Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybieracie się w weekend do kina? Przeczytajcie, co warto obejrzeć

Martyna_b
Martyna_b
Plakat filmu "127 godzin"
Plakat filmu "127 godzin"
Dla dużego i małego, dla młodego i starszego, na poważnie i wesoło - ten weekend, to weekend premier kinowych, z których każdy znajdzie coś dla siebie. Od biograficznych dramatów, przez akcję si-fi, aż po familijno- przygodowe produkcje.

Na pierwszy ogień proponuję przesycony cudownymi, żywymi kolorami, krajobrazami i porywającą muzyką obraz "127 godzin" angielskiego twórcy "Slumdog millionaire" czy "Trainspotting", Danny'ego Boyle'a.To amerykańsko- brytyjska filmowa adaptacja książki autobiograficznej "Between a Rock and a Hard Place" o życiu alipinisty Arona Ralstona, w rolę którego wcielił się James Franco. Film nie jest właściwie historią całego życia alpinisty, ale ekranizacją jednej z jego samotnych wypraw - wyprawy przełomowej, podczas której Ralston został uwięziony przez głaz w Canyonlands.

Te tytułowe "127 godzin" to czas, jaki Aron spędził w uwięzieniu. Gdyby nie drastyczna decyzja, jaką podjął, kierując się swoimi instynktami przetrwania, alpinista nie przetrwałby w nim dłużej bez pożywienia i picia. Film jest interesujący nie tylko ze względu na "czystość" obrazu i piękne zdjęcia (nagroda BAFTA 2010 za najlepsze zdjęcia dla Anthony'ego Dod Mantle i Enrique'a Chediaka), ale głównie dlatego, że ta niesamowita historia wydarzyła się naprawdę.

Premiera filmu odbyła się 4 września 2010 roku, podczas Telluride Film Festival, u nas możemy go oglądać od dzisiaj w kinach w całej Polsce.

Dla widzów lubujących się w mniej realistycznych przedstawieniach, proponuję teraz amerykańską produkcję D.J. Caruso'a Jestem numerem cztery. To historia pewnego młodzieńca, mieszkańca jednego z małych miast w USA. Ale kryje się w tej historii coś więcej, bo John Smith, główny bohater, to tak naprawdę uciekinier, który szuka swojego schronienia na Ziemii. Sam, pochodzi z planety Lorien, gdzie panująca wojna nie pozwoliła na dalsze na niej przebywanie. I w tym momencie musi się pojawić wątek miłosny - John poznaje Sarę Hart, młodzi zaczynają dażyć się większym uczuciem, jednak nadchodzi śmiertelne niebezpieczeństwo. Okazuje się, że wszyscy uciekinierzy z planety Lorien, było ich dziewięciu, są ścigani. John jest tytułowym Numerem Cztery, na którego teraz przyszła kolej (wszystkich przed nim skutecznie złapano). John, egzystując teraz jako Numer Cztery, by obronić siebie i ukochaną, będzie musiał użyć swoich nadprzyrodzonych zdolności...

Film, podobnie jak poprzedni, jest adaptacją drukowanej powieści. Czy udaną? Przekonacie się na salach kinowych.

Dla młodszych widzów oraz tych, którzy chcieliby odprężyć się po stresującym tygodniu, proponuję premierę kina animowanego, familijnego i przygodowego, pt. Miś Yogi, produkcję nowozelandzką. To lekka historia o mieszkających w Parku Yellowstone niedźwiedziach: Yogim, któremu głosu użyczył Dan Aykroyd oraz jego przyjacielu Boo Boo, który przemawia do widzów głosem samego Justina Timberlaka. To misie cwane, które planują jak zdobyć pożywienie, a właściwie, jak je ukraść. Jednak niedźwiadki znajdują się na celowniku obserwacji strażnika Smitha, obrońcy prawa i drzew iglastych w Parku. Żywot misiów urozmaica przybycie reporterki, która, na szczęście dla zwierzaków, staje się obiektem zainteresowań strażnika Smitha.

Film jest wesoły, dynamiczny, może żart nie jest najbardziej wyszukany, ale najmłodszej widowni powinien się spodobać. Dodatkowo wakacyjny nastrój produkcji oraz trójwymiarowe efekty specjalne zachęcają do wybrania się na ten właśnie animowany film, nie tylko dla dzieci.

Kolejna propozycja, to dokumentalny film wojenny o współczesnym obrazie wojny, czyli Wojna Restrepo. To film o solidarności żołnierskiej, ale i zachowaniu uczuć braterskich na płaszczyźnie wojennej. Produkcja jest relacją fotografa Tima Hetheringtona i autora morskiej odysei, Seabastiana Jungera, którzy przez 15 miesięcy przebywali w górach Afganistanu w dolinie Korengal, towarzysząc tam plutonowi marines. Dolina zwana jest Doliną Śmierci, gdyż pochłonęła więcej Amerykanów niż w jakimkolwiek innym miejscu wojny w Afganistanie. Autorów nie interesują aspekty polityczne dziejącej się wojny, ale aspekty ludzkie, solidarnościowe i emocjonalne żołnierzy, którzy biorą w niej udział, o tym, jak wojna oddziałuje na młodych ludzi, jakie przynosi w nich zmiany... Polecam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto