Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z wizytą w "Klubie cmentarnym", w Teatrze Kwadrat

Anna Kołodziejczyk
Anna Kołodziejczyk
Klub cmentarny
Klub cmentarny materiały Teatru Kwadrat
Czy o śmierci można mówić na wesoło, z poczuciem humoru i jednocześnie ze smakiem? W naszej kulturze nie jest to zbyt powszechne. Za oceanem natomiast czasem się to udaje. Tam też toczy się akcja "Klubu Cmentarnego" wystawianego w Teatrze Kwadrat.

Na scenie spotykamy trzy przyjaciółki - wesołe wdowy. Każda dobrze po pięćdziesiątce, każda ze wspomnieniami pięknego, w gruncie rzeczy szczęśliwego życia u boku zmarłego już męża. Regularne wizyty na cmentarzu, herbatki i ploteczki na temat żyjących i zmarłych znajomych, od czasu do czasu partyjka kanasty - ot, zwykły wdowi los. Panie przyjaźnią się od lat chociaż różnią się od siebie bardzo - stylem, charakterem, wrażliwością. Mimo różnic wspierają się i razem regularnie "odwiedzają swoich mężów" leżących w grobach pobliskiej nekropolii.

Samotną być…

Chociaż mają siebie, to jednak daje im się we znaki tęsknota za małżonkami. Każda z nich trochę inaczej patrzy na to, jak dalej żyć. Doris (Ewa Ziętek) pozostała wierna jedynej miłości. Ida (Ewa Wencel) chciałaby jeszcze raz związać się z kimś, kto ją pokocha i komu ona będzie w stanie odwzajemnić się uczuciem. Przebojowa i wydawałoby się bezpruderyjna Lucilla (Ewa Kasprzyk) namawia natomiast przyjaciółki do korzystania z uroków życia.

On jeden - ich wiele

Jednak umierają nie tylko mężowie. Czasem umierają też żony. I dlatego na cmentarzu pojawia się Sam. Burzy monotonię damskiego "Klubu cmentarnego" Ba! - jest nawet powodem rywalizacji między przyjaciółkami.

Przyjacielska… zazdrość
Kiedy między Idą a Samem rodzi się uczucie, pozostałe członkinie „Klubu…” są zaniepokojone i zwyczajnie zazdrosne. Bojąc się, że szczęście przyjaciółki naruszy grafik "rytualnych" wizyt na cmentarzu, odwodzą mężczyznę od spotkań z Idą. To zadziwiające, jak łatwo udaje im się przekonać Sama, że tak naprawdę swoim zainteresowaniem krzywdzi kobietę…

Słodka blondi

I wtedy u boku Sama pojawia się Mildred (Lucyna Malec) - urocza blondyneczka, której sposób bycia i krzykliwy „out fit” zabawnie odcinają się od stonowanej scenografii. Jej obecność i cierpienie zranionej Idy uświadamia Doris i Luccil, że popełniły błąd ingerując związek przyjaciółki.

Kilka prostych prawd
Sztuka z prostotą i humorem opowiada o najważniejszych sprawach w życiu każdego człowieka - o uczuciach, relacjach międzyludzkich, samotności i potrzebie obecności drugiego człowieka.

Niewątpliwie warto zwrócić uwagę na kulminacyjną scenę - powrotu wdów z wesela wspólnej znajomej. Kaskady dowcipu i pokaz świetnego aktorstwa pań wywołują spontaniczny aplauz widzów. Wypity alkohol zadziałał jak katalizator prawdy, którą obdarowują się przyjaciółki. Skrywane raz lepiej, raz gorzej żale, tęsknoty i marzenia zostają wypowiedziane. Prawda o małej intrydze przeciwko związkowi z Samem także wychodzi na jaw. A jednak uraza nie potrwa długo. Ma minąć razem z porannym kacem.

Przetrwała i przyjaźń i rodząca się miłość. Choć na cmentarzu niespodziewanie pojawia się nowy nagrobek do odwiedzania...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto