Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagrajmy to jeszcze raz, czyli muzyka 2008 roku

Ja? Felcyn
Ja? Felcyn
materiały prasowe zespołu
Choć w serwisie pojawiło już się parę podsumowań roku 2008 w muzyce, nie mogłem się oprzeć stworzeniu swojej własnej listy sukcesów i porażek. Oto moje odczucia zebrane w paru, czasem niecodziennych, kategoriach.

Najlepsza płyta zagraniczna

Wygrywa zespół Coldplay z albumem Viva La Vida or Death And All His Friends choć nie bez kontrowersji. Dla wielu fanów Chrisa Martina i spółki najnowszy krążek to co najmniej zdrada stanu i totalna klapa. Ja się jednak z tą opinią nie zgodzę. Płyta brzmi wspaniale, kompozycje są nietuzinkowe (poza Viva la Vida, do której pretensje rości sobie nie byle kto, sam Joe Satriani) mimo porzucenia dotychczasowego stylu anglików. A jest to tym ciekawsze, że w każdym niemal wywiadzie Chris Martin przejawia obsesyjny perfekcjonizm, jak dotąd objawiający się w strachu przed eksperymentowaniem.
A kto jeszcze mógłby powalczyć w tej kategorii? Na pewno TV on The Radio z kapitalną Dear Science pokazującą, że w muzyce wciąż wiele można odkryć. Świetnie zadebiutowała też angielka Adele z krążkiem 19, ale o tym później.

Najlepsza płyta polska

Czy ktoś jeszcze pamięta, że to właśnie w tym roku (konkretniej na początku) pojawił się Gospel Lao Che? Jeśli nie, to radzę się do tego nie przyznawać. Muzycy zaprezentowali niezwykły, eklektyczny koncept-album, gdzie prawie każdy styl muzyczny ma swoje pięć minut. Ciekawe teksty, świetna muzyka i doskonała energia pomiędzy członkami kapeli zaowocowały najlepszym albumem minionego roku. I trasą koncertową, na której z publiką dzieją się rzeczy wręcz niewiarygodne.
Lao Che nie jest jednak bezapelacyjnym zwycięzcą. Z dobrej strony pokazał się tarnowski Totentanz, świetną formę zaprezentowały ostatnio Pustki, wiele oklasków zebrała Hipertrofia Comy. Ale Gospel to krążek jakich na polskim rynku naprawdę mało i raczej szybko nikt mu nie dorówna.

Największa porażka (zawiedzione nadzieje)

Postanowiłem nie typować kandydatów z zagranicy, bo w mojej opinii zdecydowaną przegraną roku jest Maria Peszek. Przynajmniej jeśli chodzi o stronę muzyczną Marii Awarii bo oprócz tego zdążyła się pojawić w wielu programach i czasopismach. Można powiedzieć, że producentem był Smolik, można mówić o świetnych tekstach, ale mnie to nie przekonuje. Miastomania była zjawiskiem nowym na rodzimym rynku, w dodatku miała specyficzny klimat, który świetnie spajał całą płytę. Tym razem nie czuję ani tej atmosfery, ani oryginalności tekstów. Mam wrażenie, że Maria za bardzo poszła w stronę eskalacji swojej kontrowersyjności a za mało skupiła się nad dopracowaniem piosenek. Nic w tym albumie nie zmusza mnie do ponownego przesłuchania. Szkoda i liczę, że Maria Peszek jeszcze nie raz pokaże zęby.

Największe kontrowersje

Czegokolwiek nie powiedziałoby się o Comie, nie można nie dostrzec wielkich emocji po premierze Hipertrofii. Jak Polska długa i szeroka wytworzyły się dwa obozy. Jedni wychwalają pod niebiosa łódzką formację i sławią jej umiejętności, inni odsądzają łodzian od czci i wiary nie mogąc pojąć co się stało z ich ulubionym zespołem. Osobiście uważam, że jak zwykle prawda leży po środku. Hipertrofia nie jest albumem łatwym w odbiorze, trzeba go posłuchać parę razy, żeby wyrobić sobie jakieś zdanie. Na pewno nie jest dobrą propozycją dla zatwardziałych konserwatystów, których może razić mocno odmienny klimat niektórych piosenek. Ja jednak do takich nie należę i cieszy mnie nowa jakość Comy. Uwielbiam wszystkie nagrania "z ulicy", a zwłaszcza to z wyznaniem wiary podczas mszy świętej. I znów się ukazuje kontrowersyjny charakter – bo przecież niektórych zestawienie Credo z "gitarowym łojeniem" może oburzać.

Spełnione nadzieje

Mówi się, że o jakości zespołu świadczy dopiero druga płyta, bo pierwsza jeszcze nic nie przesądza. Jeśli tak, wielkie brawa dla tarnowskiego Totentanz. Po pierwszym albumie Nieból wiązałem z tą grupą wielkie nadzieje – i się nie zawiodłem. Zimny Dom ukazał się niedawno, bez wielkiej reklamy i blichtru – ot, pewnego razu po prostu zobaczyłem ten krążek na jednej z półek sklepu muzycznego. Wystarczyło jedno przesłuchanie, żeby stwierdzić, że to poważny konkurent Comy do panowania na polskiej scenie hard rockowej. Płyta jest świetnie pomyślana, z paroma potencjalnymi hitami radiowymi, w dodatku pełna nieprzebranej energii i porządnego gitarowego grania. Widać, iż panowie mają jasno wyznaczoną drogę, którą podążają i jak na razie jest to wygodna autostrada. Oby tylko nie trafili gdzieś na koleiny.

Najlepszy debiut polski

Do tego tytułu kandydowały trzy płyty. Snowman ze swoim krążkiem Lazy, Von Zeit i podwójny album Ocieramy się oraz Żywiołak z folkową Nową Ex-Tradycją. Ostatecznie laur przyznałem tczewskiemu Von Zeitowi. Świetne teksty, życiowa forma gitarzysty Jacka Kuleszy i ciekawa melodyka przesądziły o wygranej. Absolutnie świetnym kawałkiem są choćby "Myśli jak szczury", gdzie zespół wsparł znany ze współpracy z innymi artystami chór Viribus Unitis. Powstał niezwykły numer, przepełniony wiejskim klimatem beztroski i szaleństwa. A prawdziwym majstersztykiem jest "3.50" z tekstem z "Narkotyków" Witkacego.
Nie można jednak przemilczeć pozostałych dwóch albumów. Lazy jest trudne w słuchaniu, ale Snowman pokazuje, iż dobry jazgot nie jest zły. Miesza klimaty z dużą wirtuozerią, choć czasem się potyka – dlatego ten krążek nie jest równy. Za to Żywiołak był chyba najniecierpliwiej oczekiwanym debiutem i sprostał wyzwaniu. Folkowo-gitarowe mariaże i ludowe teksty okazały się świetnym materiałem na płytę. Dlatego najlepiej posłuchać wszystkich trzech zespołów i wyrobić sobie własne zdanie.
Najlepszy debiut zagraniczny

W kwietniu swój debiutancki album 19 wydała Adele. Choć już wcześniej artystka podbijała listy przebojów singlem "Chasing Pavements" (także w naszym kraju) chyba nikt nie przypuszczał, że płyta tak szybko pokryje się platyną i znajdzie się na szczycie list sprzedaży. Adele odniosła ogromny sukces mając zaledwie 20 lat i wyruszyła w trasę po USA, gdzie przecież wielu artystów angielskich odnosiło porażki. Jej nietuzinkowy głos i zgrabne kompozycje zostały docenione przez innych – krytycy przyznali jej nagrodę BRIT Award, dostała też aż 4 nominacje Grammy – w tym trzy najbardziej prestiżowe: za debiut, za najlepszy album i za najlepszą piosenkę. To bez wątpienia debiut jakich mało.

Najlepszy album z coverami

Coraz częściej pojawiają się artyści sięgający po uznane przeboje i aranżujący je w swój własny sposób. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej – czego najlepszym przykładem jest album Wszystkie covery świata. Potencjał duży, niestety w większości zmarnowany. Szkoda.
Wielkie brawa należą się za to Kasi Nosowskiej za Osiecką. Piosenki tej świetnej artystki Nosowska potraktowała z szacunkiem, ale bez zbędnego dystansu. Powstała płyta wyciszona, doskonale zgrana i wspaniale zaśpiewana. Warto posłuchać.
A jeśli chodzi o pojedynczy cover, na głowę pobił wszystkich duet Katie Melua & Eva Cassidy. Przy wykorzystaniu najnowocześniejszego sprzętu dwie panie razem zaśpiewały What a Wonderful World. Nagranie świetne i jeszcze raz dobitnie pokazujące jak wiele muzyka straciła na przedwczesnej śmierci Evy Cassidy. Dobrze, że światu przypomniała o niej jedna z najpopularniejszych obecnie wokalistek.

Największy sukces komercyjny

Kategoria, w której z każdej strony kłuje w oczy nazwa Feel. Włączasz telewizor – Feel, otwierasz gazetę – Feel, włączasz radio – Feel. To klasyczny przykład na to, jak łatwy może być sukces na scenie popowej, jeśli ma się tylko dobry singiel i wokalistę, do którego wzdycha szereg dziewcząt. Zespół, który wypłynął w wakacje, w jednej chwili stał się rozchwytywany przez media i reklamodawców. Muzycy mają swoje pięć minut, z pewnością zarabiają krocie. Oby tylko kiedyś nie obudzili się z tego jakże miłego snu i nie zderzyli z rzeczywistością, która nigdy długo takich gwiazd nie utrzymuje na mętnej powierzchni show-biznesu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto