Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybuchowy materiał "Rzeczpospolitej" razi rykoszetem

Jerzy
Jerzy
Głośny i jak się okazuje, kontrowersyjny, artykuł "Rzeczpospolitej" w formie doniesienia z badań pirotechnicznych narodowej katastrofy lotniczej sprzed 2,5 roku, osiągnął zdaje się, odmienne od założonych, skutki.

Głośny i jak się okazuje, kontrowersyjny, artykuł "Rzeczpospolitej" w formie doniesienia z badań pirotechnicznych narodowej katastrofy lotniczej sprzed 2,5 roku, osiągnął zdaje się, odmienne od założonych, skutki. Wrzutka medialna, całkiem w platformerskim stylu, najwyraźniej mocno zaskoczyła scenę medialno-polityczną. Podobno zebrał się niezwłocznie sztab kryzysowy w kancelarii premiera, a prokuratura w tym samym czasie przygotowywała się intensywnie do dania odporu i odsuwała w czasie porę konferencji prasowej. Jedna z prorządowej, prasowej redakcji, dając zrazu pełną wiarę w treść doniesienia, poczęła je osłabiać i dezawuować wg charakterystycznych dla tejże redakcji metod. Przyjęto tam np. wyjaśnienie historyczne, iż ślady trotylu to pozostałość z II wojny światowej, naniesiona na wrak.

Nieco innym tropem podążyła później prokuratura, której dementi było wyraźne w formie, ale miałkie i mgliste w treści. Zakomunikowano, że nie może być mowy o odkryciu śladów trotylu, bowiem użyta aparatura nie byłaby w stanie tego odkryć. Dodano dla uwiarygodnienia tego stanowiska, iż znalezione ślady równie dobrze mogły pochodzić z pestycydów, jak i z kosmetyków. Na ostateczne wyniki należy jednak poczekać pół roku, a próbki pozostają w Rosji. Owe dementi miało zatem służyć chyba uspokojeniu nastrojów społecznych, bowiem na obecnym stanie wiedzy powinno się chyba użyć formułki no comment, nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, co wydaje się bliższe prawdy.

Najbardziej interesujące okazały się jednak reakcje przedstawicieli sceny politycznej, ich mocne słowa, a zwłaszcza wolty czynione po częściowym wycofaniu się Rzeczpospolitej z kategoryczności treści publikacji. Publikacja ta być może w niezamierzony sposób była prowokacją dziennikarską, która rykoszetem obnażyła całą degrengoladę polskiego życia politycznego, medialnego, śledczego, itp. Skłoniła bowiem osoby i instytucje publiczne do reakcji, do opowiedzenia się; zachodzi tu pewna trywialna analogia do prowokacji dziennikarskiej z telefonem do pewnego prezesa sądu, który dał wiarę, że sytuacja jest realna, a choć była zainscenizowana to na podstawie okazanych przez niego reakcji poniósł stosowne, jak do realnej sytuacji, sankcje.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto