Pewnego dnia władca Olimpu
postanowił
wymierzyć karę ziemianom, którzy w komitywie z niejakim Prometeuszem boski ogień pod grilem zapalili. Kazał więc Hefajstosowi ulepić z gliny kobietę, którą współbogowie wyposażyli w
wiano i
obdarzyli
urodą
jakiej
nawet operatorzy Pirellego
stworzyć nie są w stanie.
Piękną pannę o imieniu Pandora wysłano na ziemię w charakterze ekspedycji karnej i wydano za mąż. Czasy są odległe i nikt już tak naprawdę nie może potwierdzić, czy wiano panienki zamknięte było w beczce, czy może w
pudle, dla potomnych zwanym puszką Pandory.
Istotnym jest, że Zeus, w swej boskiej mądrości wszelkie nieszczęścia i plagi zamknąć raczył w tej puszce. Nie chciał bowiem dobry
władca, aby tak na dzień dobry owe nieszczęścia na
ludzkość spadły.
Trzeba trafu, przez pomyłkę lub w wyniku obrotowego ruchu ziemi,
Pandora trafiła
do samego środka Europy, do mocarstwa w samym pępku świata, gdzie ożenił się z nią biedny, lecz szlachetny Epimeteusz,
który zawsze i wszędzie, za naszą i waszą wolność, szablą racji słusznych dochodził.
Biedak groszem nie śmierdział, dlatego otworzył puszkę z żoninym wianem na solidną kasę licząc. Jakże się pomylił!
Ze starego pudła posypały się nieszczęścia narodowe, klęski ideologiczne, afery finansowe, ludziki wzrostu niesłusznego, kaznodzieja w moher przyodzian, jak też jurne byczki swojskiego chowu, młodziankowie łysi i w kapturach, śmietniki w których coraz to dziecię narodzone znaleźć można, kombatanci bardziej zasłużeni od bardzo zasłużonych, lustratorzy z
weneckimi lustrami,
sprawiedliwi i jedynie słuszni, komuchy wredne i
szlachetni solidarnościowcy, święci i zomowcy, nadmiernie bogaci
i nieludzko biedni oraz kolejne rządy, które muszą być przez następców rozliczane - od chwili poczęcia w ramach jedynej dopuszczalnej aborcji. Pojawiły się też pretensje do praw człowieka a nawet geja, Gazeta Wyborcza oraz Urban, Wierzejski, największy z dotychczasowych minister oświaty, reformy służby zdrowia a wreszcie nieślubne dziecię prominenta, który samochodu nie mając za wypaloną benzynę pieniądze sobie zwraca.
Ludność szlachetnego narodu z niejednego pieca chleb jadła i nie takie numery przetrzymała. O
gania się przeto jak może przed wyfruwającymi z
nieszczęsnej puszki plagami, wobec których egipskie całkiem bledną. Kto oganiać się nie chce, wsiada
do
samolotu byle jakiego, ściskając w garści paszport.
Końca nie widać, puszka Pandory nader pojemną się być okazuje, plagi i nieszczęścia wyfruwają obficie, ale niech tam! Przetrzymamy!. Byleby tylko nie uleciała schowana na samym dnie puszki – nadzieja.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?