Po piątkowym, awanturniczym posiedzeniu Sejmu i uchwaleniu ustawy emerytalnej z pracą do 67 lat, PiS zapowiada, że zrobi doniesienie do prokuratury w sprawie posła Stefana Niesiołowskiego, który obrażał dziennikarkę. A Ruch Palikota mówi, że złoży doniesienie o pobiciu przez związkowców "Solidarności" jednego z posłów tej partii.
Związkowcy z "Solidarności", w ramach protestu przeciw ustawie, blokowali wyjścia z Sejmu. Jak zapowiadali – tak czynili – po obradach nie wypuszczali posłów, którzy podnieśli rękę za podwyższeniem wieku emerytalnego, w tym Stefana Niesiołowskiego. I wtedy zaczęło się – posła chciała nagrać dziennikarka Ewa Stankiewicz. Poseł nie wyraził zgody. Wybuchła ostra wrzawa.
Od piątku poseł Stefan Niesiołowski nie znika z mediów. Zdaniem rzecznika PiS - Adama Hofmana - Stefan Niesiołowski napadł na dziennikarkę Ewę Stankiewicz. Za to co zrobił, jak się zachował wobec dziennikarki Ewy Stankiewicz, powinien być wyrzucony z Platformy – mówi Hofman w Radiu Zet. Zresztą wybryk Stefana Niesiołowskiego, jak dodaje rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, nie jest pierwszym tego typu. Adam Hofman dodaje, że jego partia złoży za to zajście doniesienie do prokuratury.
Ewa Stankiewicz jest dziennikarką blisko związaną z "Gazetą Polską Codziennie", jest m.in. współautorka dokumentalnego filmu "Solidarni 2010".
Telewizyjne kamery pokazują o co poszło w konflikcie Ewa Stankiewicz – Stefan Niesiołowski. Film obrazuje scenę sprzed Sejmu, kiedy po obradach posłowie próbowali wydostać się do domu. Wówczas Ewa Stankiewicz trzymając w dłoni kamerę, chciała nagrać z Niesiołowskim rozmowę.
Poseł Niesiołowski najpierw nie wyraził zgody na rozmowę z nią, potem zagroził, że rozbije jej kamerę, a w końcu próbował zasłonić obiektyw kamery, krzycząc i odpychając dziennikarkę. "Won stąd!" – rzucił groźnie – pisze dziennik.pl.
Poseł PO, Andrzej Halicki usprawiedliwiał kolegę partyjnego, mówiąc w Radiu Zet, że puściły mu nerwy. Przekonywał, że to była sytuacja, którą "należy zrozumieć. Mi też się zdarzyło, że goniący mnie dziennikarz wpadł do toalety i nawet nie przeprosił". Halicki przyznał też, że jest zdania, iż "Stefan Niesiołowski powinien reagować bardziej powściągliwie."
Andrzejowi Halickiemu z Platformy wtórował prezydencki doradca, prof. Tomasz Nałęcz - gość programu Moniki Olejnik w Radiu Zet – informuje wprost.pl. Według niego poseł Stefan Niesiołowski został sprowokowany do takiego zachowania.
Jak podkreślił, z dużą przykrością oglądał ten incydent z udziałem Stefana Niesiołowskiego. Halicki zaakcentował jednak, że bardzo szanuje go "za to, co zrobił dla Polski swoim życiem. W sposób oczywisty ktoś go postanowił sprowokować i to się udało" - powiedział prof. Nałęcz. I dodał, że to "nie ma usprawiedliwienia, bo parlamentarzysta z takim stażem powinien nie zareagować na tak prymitywną i tandetną prowokację".
Profesor Tomasz Nałęcz przyznał jednak: "Mówienie, żeby nie było miejsca dla Stefana Niesiołowskiego w demokratycznej polityce, to ja uważam, że to jest wybryk młokosa przy tym stole i tyle".
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?