Pociąg PKP Intercity wyjechał z Helu o 19:47. Ci, którzy podróżowali do końca trasy, czyli do Bielska-Białej, mieli przed sobą prawie 15-godzinną podróż. Niestety nie wszyscy mogli liczyć na komfortowe warunki. W pociągu zapanował istny chaos z miejscówkami. PKP sprzedało ich więcej niż było miejsc.
- PKP sprzedało zdublowane miejscówki. Jakby tego było mało, ludzie mający miejscówki, którzy wsiedli nie do tego wagonu co trzeba, z powodu tłoku i chaosu nie mogli wysiąść, aby znaleźć swoje miejsce - relacjonuje dziennikarka Wiadomości24.pl Paulina Przepióra. Wielu podróżnych tłoczyło się na korytarzu. Niektórzy z nich podróż spędzili w toalecie. Niestety w całym zamieszaniu, rzetelnych informacji nie był w stanie udzielić konduktor, który zdawał się unikać kontaktu z pasażerami.
Jak dodała Paulina, nie wiadomo ile osób miało wykupione miejscówki. W Sopocie wsiadły osoby, które miały wykupione miejscówki. Niestety ich miejsca były już zajęte przez osoby bez miejscówek, które nie chciały ustąpić im miejsca. Nastąpiło jeszcze większe zamieszanie.
Chaos panował także na peronach. Na stacji Gdańsk - Wrzeszcz, klika osób zrezygnowało z wejścia do przepełnionego składu. Bilet jest ważny 24 godziny. Miały nadzieję, że uda im się dotrzeć innym pociągiem, podróżując w godnych warunkach. Ci, którzy mieli bilet bez miejscówki musieli ją dokupić. Widniała na niej informacja "Wagon 0, miejsce 0". W rezultacie podróżni płacili tak, jakby mieli miejsca siedzące, a podróżowali w ścisku na korytarzu.
W takich sytuacjach jak ta, slogan "PKP, czyli Pokażmy Klientowi Piekło", zdaje się niewiele odbiegać od rzeczywistości.
Współautor artykułu:
- Paulina Przepióra
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?