Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodniarze ubeccy bezkarni. Czy na zawsze?

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Nie wybaczę nigdy zbrodniarzom – mówi Józef Olejniczak
Nie wybaczę nigdy zbrodniarzom – mówi Józef Olejniczak Grażyna Wosińska
Mija 63 lata od pożaru hali z ponad setką obrabiarek w Elblągu. Żyje jeszcze jeden niewinnie skazany za podpalenie. Jego kaci: Humer i Kac nawet za wolnej Polski ani jednego dnia nie spędzili w więzieniu i już nie spędzą.

O drugiej w nocy 17 lipca 1949 roku wybuchł pożar w hali w Zakładach Mechanicznych im. Gen. Świerczewskiego w Elblągu. UB oskarżyło o podpalenie i szpiegostwo oraz doprowadziło torturami do skazania niewinnych ludzi.

Gdy w Polsce w czerwcu 1989 roku skończył się komunizm, zapanowała euforia po latach niewoli. Poszkodowani ze sprawy elbląskiej uwierzyli, że sprawcy zbrodni będą ukarani i cała prawda o skazaniu i torturowaniu niewinnych ludzi skrywana od 40 lat wyjdzie na jaw.

Czytaj także: Olejniczak: Byłem torturowany przez ubeków i skazany na więzienie

Tak się jednak nie stało. Nie tylko kaci nie zostali skazani za wszystkie swoje winy, ale mieli lub mają się dobrze, korzystając z wysokich emerytur. Ich dzieci i zwolennicy są przekonani, że jak się jest sprytnym i ma się władzę za sobą, nie ma kary za żadne zbrodnie. Jest to niebezpieczne i może się zemścić w przyszłości.

Cóż więc pozostaje? Jak pisał Christopher Browning, autor książek o nazistach, skoro zbrodniarza nie ukarano, musi on odpokutować w „piekle historii”.

Ponad sto stron aktu oskarżenia

Jednym z najbardziej znienawidzonych ubeków, prowadzących śledztwo w sprawie elbląskiej, był Adam Humer, wicedyrektor Wydziału Śledczego bezpieki. W 1955 roku uniknął kary, bo „chociaż ciąży na nim odpowiedzialność za wadliwe metody w pracy oraz wszystkie braki tamtego odcinka. Jednak jak ustaliła Komisja wyłoniona przez Biuro Polityczne KC PZPR ppłk Humer za niedozwolone metody w śledztwie osobiście odpowiedzialności nie ponosi” - tak pisali przełożeni Humera w 1955 roku.

W wolnej Polsce wprawdzie stanął on przed sądem i dostał wyrok, ale nie za sprawę elbląską.

Akt oskarżenia przeciw Humerowi i innym ubekom, m.in. Markusowi Kacowi, pochodzi z 24 maja 1993 roku. Prokurator Stefan Szustakiewicz, by zawrzeć wszystkie zarzuty, potrzebował stu dwudziestu jeden stron maszynopisu. Tak wyglądają dalsze liczby dotyczące sprawy: 52 zarzuty, 79 świadków, 274 dowody, 68 pokrzywdzonych. W mowie końcowej nazwał on ubeków kasynem przestępców szykujących ludzi na szubienicę.

Kat zza grobu

Sąd skazał Humera na 9 lat więzienia, a drugiej instancji zmniejszył do 7,5 roku. Odsiedział 3,5 roku. W 2000 roku sąd udzielił mu z powodu złego stanu zdrowia rocznej przerwy w odbywaniu kary. Potem została mu ona przedłużona. Zmarł w 2001 roku.

Humer zadbał, by sprawa była kontynuowana po jego śmierci. Adwokat złożył wniosek o kasację wyroku siedmiu i pół roku więzienia, argumentując, że czyny są przedawnione. Sąd Najwyższy 4 grudnia 2001 roku oddalił ją, bo zbrodnie stalinowskie nie podlegają przedawnieniu.

Markus Kac przeżył Humera o cztery lata. Skazany na 6 lat. Nawet nie siedział
w więzieniu, ze względu na stan zdrowia. Udowodniono mu pobicie gumową pałką Edwarda Dawidowicza, jednego ze skazanych w sprawie elbląskiej. Nie bił sam, ale z sześcioma ubekami.

Bez wybaczenia

Kaci nie czuli się winni podczas procesu.
Humer: Otwarcie powiem, bicia były aprobowane przez doradców radzieckich. (…) Tłumaczenie bicia było takie: lepiej jednemu dać w dupę, niż ma zginąć wielu ludzi. Tłumaczono nam, że bicie akceptował nawet Feliks Dzierżyński. Wyjaśniał dodatkowo, że po 1947 roku nie było potrzebne bicie, bo „wystarczała precyzyjna robota”.

Tych kłamstw słuchali na sali sądowej świadkowie i ich rodziny. Gdy Humer wychodził po zakończonej rozprawie jedna z kobiet krzyczała z rozpaczą i nienawiścią: bandzior, biłeś ścierwo mojego ojca. Były ubek najspokojniej w świecie odpowiadał uprzejmie: nie uderzyłem. Takim tonem, jakby informował która godzina.

W tej sytuacji czy jest możliwe wybaczenie?

Józef Olejniczak, ostatni skazany po ponad pół wieku odpowiada, że nie wybaczy nigdy. Nie wierzy, że zostaną ukarani za sprawę elbląską.

Tekst jest fragmentem książki o sprawie elbląskiej. Piszę ją na podstawie dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej i innych archiwów oraz relacji świadków.

Serdeczne dziękuję Panu dr hab Mirosławowi Golonowi, dyrektorowi IPN za udzieloną pomoc.

Grażyna Wosińska

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto