Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienia Icka Erlichsona: Gorzki smak raju

Redakcja
Okładkę książki zaprojektował Zbigniew Mielnik.
Okładkę książki zaprojektował Zbigniew Mielnik.
Starobielsk, Charków, Katyń, Smoleńsk to nazwy miejscowości, które na trwałe i w sposób niezwykle tragiczny wpisały się w nową i całkiem świeżą historię Polski. Także w indywidualne losy Polaków, o czym opowiada autobiograficzna książka Icka Erlichsona "Smakowanie raju", której drugie (poszerzone i uzupełnione) wydanie ukazało się właśnie nakładem Wydawnictwa Rebis.

Tytułowy raj to Związek Sowiecki. Raj wytworzony w wyobraźni młodego żydowskiego chłopca przez socjalistyczną propagandę. Znalazła ona w nim oddanego orędownika, gdyż jako mieszkaniec niewielkiego miasteczka Wierzbnik (obecnie dzielnica Starachowic w województwie świętokrzyskim) doświadczył wielu krzywd i upokorzeń spowodowanych jego pochodzeniem i wrogim stosunkiem sporej grupy tamtejszych mieszkańców do obywateli żydowskich.

Kiedy więc nadarzyła się okazja, 17-letni Icek Erlichson przekracza wschodnią granicę Polski i udaje się do kraju "mlekiem i miodem płynącego", jasnego i sprawiedliwego, gdzie, jak wspomina autor, "po szczęście człowiek nie musiał się schylać, samo cisnęło się do rąk - wystarczyło nacisnąć guziczek, jako że owa szczęśliwa, słoneczna, zielona kraina wydźwignęła się na szczyt rozwoju technicznego". W przekonaniu nie tylko młodego Żyda, ale i wielu dorosłych Związek Sowiecki to "kraj jak z dobrej bajki, w którym wszyscy ludzie są sobie równi, w którym istnieje sprawiedliwość dla wszystkich bez względu na narodowość, rasę, religię".

Bohater - autor wspomnień ma się wkrótce na własnej skórze przekonać, jak naprawdę wygląda ów rzekomy raj. Na kartach "Smakowania raju" przemierzamy wraz z nim kolejne miejsca, w których się znajduje: od Lwowa poprzez Starobielsk, Charków, Katyń, Chersoń aż po Kołymę, Stalińsk, daleki Władywostok i Magadan. Najczęściej są to pobyty w więzieniach, obozach cywilno-wojskowych i obozach niewolniczej pracy. Przemierzamy Kraj Rad w nieludzkich warunkach, bydlęcymi wagonami, mijając krajobraz znaczony wieżyczkami strażniczymi, świadczącymi o istnieniu w tych miejscach niezliczonych więzień i obozów, gdzie trafić można było choćby za spóźnienia do pracy. Przed uciążliwą karą odosobnienia nie chronił bynajmniej fakt bycia dzieckiem.

Podczas ucieczki z jednego z obozów Icek jest świadkiem egzekucji polskich żołnierzy w lesie katyńskim. To wyjątkowa (bo niejako z pierwszej ręki) w literaturze relacja naocznego świadka tej przerażającej zbrodni. Przypomina ona wstrząsającą końcową scenę z filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy.

Czytelnik obserwuje proces upadku mitu sowieckiego raju w świadomości Żyda polskiego pochodzenia, który jawi się nam jako doskonały obserwator tamtejszej rzeczywistości, potrafiący wysnuwać gorzkie wnioski typu: "W Związku Sowieckim nawet jeśli się czegoś nie pojmuje, nie należy zadawać pytań, tylko robić, co każą", bowiem jest to "państwo nie tylko okrutne, ale i śmieszne. Aż do obłędu", a sowiecka sprawiedliwość, w którą tak bardzo niegdyś wierzył "przypomina delikatną porcelanę: łatwo się tłucze".

Icek Erlichson demaskuje w swoich wspomnieniach iluzoryczną radziecką praworządność, pokazując na przykład, że łapówkami i układami można w tym kraju załatwić wszystko (on sam został uwolniony z obozu dzięki wstawiennictwu wpływowej Wandy Wasilewskiej, które "wychodziła" jego żona, Fani). Erlichson nie epatuje czytelnika, co należy mu zapisać na plus, naturalistycznymi opisami przemocy czy agresji, stwarza jednak w narracji taki nastrój, iż czytając łatwo można sobie wyobrazić tę okrutną rzeczywistość. Bywa, że czujemy duchotę, smród przepełnionych celi więziennych, odczuwamy śmiercionośny chłód kołymskich przestrzeni...

Opowieść Erlichsona nie ma happy endu, mimo iż on sam wraca do Polski, odwiedza nawet rodzinny Wierzbnik pod Starachowicami... Niestety, paradoksalnie, z całej rodziny ocalał tylko on. W jego dawnym mieszkaniu mieszkają Polacy. Nie ma więc tu dla niego miejsca. Toteż Icek Erlichson emigruje, najpierw do Francji, następnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie umiera w 1997 roku. Pozostały wspomnienia, które, jak pisze w świetnie opracowanym posłowiu, Tadeusz A. Kisielewski (także autor map przedstawiających tułaczkę autora), sporo wnoszą do wiedzy stricte historycznej o tamtych czasach i losach znaczących postaci, takich jak generał Mariusz Zaruski.

Warto przeczytać wspomnienia Icka Erlichsona, bo wydaje mi się, iż spojrzenie na ten sowiecki pseudo - raj z perspektywy losów pojedynczego, konkretnego człowieka przynosi mocniejsze odczucie okrucieństwa rzeczywistości, w której nie chcielibyśmy się znaleźć.

Icek Erlichson, "Smakowanie raju"
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2010

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto