Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyspy Świetlików

Krzysztof Hoffmann
Krzysztof Hoffmann
Park Morskie Oko, Warszawa
Park Morskie Oko, Warszawa
Miniatura mokotowska na sobotni wieczór. Tak do zastanowienia ...

Kot nazywa się Horacy i jest brzydki jak noc; naprawdę nie widzieliście chyba jeszcze tak szpetnego i odpychającego stworzenia. Kiedy próbuję go pogłaskać po grzbiecie, jeży się cały, parska i obnaża połamane zębiska, ofukując mnie przy tym zniechęcająco. Jest stary, futro wyłazi z niego całymi kłakami i nie ma jednego oka. Odkąd je stracił, stracił też całą chęć do życia. Inne koty omijają go szerokim łukiem – bo i co to za kot, który wygląda jak pogięty, wysuszony kij a w dodatku śmierdzi na kilometr. Kot, który się nie myje. Widział ktoś kiedyś kota, który się nie myje ? Kiepskie wrażenie potęguje fakt, że od urodzenia, od swoich pierwszych dni na tym padole, jest przeraźliwie chudy i długi – w zasadzie nie widać go dobrze, kiedy idzie prosto a dopiero wtedy, gdy skręca.

Kot mieszka z człowiekiem – równie brudnym, pokręconym i odpychającym, jak on sam. To włóczęga, tło neutralne, nieistotny człowiek, który nawet nie pamięta swojego imienia. Włóczęga ma swój worek, w worku dobytek, na zewnątrz zaś półprzytomną minę zbędnego ćwierćobywatela, szare, tłuste spodnie i jakiś łach imitujący sweter. Podobnie jak kot, człowiek jest przeraźliwie chudy i podobnie jak on - pozbawiony chęci do czegokolwiek. Ich wspólnym domem jest murowany śmietnik przy jednej z przedwojennych kamiennic Dolnego Mokotowa. Fontanna w parku Morskie Oko szumi swoim wodnym, naprzemiennym rytmem, umęczone matki pchają niestrudzenie przed siebie wózki z pokrzykującą zawartością, zaś na wszystko patrzą z góry poranione niegdyś kulami faszystów stare, mokotowskie mury. Człowiek (ani kot) nie zwracają jednak uwagi na dziury po kulach. Ani na zmęczone matki, ani nawet na przyjemny szum fontanny. Obchodzi ich w zasadzie tylko jedno : mieszkają tu razem od prawie trzech miesięcy i jeszcze nikt nie kazał im się wynosić.

Spotkałem ich któregoś wieczora wyrzucając śmiecie. Najpierw o mało nie rozdeptałem Horacego, później zaś – bynajmniej nie celowo – wyrzuciłem torbę z odpadkami na głowę jego przyjaciela. Zanim zdążyłem wypowiedzieć chociaż słowo przeprosin, człowiek uciekł w popłochu w noc. Za nim, miaucząc przeraźliwie, pobiegł kot.

Dzieli ich wszystko. Łączy kulawa przyjaźń. Śmietnikowa przyjaźń dwóch warszawiaków, których nie spotkasz raczej w Galerii Mokotów. Ani nawet w Łazienkach.

***

W tamtą zimową noc człowiek wszedł do śmietnika, cisnął precz swój cuchnący dobytek i usiadł. Horacy wcisnął się w kąt śmietnika, usiłując udawać, że wcale, ale to wcale go tu nie ma. Człowiek siedział bez ruchu chyba z godzinę, następnie zaś westchnął przeraźliwie i sięgnął do worka, później zaś zaczął robić … No właśnie, cóż on takiego robił, do jasnej cholery ? Horacy nie wierzył już w swoje jedyne, ocalałe oko, jednak resztka kociego rozsądku mówiła mu, że się nie przewidział – oto człowiek gwałtownie przechylił Coś, a na twarz chlusnęła mu z tego Czegoś struga śmierdzącej obrzydliwie cieczy. Kot aż się zwinął w swoim kącie ; smród był nie do zniesienia.

- Chciałem to wtedy skończyć. – opowiada mi człowiek. – Uratował mnie chyba tylko ten brudny kot.

Horacy zachowuje się, jakby wszystko rozumiał – wylazł znów właśnie ze swojego kąta i ociera się o moje nogi. Tym razem już daje się pogłaskać po zjeżonym grzbiecie. I jeszcze raz. Za trzecim razem sprawia wrażenie zadowolonego – nastroszona sierść pomału opada. Tak samo zrobił wtedy, w tamtą noc, kiedy przerażony i powalony nagłym smrodem wylazł ze swojej nory i zaczął ocierać się o nogi człowieka. Włóczęga spojrzał na niego nieprzytomnie, potem zaś odstawił na ziemię śmierdzące Coś, wytarł twarz szmatą i pogłaskał go po grzbiecie. Potem jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze … Kot aż wyprężył się z radości – ostatnią osobą, która zrobiła coś takiego była ... Zresztą nieważne. To było dwa miliony lat temu. Od tamtej pory wszyscy opędzali się od niego, jak od zarazy. Otarł się ponownie o nogi człowieka, i jeszcze raz , i jeszcze ...

- Jak dobrze, jak miło. – pomyślał człowiek.
- Jak dobrze, jak miło. – pomyślał kot.

Człowiek wytarł do sucha ręce, szyję i twarz i przygarnął kota. Sięgnął potem do swojego worka i wyciągnął zasuszony kawałek sera. Złamał go wpół i rzucił Horacemu. Ser to nie jest z pewnością najwykwintniejsza potrawa, jaka pojawia się na kocim stole, ale nie wybiera ten, kto musi – a Horacy musiał. Skoczył jak oparzony na swój ochłap i delektował się każdym kęsem. Chciał, żeby trwało to wieczność. I trwało to wieczność.

Kiedy skończył już z serem, odwrócił się znów do człowieka. Był syty, chciał dziękować, mruczeć – człowiek jednak spał. Śmierdzący cieczą, którą na siebie wylał, zmęczony płaczem i przerażony bliskością tego, co nieuniknione – zasnął. Kot nie wiedział, że ta cuchnąca ciecz to benzyna. Nie wiedział, że gdyby w porę nie wyszedł ze swojego kąta – prawdopodobnie w tej chwili byłby już tylko dogorywającą kupką popiołu. Człowiek zamierzał podpalić siebie, i śmietnik, i cały świat - i niewiele mu do tego brakowało. Kot jednak nie miał o tym pojęcia. Ułożył się wygodnie w swoim kącie i – po raz pierwszy od dawna – najedzony, zasnął.

***

W dzień spali schowani za kontenerem na śmieci i warstwą odpadków – było ciemno, było ciepło, było cicho. Było dobrze. Nocą polowali. Na co ? A na co może polować nocą, w wielkim mieście jednooki kot i otępiały włóczęga? Raz na jakiś czas ktoś wrzucał do śmietnika kolejną torbę i szedł sobie dalej. Człowiek podnosił się wtedy na chwilę, grzebał w świeżych śmieciach i zazwyczaj wyciągał coś, co dawało się zjeść bez obrzydzenia – czasem nawet ze smakiem. Odkładał to wówczas na kupkę pod ścianą i układał się znowu do snu. Wieczorem, gdy świat trochę zwalniał i ciemniał, siadali do wspólnego posiłku. Później wyruszali w noc. Człowiek – by zaczerpnąć powietrza i poczuć się choć przez chwilę - gdy nikt go nie oglądał - człowiekiem. Horacy – aby poczuć się kotem. Bez jednego oka miał raczej szansę zostać upolowanym niż upolować coś na kolację, starał się jednak nie zapominać kim jest. Zastanawiał się, na ile starczy mu wytrwało

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto