Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z całym szacunkiem dla ofiar tragedii...

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Pozostając z szacunkiem dla wszystkich dotkniętych tragedią w Rudzie Śląskiej i śledząc kolejne wypowiedzi zarówno osób prywatnych jak i dziennikarzy nie wytrzymałam. Szczególnie po przeczytaniu blogu pani Paradowskiej i ostatniego w nim wpisu

Wpis nosi tytuł "Za dużo słów"
,

pozwolę sobie przytoczyć
kilka
zdań autorki "Już pierwszego dnia po tragedii miałam uczucie, iż zamiast budowania owej wspólnoty i solidarności zaczyna się jakiś wielki medialny spektakl, który w sytuacji, gdy nie ma żadnych informacji, polega wyłącznie na rozbudzaniu emocji (...)" Ekipy obsługujące tę tragedię liczyły po kilka osób, które tak naprawdę niewiele miały do powiedzenia, co rozumiem, gdyż trudno informować w sytuacji, gdy główną informację przez wiele godzin jest po prostu brak informacji."

I dalej, opisując reakcję studentów dziennikarstwa mówi
pani Paradowska:

– Nie pozostawili na tych relacjach suchej nitki. Moje wątpliwości zwielokrotnili. Nie podobały się im właśnie dzienniki prowadzone spod kopalni, wytykali marne przygotowanie dziennikarzy, którzy wyraźnie nie wiedzieli o czym mówią próbując opisać akcję ratowniczą. (...)

– Ale najwyraźniej umacnia się teraz taka moda relacjonowania dramatycznych zdarzeń, która kreuje jakąś nierzeczywistość.

Nie mam ambicji krytykowania do suchej nitki relacji telewizyjnych pod względem fachowym, bo fachowcem nie jestem. Ale uderza mnie słowo "moda" i tu juz mam własne przemyślenia. Oto pewne tematy wałkuje się do utraty tchu, inne zaś, niesłychanie dramatyczne, ale dotyczące
(dzień przed Rudą Śląską) cichej śmierci matki 12 dzieci przemykają jak meteor. I nikt juz nie wraca do sprawy, chociaż byłoby warto.

Taka moda została wykreowana wiele lat temu. Nadzwyczajne zachłyśnięcie się masowym szczęściem (polski papież) zapoczątkowało wyścigi ekip radiowych i telewizyjnych wszędzie tam, gdzie można w sposób mniej lub bardziej łzawy paplać to samo co inni, stosując tylko inny szyk w pustosłowiach.

Jesteśmy mistrzami obchodów, celebracji, nadymania do monstrualnych rozmiarów narodowego brzucha. W pewnym momencie relacje radiowe i telewizyjne zaczynają przypominać faceta z reklamy leku na wzdęcia. Uwielbiamy patrzeć na cudzą rozpacz. To przecież stary ludowy obyczaj, rwać włosy z głowy nad trumną. Im głośniej, tym lepiej.
Panowie dziennikarze i reporterzy biorą na siebie rolę płaczek, drących pazurami oblicza i sypiących piach na głowy. Zwrot kosztów na szampon zapewniony. Z nawiązką.

A przecież
śmierć matki, której dwunaste dziecko pożarło ostatnie siły witalne, której poprzednie jedenaścioro dzieci mieszka w kurniku z ojcem - dzieciorobem, w ciągu całego swego nędznego żywota przechodząc praktyczny kurs uświadomienia seksualnego w wykonaniu rodziców, jest dla mnie tematem równie ważnym.

Smierć, to śmierć. Tu zachłyśnięci
nad sierotami górniczymi reporterzy, ofiarodawcy, obiecankowicze dóbr wszelkich dla osieroconych rodzin. Tłumy dobroczyńców. Setki deklaracji.

A tam -
przypadek wymagający dyskusji nad polską nędzą, polskim seksem, polską opieką nad rodziną. Dyskusji o wiele trudniejszej niż sezonowe bełkoty nad embrionem. Z tego nie da się zrobić wielu godzin spektaklu telewizyjnego, nie da się też przy tej okazji pokazać hektarów żałobnych zniczy. Śmierć górników to ponoć "żniwo" świętej Barbary, jak chce górnicza legenda.

Komu przypisać śmierć tej nieszczęsnej, pojedynczej matki i nędzę jej dzieci? Moda
na wielkie spektakle nie przewiduje tłumu sprawozdawców
i kamer
skierowanych na tak wstydliwy obiekt.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto