Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Część ewakuowanych po wybuchu gazu wróciła do domu

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Część ewakuowanych we wtorek po serii wybuchów gazu mogła wrócić do domów. Nie dotyczy to jednak ok. 300 osób z bloku, w którym doszło do wybuchu. O godzinie 8 zbiera się sztab kryzysowy, który zdecyduje o procedurze badania stanu technicznego budynku. Jedna osoba nie żyje, osiem jest rannych, w trzech mieszkaniach doszło do pożarów - to wstępny wynik wielkiej awarii sieci gazowej na trzech zielonogórskich osiedlach, do której doszło we wtorek.

- Odkręciłem gaz w kuchence. Palił się normalnie, by po chwili pod wielkim ciśnieniem strzelić sprężyście do góry! Nie mogłem go zakręcić! - mówi dla Wiadomości24.pl, ciągle zszokowany Bronisław Olejniczak, mieszkaniec osiedla Pomorskiego. - Była mniej więcej godzina 16.

- To się zgadza – potwierdza rzecznik straży pożarnej, Dariusz Żołędziejewski. - Właśnie o tej porze otrzymywaliśmy pierwsze zgłoszenia o wybuchach gazów w kuchenkach.

Zgłoszenia napływały od przerażonych mieszkańców trzech peryferyjnych zielonogórskich osiedli: Pomorskiego i Śląskiego, zbudowanych w większości z dziesięciopiętrowych bloków i miejscowości Raculka z osiedlem domków jednorodzinnych.

Dramat rozpoczął się z chwilą kiedy przy narastającym na noc mrozie – pękł główny zawór zasilający. Wybuchło ponad 40 kuchenek gazowych. W wyniku nagłego wzrostu ciśnienia – nie wytrzymywały poszczególne zawory. Natychmiast wyłączono w sieci osiedlowej gaz i prąd. Wszędzie było czuć gaz i swąd spalenizny, bowiem od wybuchów gazu – zapaliły się trzy mieszkania. Strażacy opanowali ogień, który nie rozprzestrzenił się na dalsze obiekty.

Niestety, jedna osoba zginęła. To 50-letni mężczyzna. Znaleziono go w zsypie jednego z bloków. - W wyniku wybuchu gazu w kuchence, fala uderzeniowa wepchnęła go razem ze ścianą działową do szybu windy. Spadł z siódmego piętra. Był przysypany gruzem – wyjaśnił dla W24 Waldemar Michałowski, komendant zielonogórskiej straży pożarnej.

Wybuchy gazu w Zielonej Górze. 7 tys. osób ewakuowanych

Jedną osobę z ciężkimi poparzeniami – odtransportowano do szpitala w Nowej Soli. Osiem osób, mających trudności z oddychaniem skierowano do zielonogórskiego szpitala. W jednym z bloków spadła winda.

Strażacy z butlami tlenowymi od bloku do bloku rozpoczęli sprawdzanie wszystkich mieszkań.
W powołanym w magistracie sztabie kryzysowych, zadecydowano o ewakuacji mieszkańców dwu osiedli: Pomorskiego i Śląskiego, w sumie ponad 6,5 tys. osób. - Podjęliśmy decyzję o ewakuacji dlatego, że zagrożenie wybuchem gazu najprawdopodobniej może istnieć nadal i może to trwać przez pewien czas – powiedział w rozmowie telefonicznej z W24 prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki.

Do miejskiego sztabu kryzysowego przyjechała także wojewoda lubuski Halina Hatka i nowo wybrany lubuski marszałek, Elżbieta Polak.

Ewakuowane osoby umieszczono w trzech szkołach, odpowiednio do tego już przygotowanych. Miejski Zakład Komunikacji podesłał do akcji ewakuacyjnej autobusy. Przez głośniki nadawano komunikaty, aby ludzie opuszczali mieszkania i kierowali się w stronę podstawianych autobusów. Nie wszyscy dobrowolnie chcieli opuszczać swoje mieszkania. Strażacy niekiedy musieli użyć siły. Problemy były z ewakuacją osób starszych i chorych. Niektórych strażacy wynosili na krzesłach. Wiele osób skorzystało z noclegu u znajomych, inni z kolei z gościnności obcych ludzi. Mienie mieszkańców zabezpieczono.

Wszędzie panowały ciemności. Mieszkańcy byli zdezorientowani. - Odczułem, że zabrakło w tej akcji z początku konkretnego dowodzenia. Nie wiedziano jak pokierować tym wszystkim. Panował chaos i totalne zamieszanie – dzielił się z W24 swoimi spostrzeżeniami jeden
z mieszkańców osiedla Śląskiego.

- Ludzie lepiej sobie w tym wszystkim radzili niż służby strażackie czy policja, która potrafiła tylko zablokować drogi dojazdowe – żalił się też z nami kolejny obserwator akcji ewakuacyjnej.
Mimo tej akcji, wielu ludzi pozostawało pod blokami, licząc, że niedługo będą mogli powrócić do swoich mieszkań. - To mało prawdopodobne. Poszukujemy cały czas wszystkich
możliwych miejsc wycieku gazu. Akcja może potrwać całą noc – ocenił to rzecznik prasowy lubuskich strażaków.

Na miejscu pracuje 38 zespołów straży pożarnej, policja, są także karetki pogotowia. Mróz sięgał minus dwunastu stopni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto