W roku ubiegłym w czasie święta miasta królowało wino niemieckie, drugi raz z rzędu. Sprowadzono tego trunku w 6 tys. butelek. Zielonogórskich winiarzy odsunięto na dalszy plan z przyczyn proceduralnych: jedynie na ten czas dwie winnice pozyskały stosowne legalizacyjne procedury na sprzedaż wina.
Obecnie organizatorzy postanowili nieco przetasować karty.
Delegacja zielonogórskiego magistratu z zastępcą prezydenta miasta Dariuszem Lesickim jako sommelierem udała się do partnerskiego miasta Nitra w Słowacji. Z tamtejszych winnic, po degustacjach, przywiozła 42 butelki wina, które poddano testowaniu w ikonie zielonogórskich restauracji – Palmiarni. Do wypicia lampki wina zaproszono tutejszych plantatorów winnic, którzy jednak w większości odmówili uczestnictwa w piciu, argumentując, iż znów wcześniej o takim rozwiązaniu wyboru trunków na Winobranie, nic nie wiedzieli.
Sommelier Lesicki zbytnio się tym nie przejął i zachwalał słowackie wino: -
Jest to dobre wino, o wiele lepsze, niż piliśmy do tej pory – stwierdza. - Powstaje ono w małych, rodzinnych winnicach, w których produkcja wina odbywa się od pokoleń. Pragnęlibyśmy, aby te wino z naszego partnerskiego miasta mocno weszło w ekspozycję Zielonej Góry. Będąc w Nitra, wybraliśmy trzy podstawowe rodzaje win: czerwone, różowe i białe.
Jako wino czerwone podawane będzie „Svatovarineckie”, różowe to z kolei „Frankovka modra”, zaś białe - „Muller Thurgan”.
- Są to wszystkie wina wytrawne – zachwyca się Mirosław Stępień ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturalna Winnice Lubuskie. - Wino białe jest winem bardzo aromatycznym i rześkim. Różowe to lekkość, a wino czerwone kusi dobrym bukietem i delikatną kwasowością.
Organizatorzy Winobrania ze słowackich winnic pragną sprowadzić blisko 3 tys. butelek, o połowę więc mniej niż w roku ubiegłym. Butelka wina także będzie tańsza o dwa złote od ubiegłorocznego i będzie kosztować w granicach 20 zł.
Powinno to zaspokoić gusta gości.
- Ale nie jest to, co podczas słowackiego winobrania. Tam przelewa się nawet 350 tysięcy butelek – wzdycha z zazdrością Robert Walczak, zarządca Palmiarni.
Ryszard Chojnacki, globtroter, uważa, że cena za butelkę słowackiego wina zmusza do podejrzeń, że jest one z najniższej z możliwych półek: - Ubiegłoroczne wina ze słowackich winnic są w cenie od 8 do 20 euro – mówi. - Oczywiście można także zakupić i za 5 euro, „wino marki wino”, pospolitego sikacza.
Teresa, żona obieżyświata zapytuje: - Jak to się ma do idei zielonogórskiego winobrania, skoro jego główną atrakcją nie jest miejscowe wino. To co my w końcu świętujemy?
Dlatego też i w tym roku zielonogórscy winiarze poczuli się zniesmaczeni.
- To nie jest zabawne – stwierdza dla W24, Piotr Stopczyński z jednej z największych winnic, Winnica Pałac Mierzęcin, która ma certyfikat na sprzedaż własnego wina. - My już nie komentujemy – dorzuca. - Odezwaliśmy się w ubiegłym roku i dostaliśmy burę.
To właśnie od W24 dowiedział się o wyborze słowackiego wina, jako wina wiodącego na tegorocznym Winobraniu.
- Nikt w kraju nie jest w stanie wyprodukować dobrego wina w cenie 20 złotych za butelkę – mówi.
Na Winobraniu nie zorganizuje własnego stoiska, zachęca potencjalnych smakoszy dobrego trunku do Mierzęcina koło Dobiegniewa.
Stoiska własnego również nie będzie miała Winnica Cantina z Mozowa.
- To są wysokie koszty, a nie mając zezwolenia na sprzedaż wina, w roku ubiegłym ograniczyliśmy się jedynie do rozdawania ulotek i prospektów - wyjawia Karolina Pacholaków.
Chwali natomiast ubiegłoroczny pomysł kursowania winobusów, przywożących gości na poszczególne winnice, gdzie mogli uraczyć się oryginalnym winem z winnic.
Sporu między organizatorami a winiarzami nie widzi Tomasz Musiak z biura prezydenta miasta.
- Nadal tylko dwie winnice posiadają możliwość sprzedaży własnych produktów – mówi. - są bowiem profesjonalni winiarze i są amatorscy, którzy także uważają siebie za winiarzy – dodaje.
Tegoroczne Winobranie odbędzie się od 8 do 15 września.
Korzeniami obchody Winobrania w Zielonej Grze sięgają XVIII wieku. Według szczątkowego planu miasta z 1807 r., autorstwa kartografa Reichela, winnice otaczały Zieloną Górę ze wszystkich stron. Praktycznie były więc wszędzie. Źródła archiwalne podają, że w 1800 r. ogólny obszar winnic wynosił 715 ha, czyli wówczas 2.800 mórg magdeburskich. I ten stan utrzymywał się ponad 100 lat! Winnice były również w zielonogórskim powiecie. Było to duże centrum winiarskie, z dziesiątkami małych winiarni, a także z kilkoma sporymi firmami znanymi w całych ówczesnych Niemczech.
Historyk miejski Hugo Schmidt ocenił, że w roku 1850 w mieście spisanych było 725 właścicieli winnic. To samo, jakby dzisiaj w Zielonej Górze zajmowało się winiarstwem… 15 tys. mieszkańców!
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?