Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Libera w Muzeum Narodowym w Krakowie

Piotr Kubic
Piotr Kubic
Zbigniew Libera podczas spotkania w Muzeum Narodowym w Krakowie, 9 grudnia 2010. W tle - jedno ze zdjęć z wystawy.
Zbigniew Libera podczas spotkania w Muzeum Narodowym w Krakowie, 9 grudnia 2010. W tle - jedno ze zdjęć z wystawy. Piotr Kubic
Szczęśliwi, niewinni i bezduszni - grupa żołnierzy przechodzi wszystko, co na oddział żyjący w dziczy przystało. Relacja magazynu National Geographic.

Zbliżając się do kasy Muzeum Narodowego w Krakowie, z zamiarem zobaczenia fotografii Zbigniewa Libery, usłyszałem od kasjerki:
- Ale tam są tylko cztery zdjęcia, i trzeba przejść przez całą ekspozycję Broń i barwa w Polsce!
Brunetka, patrząc na mnie, zastygła w oczekiwaniu, a jej intensywnie czarne i lśniące włosy podwijały się lekko powyżej kołnierzyka bardzo czerwonej bluzki.
- Czy pani chce mnie zniechęcić do tej wystawy?
- Ależ nie, tylko jedna pani powiedziała, że gdyby wiedziała, to by nie traciła czasu, a i nie szłaby tak daleko. I że napisze maila do dyrekcji.

Przygotowany tym powitaniem podszedłem do ściany z ekspozycją zdjęć. Rzeczywiście, to "tylko" cztery fotografie. Lecz moja poprzedniczka, owa zwiedzająca pani, nie zauważyła (a kasjerce nikt nie powiedział), że te cztery zdjęcia nie stanowią istoty wystawy. Otóż sprawa polega na tym, że oglądamy... Zaraz zaraz, zacznijmy od początku. Najpierw idziemy przez całą kolekcję stałej wystawy pt. Broń i barwa w Polsce, czyli mijamy te husarie, miecze, kolczugi, armatki z kulami, muszkiety, mundury i tak dalej, aby wreszcie dotrzeć do końca - ostatniej ściany z "czterema" zdjęciami. Na jednym z nich - młody człowiek z dużym karabinem na tle chmur. Rozglądając się natrafiamy na dwie niepozorne książeczki, umieszczone na szerokich pufach, w padającym świetle halogenowych lampek (że halogenowe - fotograf poznaje zrazu po barwie światła).

Książeczki zawierają reprodukcje z magazynu National Geographic, w którym ukazał się obszerny materiał z tego, jak Zbigniew Libera wraz z antropologiem Davidem Gorgosem natrafili na Madagaskarze na tajemniczą grupę militarną. Jej sens, cel istnienia, podobnie jak zadania, przeszłość i przyszłość - nikną w niejasnych początkach oraz nieznanym końcu. Grupa żołnierzy w różnym wieku przechodzi wszystko, co na oddział żyjący w dziczy przystało - szkołę przetrwania, ćwiczenia wojskowe, wędrówki, wewnętrzne nieporozumienia włącznie z próbami przejęcia dowództwa przez pomniejszych, a ambitnych żołnierzyków.

Skąd o tym wiemy? Z obszernych notatek zapisanych w zwykłym szkolnym zeszycie w kratkę, którego reprodukcje znalazły się w artykule rzeczonego, szanownego magazynu NG. Oprócz notatek są tam również wybrane cytaty z Willama S. Burroughsa oraz Ernesto Che Guevary, opowiadające o życiu w wolności, niezależności, walce partyzanckiej i rewolucji.Przeglądanie tych materiałów prędzej czy później zaczyna zastanawiać. Chaszcze Madagaskaru zbytnio są podobne do lasów i potoków zarzuconych głazami, jakie znamy z naszej szerokości geograficznej. Stalowi na pierwszy rzut oka żołnierze mają chłopięce rysy, nie skażone nienawiścią ni przemocą. Notatki, pisane dziecięcym językiem, przypominają relacje z chłopięcych zabaw. A artykuł w National Geographic... Nie zdradzajmy jednak wszystkich szczegółów.

Niepokój, a wraz z nim wrażenie, że coś jest na rzeczy, zostało zasiane. Epizod tworzenia rzeczywistości i fotografowania owej zabawy, którą oglądamy na fotografiach, tylko ów niepokój wzmaga. Sam Zbigniew Libera, na pytanie o mistyfikację, odpowiada z uśmiechem: Przecież aby coś sfotografować, to coś musi zaistnieć; nie można sfotografować czegoś, czego nie ma. W ten sposób pozostawia odbiorcę z pytaniami. Wokół przecież, choć w szklanych, muzealnych gablotach, tkwią jednak prawdziwe narzędzia mordu. Z sali obok słychać legionowe pieśni, śpiewane pompatycznie. Czy zatem zabawa Libery, to infantylne naśladownictwo prawdziwych, krwawych zmagań? A może mentalny powrót dorosłych mężczyzn do czasów dziecięcych zabaw z piaskownicy? Westchnienie do ideału bohaterstwa, męskiego braterstwa, wojennej przygody. Wszak i tytuł projektu pochodzi z książki Jamesa M. Barriego Piotruś Pan i Wendy.

A może to sama wojna i walka, istniejąca w kulturze ludzkiej od zarania dziejów, wynika z nigdy nie gasnących marzeń o chwale, zdobyczy, sile, niezależności, zwycięstwie? Czy tworzenie patosu wojny odbywa się w celu usankcjonowania męskich fantazji? Co jest przyczyną, a co skutkiem?

Szczęśliwi, niewinni i bezduszni (Tylko szczęśliwi, niewinni i bezduszni potrafią latać) to ekspozycja, która prowokuje do stawiania pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi. Którą z pewnością należy zobaczyć i przeżyć. Jest dostępna w Muzeum Narodowym w Krakowie do 31 marca 2011.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto