Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgierz. Ukradli konia bladym świtem

Jerzy Kirzyński
Jerzy Kirzyński
Coraz mocniej chował się w kącie. Zrobił się osowiały, na świat patrzył drewnianym wzrokiem. Nie jadł, nie pił. Spodziewano się najgorszego.

Kiedy go wyprowadzano, pod osłoną nocy, nie rżał, nie wierzgał, nie bił kopytami. Nie wiedział czy wystartuje w Wielkiej Pardubickiej, na warszawskim Służewcu czy też wystawiony zostanie w Royal Asscot Racecourse.

Faktem, że od miesiąca nie był dosiadany. Jedni mówili, że poniósł jeźdźca, drudzy, że zrzucił. Inni, że ostatnio był nisko punktowany. Nie zdobył żadnej nagrody.

Ucieszył się z porannego treningu. Zdziwił, że nie miał uzdy, a jego nowi opiekunowie byli bez cylindra, bryczesów i rękawiczek.

Koń jak wiadomo jest zwierzęciem towarzyskim. W pewnym momencie zorientował się, że został sam, a dwaj stajenni chłopcy, których pierwszy raz widział, pobiegli wężykiem, serpentyną. Początkowo kłusem, a później galopem, w przeciwne strony.

Na linii horyzontu dojrzał dwóch mundurowych. Zrozumiał, że uciekający zajęci byli ratowaniem własnej skóry.

- To było zwykłe włamanie i kradzież konia gimnastycznego – usiłowała sprowadzić mnie na ziemię sierż. szt. Magdalena Czarnacka, oficer prasowy KPP w Zgierzu.

Około godz. 3.00 funkcjonariusze zgierskiej komendy otrzymali informację, że dwóch młodych mężczyzn włamuje się do jednej ze szkół. Policjanci od razu pojechali na miejsce, jednak gdy obeszli budynek, nie zauważyli niepokojących oznak.

W pewnym momencie dostrzegli, że wzdłuż murów szkoły ucieka młody mężczyzna. Natychmiast ruszyli za nim w pościg.

Uciekinier wprawdzie próbował ukryć się pomiędzy pobliskimi blokami, mundurowi dogonili go i złapali.

Okazało się, że to 20-letni mieszkaniec Zgierza. Podczas interwencji był agresywny, próbował uciekać, szarpał się, ubliżał funkcjonariuszom. Stróże prawa obezwładnili go i użyli kajdanek.

Inny patrol Policji rozpoczął poszukiwania drugiego koniokrada. Gdy zobaczyli mężczyznę, którego szukali, ruszyli w jego stronę. Ten zaczął uciekać, jednak po krótkiej pogoni policjanci zatrzymali go.

Jak ustalili funkcjonariusze amatorzy nocnych przygód weszli na dach szkoły i wypchnęli okno prowadzące na trybuny sali gimnastycznej. Nie wiedzieć czemu postanowili zabrać ze sobą konia gimnastycznego.

Gdy wynieśli przyrząd na trawnik i zobaczyli nadjeżdżający radiowóz, porzucili „araba” i zaczęli uciekać.

Jeden z nich miał 1,74 promila alkoholu w organizmie.

Niezwykły wierzchowiec wrócił do prawowitych właścicieli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto