Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapomniany pomnik lotników w Michałowicach

Roman Woźniak
Roman Woźniak
Pomnik w roku 1994. Uratowana tablica.
Pomnik w roku 1994. Uratowana tablica. Roman Woźniak
Lotniczy pomnik, wystawiony przez Rumunów w 1937 roku na przecięciu ulic Lotniczej i Rumuńskiej. Takie miejsce można znaleźć w podwarszawskich Michałowicach.

Na tym pomniku nie znajdziemy żadnego napisu. Żadnej wskazówki - kto i dlaczego go wybudował. Widać jedynie ślady po dwóch tablicach. Jedna pewnie została wyrwana, druga - odkręcona. Jedyny napis INRI, jest mało widoczny, wtopiony w podobnie mało widoczny krzyż.

Bliskość Okęcia mogłaby tłumaczyć nazwę ulicy Lotniczej. Jednak skąd nazwa ulicy Rumuńskiej? Z Rumunią przed drugą wojna światową utrzymywaliśmy bardzo dobre stosunki polityczne i ekonomiczne. Sprzedawaliśmy tam dużo samolotów. Graniczyliśmy z Rumunią, ale co jeszcze było powodem nadania takich nazw tym dwu przylegającym do siebie ulicom? Zacząłem poznawać historię powstania tego pomnika.

W połowie 1933 r. inż. Zbysław Ciołkosz rozpoczął pracę w Polskich Zakładach Lotniczych nad samolotem komunikacyjnym dla 10-12 pasażerów, o nazwie PZL 30. Projekt został zamówiony przez PLL LOT. Jednak w 1934 r. PLL LOT odmówiły przyjęcia samolotu i zakupiły amerykańskie samoloty Lockheedy L-10A Electra.

Podjęto decyzję przerobienia pasażerskiego PZL-30 na bombowiec i nazwano go Żubr. Samolot oblatano w Instytucie Technicznym Lotnictwa oraz zmieniono mu silniki na mocniejsze. Zmodyfikowany samolot o masie własnej 4004 kg, stanowił wzorzec modelu seryjnego LWS 6 Żubr, którego produkcję miała uruchomić Lubelska Wytwórnia Samolotów w jesieni 1936 r. Bombowcem tym była zainteresowana także Rumunia, pertraktująca zakup 24 sztuk tych samolotów.

7 listopada 1936 roku prototyp Żubra demonstrowano w Warszawie Rumuńskiej Misji Wojskowej. O godzinie 11.20 wydarzyła się jednak katastrofa. Samolot stracił w powietrzu silnik wraz z elementami płata i spadł na Michałowice, grzebiąc w swych szczątkach pilota J. Rzewnickiego, tech. J. Szrajera oraz dwóch oficerów rumuńskich: Mihaila Fontazi i Romana Popescu. Katastrofa spowodowała rezygnację Rumunii z zamówienia.

Latem 1939 roku na stanie polskiej armii było 15 samolotów Żubr. Żadnego samolotu nie użyto operacyjnie w wojnie w 1939 roku. W czasie wojny Luftwaffe wykorzystywało kilka zdobycznych Żubrów do szkolenia w ślepym pilotażu. Po katastrofie, w 1937 roku, Rumuni w miejscu upadku samolotu wystawili pomnik lotnikom, a władze miejscowe nazwały tak przyległe dwie ulice. Podobno taki sam pomnik istnieje w Rumunii.

Pilot Żubra, 36–letni porucznik rezerwy, inżynier i twórca „Skrzydlatej Polski” – Jerzy Rzeźnicki leciał, by zademonstrować ten samolot oficerom lotnictwa rumuńskiego. Spoczywa, wraz z drugim poległym polskim lotnikiem, na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.

Czas niszczył sam pomnik. Korozja wkradła się we wszelkie możliwe miejsca. Wichura w 1998 roku urwała daszek. Urwany daszek przechowuje mieszkający nieopodal pan Antoni Kowalski. Pomnik poległych lotników jest też pamiątką przyjaźni naszych narodów, niegdyś sąsiadów; o podobnej wielkości, tradycji, dążeniach i zagrożeniach.

Naprawić to, co zniszczył czas, powinniśmy wszyscy: gmina, lotnictwo wojskowe i cywilne, seniorzy lotnictwa, ministerstwo kultury oraz wszyscy, którym leży na sercu idea lotnictwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto