Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wynajęty brzuch

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Postęp medycyny umożliwił nie tylko leczenie dziecka w łonie matki, utrzymanie przy życiu takiego, które jeszcze 50 lat temu nie miało na to żadnej szansy, ale również dało szansę, dzięki zapłodnieniu in vitro, na posiadanie dziecka ludziom, którzy w naturalny sposób mieć go nie mogą.

W tym momencie zaistniał spór o dopuszczalność metody, gdyż narodziny potomka były dotychczas przywilejem natury albo wolą Boga. O ile osobiście uważam, że metoda jest czymś pozytywnym dla ludzi w wieku prokreacyjnym, o tyle wzbudziła mój niesmak w przypadku, kiedy zastosowano ją w stosunku do kobiet, które o możliwościach bycia matką przypomniały sobie po siedemdziesiątce. W ten sposób urodziła dzieci stara Hinduska, Rumunka, Hiszpanka i zapewne wiele więcej kobiet.

Metoda sztucznego zapłodnienia pozwoliła na jeszcze jedną innowację - a mianowicie na rodzenie dzieci dla kogoś, czyli wynajmowanie brzucha. Głośny w ostatnich dniach przypadek kobiety, która w ten sposób postanowiła zarobić niebagatelną sumę 30 tysięcy złotych i wynajęła swój brzuch do noszenia ciąży dla kontrahenta, który za to zapłacił, wzbudza we mnie co najmniej niesmak. Jak czytamy w doniesieniach prasowych, kobieta pokochała dziecko w trakcie ciąży, z czego akurat ona, matka dwojga innych, powinna zdawać sobie sprawę przed zawarciem kontraktu. Tak to bowiem jest, że kochamy noszone w nas dziecko, bez względu na to, kto jest jego ojcem. To samo źródło podaje, że „…w czerwcu weszła w życie nowelizacja Kodeksu rodzinnego, która wyraźnie przyjmuje rzymską zasadę - mater semper certa est - co do matki zawsze wiadomo, kto nią jest". Dziwny doprawdy zbieg okoliczności - kobieta wzięła pieniądze, urodziła, oddała dziecko ojcu i teraz, jak na zawołanie deklaruje gwałtowną miłość do dziecka. Równocześnie ma przy sobie dwoje starszych dzieci (nic nie wiadomo o ich ojcu lub ojcach) „…które wychowuje samotnie, nie pracuje, utrzymuje się z ok. 700 zł miesięcznie. Pytana, z czego chce utrzymać jeszcze jedno dziecko, powiedziała: 'mam alimenty, będą jakieś zasiłki, myślę, że nie wszyscy zostawią nas tak samym sobie'."

Nie ukrywa też, że w przypadku odzyskania dziecka urodzonego na zamówienie, będzie się starała o alimenty od jego ojca, łaskawie dopuszczając możliwość kontaktów z synem człowiekowi. Znakomicie ułatwiłoby to życie osobie niepracującej, zasilanej z opieki społecznej. Przyjęłabym może za dobra monetę tę jej wielka miłość do dziecka, które nosiła za solidne wynagrodzenie, gdyby nie pewne ale: po pierwsze, nie słychać deklaracji, aby miała zamiar oddać honorowo trzydzieści tysięcy ojcu. W końcu jeśli dziecko jest jej, to niby dlaczego miałby jej ktoś płacić za noszenie go w brzuchu? Po drugie - wątpię, czy chciałaby zatrzymać przy sobie to dziecko, gdyby okazało się upośledzone lub obarczone wadami genetycznymi. Mam nadzieję, że sąd dostrzeże szczególne aspekty całej sprawy i dziecko pozostanie u ojca, który wydaje się być człowiekiem o większych niż opieka społeczna możliwościach jego utrzymania i wychowania. A obywatelom płacącym podatki pozostaje i tak łaskawe prawo do utrzymywania niepracującej, bezczelnie zaradnej mamuśki i jej dzieci.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto