Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspaniały podkarpacki spektakl pustych obietnic

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikimedia Commons
Do spełnienia wszystkich obietnic konieczny jest warunek: "odsunięcie obecnego rządu od władzy". Wtedy Polacy w 90 proc. powrócą do kraju, służba zdrowia będzie opłacana z budżetu, młodzi dostaną program budowy tanich mieszkań na wynajem...

Od początku tegorocznego lata, jak zwykle o tej porze, panuje w polskiej polityce czas "ogórkowy". Ale nie wszyscy, którzy jedzą chleb z gadania, czyli bajania ludziom bajek o możliwym lepszym życiu Polaków, pod warunkiem, że będą mieć władzę - jadą na wypoczynek. Nie wszyscy jadą, gdyż usilnie szukają sposobów na jej zdobycie. Jeden z takich był ostatni raz na plaży nad naszym morzem 42 lata temu. Wszystko to przez żmudną, ciężką, wyczerpującą pracę na trudnej, kamienistej, politycznej polskiej roli.

Szalenie oddany ów polityk politycznej roli, tak bardzo stara się o Polskę i Polaków, że trudno to opisać. Serdecznie pragnie, aby nam żyło się lepiej, bezpieczniej, szczęśliwiej, wprost świetnie jak w starych bajkach. Zapracowany po uszy - nigdy nie miał i nie ma czasu, ani pieniędzy, na wyjazd na gorące plaże ciepłych mórz, gdzieś na Majorce, czy choćby w Egipcie. A przecież tego z wszystkich sił życzył kiedyś Polakom. Życzył i chciał to zapewnić ludziom pracy miast i wsi, gdy wreszcie już zdobędzie władzę.

Władzy na nieszczęście nie zdobył. Nie szkodzi. Nie traci nadziei. To tylko pech. Pech da się pokonać. Trzeba w to święcie wierzyć i mieć dobre sondaże. One akurat już przyszły. Są jednak zbyt niskie jeszcze. Powinny sięgać przewagą nad wrogiem; najlepiej poziomem przynajmniej 52 procent. A to jest możliwe – zapewnia szczęściarz z wiary i nadziei.

Teraz, w sezonie ogórkowym, pojechał na Podkarpacie. Spotkał się z grupami swoich ludzi. Nawrzucał im górę frazesów, ogólników, pustych obietnic o możliwym dobrobycie, haseł chwytliwych i miłych dla ucha, słówek o złym rządzie. Jak zwykle zaczynał opowieści polityczne, niczym w wesołym letnim kabarecie, od słów: "Gdy PiS dojdzie do władzy to…"

Wszędzie głosi na okrągło te same słowa bez konkretów, wyliczeń i zobowiązań, tak ot - na zasadzie - "co by było, gdyby…" Do spełnienia wszystkich obietnic konieczny jeden warunek: "odsunięcie obecnego rządu od władzy". Za wszystkie winy obarcza Tuska, czasem sąsiadów Niemców i jego przyjaciela - Ruska.

A oto słowa, które mają obrazować największe winy i przewinienia Donalda Tuska: "Ta polityka godzi w spójność narodu, bo jeśli jesteśmy Polakami, to nie może być tak, że tylko mówimy tym samym językiem". "Polityka rządu prowadzi do rozbijania wspólnoty" - wnp.pl. A przecież każdy Polak, który chce -ten wie, kto i kiedy zaczął rozbijać jedność i wspólnotę narodową w kraju.

Nie wystarczy przyczaić się za krzakiem na jakiś czas sprytnie i cichutko i przestać straszyć ludzi agresją i nienawiścią, żeby potem dowodzić narodowi, że się jest z natury dobrym, łagodnym, kochanym człowiekiem. Nie wystarczy udawać "świętoszka" i mówić, że się chce za wszelką cenę zdobyć władzę, aby znieść w kraju klimat siania agresji i nienawiści, podejrzeń, wrogości i podziałów na "My i Oni".

Nie wystarczy głosić haseł o potrzebie wspólnoty Polaków, trzeba na co dzień czynami dowodzić o prawdziwych intencjach i dążeniach do budowy jedności, zasypywania zbudowanych przez siebie rowów nienawiści, okazywania przyjaźni wobec wszystkich opluwanych, podejrzewanych, oskarżanych - o zdradę, hańbę, morderstwo, niecne czyny, itp. Nie uczyni się w szlachetnych celach jednoczenia ludzi, budowania jedności, miłości i wzajemnego pojednania, gdy się powtarza polityczny priorytet z hasłem: "Polska dla prawdziwych Polaków!" – dla patriotów, którzy popierają tylko PIS".

Co chce uzyskać polityk słowami i dążeniem, opartym na dogmacie partii, która ma w nazwie "Prawo i Sprawiedliwość", głoszonym przez jej członka, Stanisława Piętę: "Kto nie popiera PiS-u to zdrajca"? Czy naród ma przyjąć, zaakceptować i wyznawać za swoją, taką religię, która brzmi: "Kto nie popiera PiS-u to zdrajca, kretyn albo niedostatecznie poinformowany w najłagodniejszym przypadku"? Czy te słowa mają być głównym, naczelnym, konstytucyjnym hasłem nowej Polski po zdobyciu władzy przez PiS?

