Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabrze: Uratowano górników zasypanych w zabrzańskiej kopalni

Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Karetki czekały w pełnej gotowości.
Karetki czekały w pełnej gotowości.
Ponad 14 godzin, sześciu górników zasypanych po wczorajszym tąpnięciu w prywatnej kopalni „Siltech” w Zabrzu czekało na ratunek. Ratownicy wyciągnęli wszystkich. Są cali i zdrowi. Dramat rozegrał się jednak na powierzchni.

13 kwietnia około godz.16.45 sygnały karetek pogotowia pędzących przez miasto w stronę kopalni Siltech w Zabrzu (była kopalnia Pstrowski) zaalarmowały mieszkańców, że w zakładzie stało się coś niedobrego. Chwilę później bramę kopalni minął autobus wypełniony ratownikami górniczymi, a kilka minut później autobus Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego z Bytomia. Przed bramą zaczęli gromadzić się ludzie. Pięć minut wcześniej w kopalni, na poziomie 248 metrów pod ziemią w nowo drążonym chodniku doszło do zawału. W chodniku pracowało 10 górników.

Na ludzi runęły skały oraz zmieszane z ziemią fragmenty obudowy. Czterem górnikom udało się uciec. Sześciu, którzy przebywali bezpośrednio w rejonie zawału zostało zasypanych. Do akcji skierowane zostały dwa zastępy ratowników z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Zabrzu oraz ratownicy specjalistycznego zastępu pogotowia zawałowego z bytomskiej CSRG. Po sprawdzeniu rozmiarów zawaliska i zniszczeń okazało się, że chodnik został zasypany na długości około 10 metrów. Zastępy natychmiast ruszyły na pomoc zasypanym kolegom ręcznie przebierając zwałowisko i drążąc w nim chodnik. Ratownicy pracowali bez przerwy, całą noc. Dzisiaj o godz.7.10, po 14,5 godzinach trwania akcji przebili się i wyciągnęli zasypanych. Od razu zbadał ich znajdujący się pod ziemią lekarz. Godzinę późnej cała szóstka była już na powierzchni. Tu ponownie zajęli się nimi lekarze. I choć górnicy nie chcieli jechać do szpitala, lekarze zabrali ich na szczegółowe badania.

Akcja była niezwykle dramatyczna, bo stawką było życie sześciu górników. Dzięki determinacji ratowników, tym razem grono górniczych wdów się nie powiększy. Uratowani mogą mówić o wielkim szczęściu. To zgodnie podkreślają tak ekipy ratownicze, jak i szefostwo kopalni. Jak powiedziała nam Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach już po kilku godzinach od rozpoczęcia akcji ratownicy nawiązali kontakt z zasypanymi. W momencie zawału zdążyli się schować za kombajnem. Wieczorem kilkanaście minut po 21.00 dali znać ratownikom, że żyją. -Na zgrzebłach przenośnika, który mimo zawału pracował napisali -sześciu żywych, zdrowych. Potem na stuknięcia ratowników odpowiedzieli stuknięciem w obudowę. Na koniec udało się z nimi nawiązać kontakt głosowy. Ratownicy rurociągiem przeciwpożarowym wtłaczali powietrze do zawaliska. Udało się też dostarczyć górnikom wodę i jedzenie - relacjonuje rzeczniczka.

Niestety, w czasie gdy pod ziemią zastępy ratowników walczyły o życie uwięzionych kolegów, rozegrał się dramat na powierzchni. Stresu i emocji związanego z wypadkiem nie wytrzymało serce 59-letniego nadsztygara, jednej z osób kierujących akcją ratowniczą. Mężczyzna doznał rozległego zawału. Lekarzom nie udało się go uratować. Mimo podjętej reanimacji nadsztygar zmarł.

Dzisiaj na miejscu wypadku przez cały dzień pracowali górniczy eksperci z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach oraz Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Ten ostatni będzie wyjaśniał okoliczności wypadku. Na razie już stwierdzono, że zawału nie spowodował wstrząs górotworu.

Zabrzańska kopalnia Siltech jest pierwszą prywatną kopalnią węgla kamiennego w Polsce. Została uruchomiona w 2009 roku. Zatrudnia ponad 200 osób i wydobywa rocznie ponad 200 tys. ton węgla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto