Wszystko zaczęło się pewnego czerwcowego popołudnia. Na kwiatach margaretek dostrzegłem mało znaczący ruch średniej wielkości chrząszcza. Jak zwykle w takich sytuacjach, chciałem zobaczyć owe cudo z bliska. Podchodząc coraz bliżej skojarzył mi się jego wygląd z grabarzem żółtoczarnym, jednakże jaskrawo w kolorze czerwonym zabarwione pokrywy skrzydeł, kazały szybko nabrać przekonania, że mam przyjemność doświadczyć spotkania z barcielem pszczołowcem(Trichodes apiarius).
Spotkanie niezwykłe, gdyż jest to owad występujący coraz rzadziej a przez to coraz trudniejszy do napotkania. Chrząszcz przysiadł na kwiatach jastruna właściwego (Leucanthemum vulgar), zwanego potocznie margaretką. Co jakiś czas podrywał się z brzękiem skrzydeł i zmieniał kwiat na sąsiedni. Posilał się pyłkiem? Niekoniecznie, choć ten również jest składnikiem jego diety. Chrząszcze barciela o wiele częściej niż zjadaniem pyłku, zajmują się czatowaniem na inne mniejsze owady, jest drapieżnikiem. Należy w końcu do rodziny przekraskowatych, a to wytrawni myśliwi.
Niektórzy uważają tego owada za pasożyta. Mówią też o większych lub mniejszych szkodach wyrządzanych wśród pszczół. Dla mnie jest on wybitnym drapieżnikiem a do tego pełni (jak wszystkie niemal drapieżniki) bardzo ważną rolę sanitarną. W takim świetle, trudno nazwać tego owada pasożytem. Otóż pszczoły zarówno dzikie, jak te hodowane przez pszczelarzy tolerują larwy barciela i pozwalają na pożeranie własnych, chorowitych dzieci. Tym samym barciel przyczynia się do zachowania właściwego stanu sanitarnego pszczelej społeczności i ich "domostwa" oraz sprawia, że przekazywane są kolejnym pszczelim pokoleniom najsilniejsze cechy gatunku.
Pszczoły pozwalają na wejście do swojego gniazda barcielowi i złożenie w nim jaj. Po jakimś czasie rozwijają się drapieżne larwy, które zjadają wspomniane wcześniej czerwie. Biologia tego gatunku nie jest dokładnie poznana. Najprawdopodobniej zarówno chrząszcze jak i larwy wydzielają specyficzny zapach, który chroni je przed atakiem ze strony żądłówek. Piszę prawdopodobnie, gdyż jaja składane są również w gniazdach innych błonkówek nie będących pszczołami. Mechanizm zatem tolerancji tego owada i jego mordu jest moim zdaniem nie do końca wyjaśniona.
Chrząszcze pojawiają się w maju i czerwcu. Osiągają długość do około 1,5 centymetra. Ze względu na zanikanie tego gatunku, zwłaszcza w rejonach północnej Europy w tym również w Polsce, coraz częściej mówi się o konieczności ochrony prawnej tego owada.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?