Prezes PiS, będąc z gospodarska wizyta w Lesku, powiedział swoim słuchaczom coś wyjątkowo dumnego, patriotycznego i populistycznego: "Celem PiS jest to, by Polacy wrócili do Polski". To z jednej strony świadczy, że dziś Polski nie ma dla Polaków, a z drugiej, że wszyscy Polacy wyjechali z Polski. O pierwszej opinii słyszeliśmy już z usta dyrektora Radia Maryja, o Rydzyka. O drugiej wiemy odtąd, kiedy premierem polskiego rządu był Jarosław Kaczyński. To właśnie za rządów PiS wyjechało najwięcej Polaków za granicę za pracą.

Prezes Kaczyński, będąc w Ustrzykach Dolnych na Podkarpaciu, zarzucał rządowi, że nie prowadzi aktywnej polityki historycznej. Pytał: Czy my mamy się godzić w interesie Niemiec (…) na oskarżania nas o wszystkie możliwe zbrodnie (…)? Jeśli tak dalej pójdzie, to za 20 lat okaże się, że Niemcy byli ofiarami, a my sprawcami II wojny światowej - stwierdził. Dalej mówił – wstydzić się za to, że jesteśmy Polakami, a to Jedwabne, a to jakaś inna zbrodnia – (…) w Polsce robi się z tego normalność.

Dorzucił - Niemcy robią mnóstwo różnych rzeczy, włącznie z blokowaniem portu i mówieniem, że to my współodpowiadamy za ich zbrodnie; a Rosjanie co z nami robią, to Smoleńsk jest najlepszym tego przykładem. To pokazywanie światu, że my nic nie znaczymy, że z nami można zrobić, co się chce – argumentował prezes PiS. Według niego polska polityka międzynarodowa musi być prowadzona bezwzględnie.

Podobnie jak w Lesku, również w Ustrzykach Dolnych, prezes powtórzył: potrzebne jest odsunięcie obecnego rządu od władzy. Przypomniał, że wkrótce będą wybory – jak zaznaczył – najważniejsze od 1989 r.

Zobacz zdjęcia – Kaczyński w Lesku (Foto: Konrad Topolski/ Agencja Gazeta) -gazeta.pl.

W 2014 roku odbędą się w kraju wybory do Parlamentu Europejskiego i samorządów. - To od ich wyniku będzie zależało, w którą stronę pójdziemy. To jest bój o naszą przyszłość kulturalną i przyszłość narodową – podkreślił szef PiS.

Na spotkaniach prezes Kaczyński odpowiada na pytania z sali. Na jedno z nich dotyczące poprawy pracy służby zdrowia, przypomniał jako były premier, że jego ugrupowanie partyjne stoi za przywróceniem finansowania służby zdrowia z budżetu państwa. - Tych pieniędzy na pewno nie będzie mniej – zapewnił prezes PiS. Nie powiedział, skąd je weźmie.

Odniósł się też do problemów szkolnictwa i edukacji w kraju. Jego zdaniem dzieci i młodzież nie mogą nauczycielowi wchodzić na głowę, a szkoła ma kształtować polskich patriotów. Żeby taka szkoła była trzeba ją budować. O wychowaniu seksualnym w przedszkolach dla 4-latków, na czym prezes dokładnie się zna – powiedział: Chory człowiek na umyśle by tego nie wymyślił – i za to został nagrodzony brawami.

Pytany o opinię i jego plan na temat spraw ludzi młodych, aby nie wyjeżdżali za granicę, szef PiS odpowiedział, że ma przygotowany już przez jego partię, m.in. "program budowy tanich mieszkań na wynajem, które z czasem stawałyby się własnością tych osób". Ale to stanie się, jak PiS będzie miał władzę. Zapowiedział również, że gdy PiS dojdzie do władzy, wycofa podwyższony wiek emerytalny i przeprowadzi gruntowną reformę systemu sądownictwa.

Nad wszystkim, co i jak prezes Kaczyński mówi w terenie, czuwają od pewnego czasu dwaj jego reżyserzy słowa, mimiki, gestykulacji i zachowania na scenie. Potwierdzeniem tego, że wystąpienia są wyreżyserowanym spektaklem PiS, świadczy taki fragment stwierdzenia: "Potem odpowiadał na pytania, które były zapisane na karteczkach wcześniej zebranych na sali. Jeden z mężczyzn z pierwszego rzędu się poderwał. – Kiedy były zbierane? Ja też chcę zadać pytanie – protestował".

Jarosław Kaczyński wśród swoich zwolenników czuje się jak zbawiciel. Dostał tego dowody na Podkarpaciu, m.in. w Lesku: "Kocham Jarosława, no, kocham. Oby temu Tuskowi dowalił, tak, ile wlezie", lub takie słowa: "Złożyłem doniesienie do prokuratury przeciwko panu Komorowskiemu, żebyś pan został prezydentem".

Na koniec pobytu prezesa Jarosława Kaczyńskiego w Lesku, zgromadzeni na sali odśpiewali: "Żeby Polska była Polską", z repertuaru kabaretu Jana Pietrzaka.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto