Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrok w kolorze nadziei

Andrzej Pieczyrak
Andrzej Pieczyrak
Wyrok już zapadł
Wyrok już zapadł Andrzej Pieczyrak
Droga miejska, obok chodnik, a między nimi szpaler starych drzew, które stanowią naturalny ekran ochronny dla idących chodnikiem ludzi, dla okolicznych mieszkańców. Tak jeszcze dziś wygląda ulica Rybnicka w Gliwicach. Co będzie jutro?

Zielona kropka

Przy ulicy Rybnickiej rosną szlachetne, szczepione jesiony, z charakterystycznym, bulwiastym zgrubieniem pnia w miejscu zrostu zraza i podkładki. Kuliste korony wciąż jeszcze noszą ślady formowania zarzuconego wiele lat temu. Ostatnio na większości tych drzew pojawiły się namalowane fluorescencyjną farbą zielone kropki. Mało kto wie, co oznacza ten niepozorny znaczek. I trudno uwierzyć, że ta mała kropka w kolorze nadziei oznacza - wyrok śmierci. Wyrok wydany do spółki przez Wydział Środowiska Urzędu Miasta i pracowników MZUK (Miejski Zakład Usług Komunalnych)...

Kropki, malowane dla niepoznaki od mniej widocznej strony pnia (od jezdni, a nie od chodnika) i w tym usypiającym czujność sympatycznym kolorze, nie budzą niczyich podejrzeń. Dopiero gdy do akcji wkracza ekipa uzbrojona w piły spalinowe i tzw. zwyżki - nagle mieszkańcy okolicznych domów widzą, co się dzieje. Wtedy jest już za późno na cokolwiek. Od pilarza, który z dziwną satysfakcją wykonuje swoje dzieło zniszczenia można usłyszeć tylko kilka grubych słów, zaś interwencyjne telefony do Urzędu Miasta czy MZUK spotykają się tylko z urzędniczą bezwzględnością: „Proszę Pani/Pana, taka jest decyzja, podjęto ją już kilka miesięcy temu. O wycince zadecydowali fachowcy. Pan/Pani się na tym nie zna”. Nie ma już miejsca na tłumaczenie, nikt nie chce słuchać… Że drzewo rośnie długo, a piła spalinowa kończy jego żywot w niespełna godzinę. Że właśnie znika z naszego serdecznego krajobrazu drzewo, które towarzyszyło nam tutaj od dzieciństwa. Że za naszego życia nie doczekamy już w tym samym miejscu niczego równie rozłożystego i pięknego... I tak znikają kolejno stare jesiony, buki, dęby, a mieszkańcom tłumaczy się, że drzewa stanowią zagrożenie dla zdrowia, życia i mienia. Niektórzy już uwierzyli i bardziej boją się spadającej gałęzi niż wypadku samochodowego, mimo, że prawdopodobieństwo tego drugiego jest niewspółmiernie, wielokrotnie większe! A jakoś nikt nie postuluje usunięcia samochodów z naszego otoczenia.

Z historii Miasta-Ogrodu

W 1898 roku angielski urbanista Ebenezer Howard ogłosił swoją teorię „Miasta-Ogrodu”. W myśl tej koncepcji miasto miało zapewnić mieszkańcom wysoki standard życia i „przyjazne” warunki egzystencji. W Gliwicach założenia tej teorii wprowadzali w życie przez ponad 20 lat, do wybuchu II wojny światowej, dwaj wizjonerzy - naczelny architekt miejski Karl Schabik i główny ogrodnik miasta Richard Riedel. Wzdłuż samych tylko ulic zasadzili ci dwaj panowie ponad 10 000 drzew, nie licząc nowych parków, skwerów, zadrzewionych cmentarzy.
Efekty ich działań są widoczne do dzisiaj i to m.in. one decydują o niezwykłym charakterze tego śląskiego miasta. Miasta, które zawsze miało więcej zieleni niż familoków i fabrycznych kominów tradycyjnie kojarzonych z tym regionem. Jeszcze w 1956 roku Mała Encyklopedia PWN pisała o Gliwicach „30% powierzchni miasta zajmują parki, zieleńce i ogrody”. Od tamtych czasów udział zieleni miejskiej systematycznie maleje, mimo sztucznych zabiegów statystycznych jakimi jest przyłączanie nowych zalesionych terenów w granice administracyjne miasta.

Nowoczesność?

Mimo że w zjednoczonej Europie koncepcja „miasta-ogrodu” przeżywa zasłużony renesans, w najnowszych planach zagospodarowania przestrzennego Gliwic wymagane minimum terenów przeznaczonych pod zieleń zorganizowaną to… zaledwie 5 %”. Zapewne ktoś doszedł do wniosku, że drzewa niepotrzebnie zajmują przestrzeń miejską - przestrzeń, którą można korzystnie sprzedać inwestorom, przeznaczyć pod budowę TBS-ów lub wielko-powierzchniowych obiektów handlowych.

To nie wszystko. W Gliwicach prowadzi się wycinkę drzew na niespotykaną skalę. W zeszłym roku wycięto kilkadziesiąt drzew w „Szwajcarii gliwickiej” – jednym z obiektów rekreacyjnych projektowanych jeszcze przez Riedla, usunięto także ponad czterysta drzew na placu Grunwaldzkim. W tym roku już mamy zapowiedź kolejnych aktów wandalizmu; jak mówi oficjalny komunikat MZUK, już ponad 500 drzew oznakowanych jest zieloną kropką. Do tego trzeba jeszcze dodać, że tzw. nasadzenia zastępcze wykonywane są opieszale, nowe sadzonki pozbawione należytej opieki częściej usychają niż się ukorzeniają.

Intrygujące w tym wszystkim jest kilka pytań na które nikt nie chce udzielić nam odpowiedzi.
- Dlaczego wycinane są stare dorodne i szlachetne drzewa, a suche i chore często stoją latami, nietknięte?
- Dlaczego zamiast usuwać posusz w koronach starych drzew i wykonywać zabiegi fitosanitarne, przeprowadza się tzw. ogławianie drzew, które oszpeca je i prowadzi do szybszego zamierania?
- Czemu w miejscach wycinek oraz na stronach Urzędu Miasta pojawiają się reklamy zachęcające do zakupu drewna kominkowego?

Dla kogo zasada zrównoważonego rozwoju?

W swojej oryginalnej postaci zasada ta została sformułowana przez Hansa Carla von Carlovitza i odnosiła się właśnie do gospodarki leśnej: „można wyciąć tylko tyle drzew, ile może w tym miejscu urosnąć”. Dzisiaj rozumiemy te prawidła bardziej uniwersalnie: „Nie odziedziczyliśmy Ziemi po naszych ojcach, tylko pożyczamy ją od naszych dzieci”. Zasada zrównoważonego rozwoju to dzisiaj naczelna reguła obowiązująca we wszystkich krajach Unii Europejskiej, wpisana również w naszą konstytucję.
Tylko zdaje się, że nasi włodarze, w pogoni za źle rozumianą nowoczesnością, zdążyli o tym zapomnieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto