Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakochałem się w rozbitym samochodzie

Kuba Wandachowicz
Kuba Wandachowicz
Fot. Materiały ze strony organizatora.
Fot. Materiały ze strony organizatora.
Miłość człowieka do maszyny może obudzić się w najmniej spodziewanym momencie. Dla mnie taka chwila nadeszła w zeszły weekend, podczas imprezy o nazwie "Łódźstok".

Podczas ubiegłego weekendu w łódzkiej “Manufakturze” (centrum rozrywkowo-handlowe powstałe w dawnym kompleksie fabrycznym Izreala Poznańskiego) odbyła się koncertowa masówka o nazwie "Łódźstok". Na scenie przekrój rodzimej elity showbiznesu – od Lady Pank po Łzy. Takich spędów jak Łódźstok jest wiele, jednak podczas tej stało się coś, co szczególnie przykuło uwagę rozentuzjazmowanej gawiedzi – w kulminacyjnym momencie z umieszczonego obok sceny dźwigu spadł samochód marki Seat. O co chodziło?

Otóż w trakcie tygodnia poprzedzającego zabawę można było głosować SMS-owo czy samochód zrzucić, czy też może uratować go i przekazać na jakiś zbożny cel. Organizatorzy podgrzewali atmosferę na specjalnym internetowym blogu. Cytowano tam opinie rozmaitych autorytetów (psychologów, socjologów i – uwaga! - księży), którzy mieli przewidzieć jak zachowa się lud – czy zniszczy pojazd wart 70 tysięcy złotych, czy nie. Całości przedsięwzięcia nadano nobilitujące miano “eksperymentu naukowego”.

Nietrudno dociec jaki był prawdziwy cel tej akcji. Eksperyment naukowy był w rzeczywistości prostacką akcją marketingową, jednak muszę przyznać, że mimo tego iż sprawa była szyta grubymi nićmi, to nastroiła mnie ona wyjątkowo refleksyjnie.

Przede wszystkim zrobiło mi się żal samochodu. Nie wiem czemu, ale moja chora wyobraźnia spersonifikowała maszynę i było mi jej po prostu żal. Myślałem sobie co też może czuć ten czerwony samochód – pewnie kiedy wyjeżdżał z fabryki marzył o tym jak będzie mknąć po nowych polskich autostradach, dbać o swoich właścicieli, wygrzewać ich miękką tapicerką, chłodzić klimatyzacją, chronić przed deszczem, podwozić do kina, na randki, do pracy, na wczasy. Kiedy tak wisiał na dźwigu i rozglądał się dookoła, to na pewno podziwiał wieczorną panoramę Łodzi i marzył o tym, by dotknąć łódzkiego asfaltu swoim nowiutkim ogumieniem. Niestety – runął na bruk i wszystkie jego plany diabli wzięli. Ludzie – pomimo tego, iż występujący na imprezie artyści lali w ich serca hektolitry liryzmu – okazali się bezduszni.

Obawiam się, że jeśli tego typu akcje się powtórzą, to już niebawem, kiedy technika osiągnie odpowiedni poziom rozwoju, maszyny mogą zechcieć pomścić swoich skazanych na bezsensowną śmierć pobratymców i scenariusze filmów typu “Terminator” czy “Blade Runner” urzeczywistnią się. Nie wiedzieć czemu, ale tej nocy byłem całym sercem z rozbitym samochodem. Czułem się tak, jakby to mnie zawieszono na dźwigu, a potem zrzucono ku uciesze rozochoconych mas. Nie posłuchałem słów Umberto Eco, który pouczał, by “nigdy nie zakochiwać się we własnym samolocie” – zakochałem się w niczyim, rozbitym samochodzie.

Te sercowe rozterki sprowokowały mnie do zadania sobie dramatycznego pytania: “Dlaczego?!”. Do dziś zadaję sobie to pytanie. Być może w ludzkich sercach przetrwała atawistyczna potrzeba składania ofiar. W zamierzchłych czasach ludzkość próbowała przebłagać bogów zarzynając cielaka, owcę, w skrajnych przypadkach dziewicę. Współcześnie, kiedy widmo transcendencji zniknęło z naszej duchowej perspektywy, ofiary nie mają już żadnego sensu, jednak być może w zbiorowej podświadomości taki odruch przetrwał. Cóż, odrobinę wydumana teza, jednak moja miłość do rozbitego samochodu wymaga wyśrubowanych uzasadnień tej katastrofy.

Jedno jest pewne – kiedy nie musimy płacić za szkody ani nikt nie wymaga od nas intelektualnych uzasadnień dla naszych wyborów, to zachowujemy się głupio i okrutnie. Można być pewnym, że spece od marketingu jeszcze nie raz tę naszą skłonność do idiotycznych zachowań wykorzystają. W przyszłości być może będzie się w ten sposób decydowało o losach samolotów, statków kosmicznych lub cyborgów.

Wojna pomiędzy ludźmi a maszynami zaczęła się w zeszłym tygodniu w łódzkiej "Manufakturze". One to sobie zapamiętają!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto