Z PSL zawsze można się dogadać

Polskie Stronnictwo Ludowe jest jedyną partią, która trwa nieprzerwanie od początku przemian ustrojowych w Polsce. Tworzyło koalicje z SLD po wyborach w 1993 r., z SLD-UP po wyborach w 2001 r. oraz z PO od 2007 r. aż do dziś. Zdolność koalicyjna stronnictwa, z którego tak dumni są jego przedstawiciele, ma niestety drugie dno. Opisać je można krótko: "z PSL zawsze można się dogadać", a slogan ten w przypadku partii Waldemara Pawlaka zaczął nabierać pejoratywnego znaczenia.

Ryzyko takiego postrzegania partii wyraźnie dostrzega sam PSL. Aby zaprezentować dobrodziejstwa nieustępliwości prezesa Pawlaka, partia przygotowała plakaty-ulotki, na której widocznych jest kilka ikonek obrazujących uzysk dla społeczeństwa. Jednym z nich jest symboliczna i martwa w gruncie rzeczy możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę za znacznie niższą kwotę wypłacanej emerytury. Symbolika jednak jest pozorna tylko dla ogółu obywateli. Dla płatników KRUS jest jak najbardziej realna, choć tego na ulotce PSL nie znajdziemy (ciekawe dlaczego?). Płatnicy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego będą mogli przechodzić na wcześniejszą emeryturę bez uszczerbku na jej wysokości. Co to oznacza? Tylko tyle, że dzięki "koncyliacyjnej" postawie PSL znowu stworzyliśmy kolejną grupę "równiejszych", która - obok m.in. służb mundurowych, górników - będzie mogła liczyć na lepsze traktowanie i wcześniejsze emerytury. Innymi słowy, z reformy emerytalnej wyłączeni będą rolnicy. W przypadku Polski - wg struktury zatrudnienia - jest to ok 13 proc. społeczeństwa.

Oczywiście, PSL jak zwykle ma na to wspaniałe wytłumaczenie: Przecież emerytury tych ludzi są bardzo niskie (najniższa emerytura ok. 600 zł), więc jak je jeszcze ograniczać?

Oczywiście, to prawda, ale należy przy okazji dodać, że rolnicy (lub ci, których ustawa uznaje za rolników, choć pracują tak naprawdę poza sektorem rolniczym), płacą składki emerytalnego ubezpieczenia społecznego 4 razy niższe niż reszta społeczeństwa, natomiast otrzymują świadczenia tylko 2 razy niższe, czytaj - składają się na nich pozostali podatnicy. Ponadto - i to jest przerażające, PSL zakłada, że ten skansen utrzymujący tak głodowe emerytury będzie utrzymywany w Polsce przynajmniej przez następne 20-30 lat. Rozsądny człowiek musi sobie zadać pytanie - co tu jest nie tak?

Oczywiście, chodzi o to samo - utrzymanie przez PSL swojego żelaznego elektoratu, który od lat liczy ok. 7-8 proc. wszystkich wyborców, czyli nie jest w stanie nawet się zbliżyć do poziomu zatrudnienia w rolnictwie. Oznacza to, że nawet rolnicy w dużej mierze nie doceniają konserwującego skostniały system działania PSL, który przewiduje, że za 20 lat ich los będzie tak ciężki.

Wcześniej PSL przyzwyczaił nas, że przyjmuje od koalicjanta także inne dobra w postaci stanowisk w agencjach czy spółkach skarbu państwa - oczywiście zawsze w imię dobra Polski i wspaniałego kompromisu.

Ile jeszcze lat musi upłynąć, aby partie konserwujące tak archaiczne rozwiązania jak KRUS dla rolników zostały wyeliminowane z polskiego życia publicznego?

Co zatem zrobić z KRUS? Wtłoczyć do ZUS i zlikwidować przywileje dla rolników operujących na areale powyżej pewnej wielkości (5 ha, jak proponuje Ruch Palikota), którzy są bardzo często zwyczajnymi przedsiębiorcami posiadającymi setki hektarów ziemi, dziesiątki maszyn i pracowników i którzy swobodnie mogą być włączeni w powszechny system emerytalny, który zapewni im bardziej godziwe emerytury niż proponuje to partia, która powinna w teorii chronić ich interesów.

Konserwowanie polskiej wsi trwa w najlepsze, a politycy PSL wydają się coraz wyraźniej umieszczać na swoich sztandarach cytat z Wyspiańskiego: "Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna". Życzę spokojnej emerytury.

Znajdź nas na Google+