Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z mojego punktu widzenia, czyli skutki przedawkowania

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Paplane przy każdej reklamie leków zalecenia, aby najpierw się skonsultować z lekarzem lub farmaceutą jest o tyle głupie, ze najpierw trzeba lek zakupić, a potem dopiero jest co konsultować ze specjalistą.

Paplane przy każdej reklamie leków zalecenia, aby najpierw się skonsultować z lekarzem lub farmaceutą jest o tyle głupie, ze najpierw trzeba lek zakupić, potem wyczytać ewentualne zagrożenia, a następnie – skonsultować ze specjalistą. Czy w ogóle to świństwo używać. Skutki uboczne bowiem zagrażają zdrowiu, a nawet życiu.

Przynudzam wstępnie na temat związany z naszą lekomanią po to, aby przejść do ubocznych skutków innej
naszej narodowej manii – manii uwielbiania, małpowania, podlizywania się i ogólnie bycia radosnym przygłupem na wycieraczce wspaniałej „Hameryki”. Nasz wielki brat nazwany tak został zapewne z powodu wielkości terytorialnej i ekonomicznej, bo przecież nie z powodu braterskiego do nas stosunku. Wielki brat powinien słabszego chronić, powinien się nim opiekować, powinien mu jakoś życie ułatwiać. Ostatnie lata nasilającej się, bardzo jednostronnej przyjaźni, nasuwają gorzkie refleksje co do prawdziwych intencji wielkiego brata.

Ma on swoje interesy w Europie i mały kraj w samym jej środku, jest dogodnym przyczółkiem politycznym oraz terytorialnym do permanentnej rywalizacji z Rosją. Ma też wielki brat swoje naftowe i militarne interesy w Azji. Interesy te realizuje konsekwentnie pod płaszczykiem „zaprowadzania demokracji” w krajach, co do których tak naprawdę nie wiadomo do końca, czy tej demokracji łakną na równi z żołnierzami, którzy ją przy pomocy czołgów zaprowadzają.

We wszystkich tych biznesach uczestniczymy my – Polacy, mała żaba, która podstawia łapę tam, gdzie konia podkuwają. Z nadęciem i zadęciem. Bo nas pochwalą ogólnie, jeśli nie zapomną, jak się nazywamy, a również – szczególnie, sfotografują naszego prezydenta, siedzącego po prawicy przy kominku.

Co jednak bynajmniej nie znaczy, że nam odpuszczą jakiekolwiek interesy - w Iraku powinien nam wystarczyć sam zaszczyt wydawania naszych pieniędzy na ichniejszą wojnę, oraz przelewanie krwi naszych żołnierzy. Skoro na prawo i lewo chwalimy się odwiecznym "za nasza i waszą..." - któż by nie skorzystał?

Tu dochodzę do jądra ciemności – krwi człowieka, który zginął jak ziarno zmielone młyńskimi kamieniami: zginął na terenie kraju, gdzie panuje polityczny zamęt, gdzie część ludności, a prawdopodobnie również służb specjalnych sympatyzuje z bandytami; gdzie wbrew oficjalnie głoszonej polityce, bandyci mają się całkiem dobrze.

Doniesienie z 5 stycznia o egzekucji trzech „amerykańskich” szpiegów świadczy o tym dobitnie. To w Pakistanie.

Bandyci afgańscy tymczasem, operujący w jednym z najdzikszych rejonów świata, porywający ludzi dla celów „politycznych” – jak plecie pewien nasz uczony – bronią skutecznie przed jakakolwiek interwencją z zewnątrz, nie przebierając w środkach, swoich szlaków przemytniczych. Pilnują tego, co od zawsze jest podstawą ich bytu: handlu narkotykami.

W analizie (plik PDF) "Wpływ gospodarki opiatowej w Afganistanie na bezpieczeństwo tego państwa i rynek narkotykowy Europie" Pisze Katarzyna Hołdak www.bbn.gov.pl między innymi:

…„Afganistan w ciągu ubiegłych czterech lat stał się modelowym przykładem państwa, które – w następstwie problemów z ustabilizowaniem bezpieczeństwa po zakończeniu działań wojennych – zostało włączone w niezwykle sprawnie funkcjonującą międzynarodową sieć handlu narkotykami."

„.kraj ten przekształcił się w największe zaplecze produkcji i przemytu opiatów... na świecie.”…

…”Środki finansowe pochodzące między innymi z handlu narkotykami pozwalają bowiem na rozszerzanie przez islamistów działań rebelianckich i terrorystycznych. Głównym beneficjentem tej sytuacji są niedawno obaleni Talibowie, których kontrola nad Afganistanem rozszerza się i umacnia, co z kolei grozi powrotem i okrzepnięciem tam struktur Al-Kaidy”…

…”Można wyróżnić kilka głównych przyczyn tego zjawiska. USA przyzwoliły na uprawę maku lekarskiego w prowincjach kontrolowanych przez mudżahedinów i innych lokalnych dowódców sił paramilitarnych, którzy wsparli Amerykanów w wojnie przeciwko Talibom i Al-Kaidzie”.

Nawiązując bezpośrednio do tego "maku lekarskiego", można powiedzieć, że udział Polski w wojnie afgańskiej jest przedawkowaniem przyjaznych usług w stosunku do Stanów, a nasz nieszczęsny rodak oddał życie za mętne interesy amerykańskie oraz zachowanie „wolności” dzikusów, władających szlakami narkotykowymi. I nie tylko narkotykowymi.

W tym samym czasie u nas - kraju szlachetnej współpracy z wielkim bratem, sądzi się jak bandytów żołnierzy, którzy zostali wysłani na wojnę i strzelali tam, gdzie się strzela. Bo tam jest wojna. Wracam do motywu ubocznego działania leków i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ponosimy właśnie ostre, uboczne skutki nadmiernego oddania sprawom wielkiego brata.

Rząd zrobił - wierzę święcie - wszystko, aby tego człowieka uwolnić. Tylko, jak zrobić wszystko tam, gdzie nie można zrobić nic, bo nie istnieje żadna płaszczyzna porozumienia? Czy ktoś zdoła wytłumaczyć to synowi zamordowanego człowieka?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto