojnie Wzgórzem Partyzantów. Jest to tajemnicze i obecnie mroczne miejsce.

Nazwa wzgórza skądinąd słuszna, bo to idealny teren do szkolenia partyzantów lub innej działalności wywrotowej. Chociaż właściwszą nazwą byłoby nazwanie tego miejsca Wzgórzem Rabusiów albo łagodniej Zbójników. Przejdziesz nocą i jeżeli przeżyjesz – no to masz się czym chwalić. Lepiej jednak nie próbować sportów ekstremalnych i odwiedzać wzgórze za dnia.

Fortyfikacje powstały w tym miejscu bardzo dawno, zaczęto je tu wznosić na przełomie XV i XVI wieku. Przetrwały również napoleońskie burzenie murów obronnych.

Na początku sądzono, że dobrze będzie, gdy z Bastionu Sakwowego stworzy się cytadelę. Zawsze to w razie zamieszek, można będzie ostrzelać miasto. Na szczęście dla mieszkańców zwyciężyła opcja cywilna. Bastion został zdemobilizowany i przekształcono go we wzgórze widokowe, będące ważną częścią promenady miejskiej.

Jak pisał w 1842 roku warszawski "Magazyn Powszechny Użytecznych Wiadomości: "Efekt był oszałamiający. Piękne aleje, boczne chodniki w gęstwinach, dobór kwiatów, szpalery z ligustru wzdłuż rzeki". I jeszcze piękniejsze widoki, panorama miasta, Sobótka i Sudety.

Kupiec Adolf Liebich ufundował kompleks wypoczynkowy w 1867 na pamiątkę swego brata Gustawa, właściciela cukrowni na Klecinie. Powstał wtedy okazały klasycystyczny belweder z wieżą widokową w kształcie glorietty (nadbudówki z kolumnami, przykrytej kopułą) o wysokości 32 metrów, zwieńczoną posągiem Victorii, z kolumnadą i fontanną oraz efektownymi schodami. Zbudowano także restaurację i kawiarnię, które prędko stały się ulubionymi miejscami niedzielnych spacerów wrocławian. Na Wzgórze Liebichów (bo tak zaczęto je nazywać) ciągnęły tłumy, tym bardziej, że obok, na fosie miejskiej, urządzono przystań gondol.

Później przyszła wojna, która dla wzgórza okazała się katastrofalna w skutkach. Oblężenie Festung Breslau miało swoją cenę. Zburzono wieżę, pawilony, bombardowania zniszczyły wiele drzew. Tu bowiem swoją siedzibę ulokowało dowództwo twierdzy. Rosjanie podobno dobrze o tym wiedzieli. Schron (wejście od dzisiejszej ul. Nowej) zaprojektowano dla 1090 osób. Miał 36 komór na 1414 m kw. Ocalało niewiele.

Wzgórze Miłości (bo tak nazywało się po wojnie) nie odzyskało już nigdy przedwojennej atrakcyjności. Na samym szczycie pozostał tylko budynek dawnej kuchni, przekształcony w latach późniejszych, po obniżeniu dachów, w małe obserwatorium astronomiczne, czynne do początku lat 90. Niestety, teraz jest zamknięte na głucho. Wygląda to obecnie tak jakby wojna skończyła się zaledwie wczoraj. Jeżeli chcesz wsłuchać się w dawną historię to usiądź pod kolumnadą i wypij filiżankę kawy w działającej tu restauracji. Może uda Ci się cokolwiek jeszcze usłyszeć.

W roku 1967 w maju roku podczas wrocławskiej żakinady na Wzgórzu Partyzantów runęła w dół kamienna balustrada, przygniatając bawiących się niżej studentów. Jedna osoba zginęła, 10 zostało ciężko rannych. Ta katastrofa budowlana była bardzo szeroko komentowana w ówczesnych mediach. Na odbudowę przyszło czekać kilka lat. Dopiero w roku 1974 odbudowano wzgórze
poddano gruntownej renowacji, chociaż władze zapowiadały, że odbudowa będzie niezwłoczna, że powstaną na nim kawiarnia, restauracja, galeria obrazów.

Jednak przez wiele lat nic się tam nie działo. Miejsca uznane za niebezpieczne zostały ogrodzone , pojawiły się tabliczki ostrzegawcze, rosły sterty śmieci i spotykał się tu tzw. podejrzany element. Wzgórze ponownie otwarto przed świętem 22 Lipca 1974 roku. Było kiedyś takie bardzo ważne święto w PRL. Wstęgę przecinał sam sekretarz Ludwik Drożdż i prezydent miasta Marian Czuliński. Prasa rozpisywała się: „Pięknie wyglądają tarasy, fontanna, kawiarnię letnią zdobią stylowe lampy”- „W podziemiu jest ekspozycja braterstwa broni i salon wystaw artystycznych"- zachwycano się na łamach dzienników.

Później w swojej historii Wzgórze gościło kasyno i dyskotekę, gdzie w latach ’90 miały dość dziwne zajścia z udziałem wrocławskich antyterrorystów.

Później wzgórze przeszło w ręce prywatne. Na wzgórzu prowadzono prace konserwatorskie, ale poprawa wyglądu nie przekładała się za bardzo na poprawę bezpieczeństwa spacerowiczów. Wciąż jest to wzgórze uznawane za „Wzgórze dla Partyzantów”.

Źródło: Encyklopedia Wrocławia, 2000

od 7 lat

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto