Wszystko zaczęło się jak zwykle, od pokojowych marszów protestacyjnych, w których licznie uczestniczyli mieszkańcy tego 20. tys. miasteczka na przedmieściach St. Louis oraz przybyli z całego kraju działacze ruchów antydyskryminacyjnych i zwykli solidaryzujący się z nimi obywatele. Większość protestujących w spokoju maszerowało zamkniętymi dla ruchu ulicami miasta, jednakże w gęstym tłumie pojawiły się mniejsze grupki ludzi, zmierzających do konfrontacji z policją. W jej stronę poleciały butelki, kamienie oraz koktajle Mołotowa. W celu rozproszenia agresywnego tłumu policjanci użyli gazu łzawiącego oraz miotaczy dźwięku. Również inni demonstranci i prowadzący pochód wzywali tłum do zachowania spokoju.
Choć w trakcie starć, do jakich doszło w nocy, i pomimo tego, że policja nie odpowiadała ogniem na ostrzał, pod jaki dostała się w jednej z części miasta, dwie osoby zostały postrzelone i zabrane do szpitala. Rannych zostało także czterech policjantów. Oprócz zatrzymania 31 chuliganów, funkcjonariuszom policji udało się także skonfiskować dwa pistolety.
W celu przywrócenia spokoju w miasteczku oraz zabezpieczenia miejscowych przedsiębiorców przed notorycznymi grabieżami, w jakie przeradzają się zamieszki, gubernator Missouri - Jay Nixon - wprowadził w sobotę stan wyjątkowy, a od północy do piątej rano godzinę policyjną. Ponadto zmobilizowano Gwardię Narodową, a nad sprawą zabójstwa nastolatka, która jest przyczyną wszystkich zajść, pracuje 40 funkcjonariuszy FBI.
Bezpośrednią przyczyną protestów na ulicach Ferguson i wybuchu zamieszek, była śmierć czarnoskórego nastolatka, Michela Browna, który został zastrzelony przez białego policjanta, Darrena Wilsona. Nie w pełni jasne okoliczności śmierci chłopaka oraz silny konflikt rasowy w tym mieście, w którym prawie trzy, czwarte mieszkańców to Afroamerykanie, a większość stanowisk publicznych, zwłaszcza w policji, sprawują biali, doprowadził do wybuchu tak skrajnych emocji i dania im, między innymi, upustu w postaci agresji na ulicach.
Okoliczności zajścia, w konsekwencji którego śmierć poniósł Brown, przedstawione przez policjanta, który go zastrzelił i znajomego ofiary, który był świadkiem zdarzenia, są znacząco różne, zgadzają się jedynie w trzech częściach: policjant wezwał młodych ludzi idących po ulicy do zejścia na chodnik, następnie szamotał się przez szybę samochodu z Brownem, a w efekcie zastrzelił osiemnastolatka. Jednakże według Wilsona, to on został napadnięty, a zastrzelony chłopaka próbował mu wyrwać broń, sięgając do środka samochodu, kiedy znajomy ofiary, Dorian Johnson, utrzymuje, że to policjant próbował wciągnąć chłopaka do radiowozu, a zastrzelił kiedy ten mu się wyrwał i podniósł ręce w geście poddania.
Obie strony sporu starają się uwiarygodnić swoją wersję wydarzeń. Policja z Ferguson ujawniła film, na którym zabity dokonuje przestępstwa, co ma podważać opinię, jakoby zginął bogu ducha winny nastolatek. Z kolei adwokat rodziny zmarłego twierdzi, że dwie, z co najmniej sześciu kul, które go trafiły, uderzyły w głowę, tak jakby w momencie kiedy ten ją pochylał w geście poddania, a więc policjant oddał strzały z premedytacją w celu zabicia.
W wyniku zajścia przez Amerykę ponownie przetoczyła się fala oskarżeń o ukryty rasizm, zwłaszcza ten prezentowany przez białych przedstawicieli władzy oraz o nadużywanie przez nich sowich uprawnień. Głos zabrał także Barack Obama, wyrażając zrozumienie dla targających ludźmi emocji, ale zauważył, że tego typu zachowanie tylko zwiększa napięcie i chaos, jakie panują w mieście, i przyczynia się do osłabienia, a nie pogłębienia panowania sprawiedliwości.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?