Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zła krew, czyli dziennikarska przesada

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Dwie wiadomości z dziedziny medycznej obiegają środki masowego przekazu: o ubezpłodnieniu kobiety i „wycięciu bez zgody”. Na pierwszy rzut oka - horror.

Tytuł doniesienia „Bez zgody wycieli kawałek jelita" kojarzy się natychmiast z horrorami, gdzie policja znajduje okaleczona ofiarę, której zbrodzień wyciął nerkę na handel. Tymczasem chodzi o zabieg operacyjny, który przeprowadzony został na podstawie starannego rozpoznania medycznego; lekarze mieli podstawę podejrzewać stan chorobowy wyrostka robaczkowego (zapalenie? perforacja?), co kwalifikuje tenże wyrostek do usunięcia. Każdy pracownik służby zdrowia doskonale wie, że otwarcie brzucha bardzo często niesie ze sobą ryzyko znalezienia w nim czegoś, czego nie dało się nazwać lub wykryć w trakcie badań diagnostycznych. Tak zapewne było w przypadku pacjentki, o której dzisiaj pisze prasa.

Jeżeli badania przeprowadzone dostępnymi środkami, z najlepszą wiedzą medyczną wskazywały na stan choroby wyrostka - pacjentka została o tym poinformowana i podpisała zgodę na jego usunięcie. Operacja przynosi czasem niespodzianki, bo nic w medycynie nie podlega matematycznym regułom, lekarze usunęli również kawałek jelita, który okazał się być zmieniony chorobowo.

Zdarza się bowiem, że otwarcie jamy brzusznej ujawnia zmiany chorobowe, których nie sposób dokładnie określić przed jej otwarciem: mogą to być skutki długotrwałego zaparcia, przejedzenia albo nowotwór zacieśniający światło jelita i zaburzający perystaltykę. Objawy we wszystkich trzech przypadkach mogą być podobne: bóle, czasem temperatura, wymioty, twardość powłok brzusznych.

Piszę o tym wszystkim dlatego, że tytuł notatki prasowej - sugerujący na pierwszy rzut oka nadużycie medyczne - jest w gruncie rzeczy nadużyciem dziennikarskim i na dzień dobry robi złą krew u czytelnika, który o detalach medycznych pojęcia nie ma albo ma własne, niezbyt miłe doświadczenia ze służbą zdrowia. To tyle o sprawie najnowszej.

Ponieważ jednak w zajawce wspomniałam o kobiecie, której akurat sam RPO składa wizytę, a adwokaci walczą o oddanie jej dziecka (o własnej błyskotliwej karierze nie wspominając) - wypada podsumować i ten przypadek. Nikt, prócz lekarzy i prokuratury nie zna warunków, jakie w trakcie cesarskiego cięcia znaleźli operujący, którzy pozbawili tę kobietę możliwości rodzenia. To rozstrzygną fachowcy i prawo. Jednakże z mojego - babskiego i obywatelskiego punktu widzenia - nie widzą powodu do łamania rąk z powodu faktu, że ta kobieta nie urodzi dziewiątego, dziesiątego czy jedenastego dziecka. Oczywiście „ona by nie pozwoliła” na taki zabieg. Oczywiście jej jest wszystko jedno ile dzieci urodzi. Opiekunki społeczne w chałupie wysprzątają, państwo wypłaci pomoc, dobry ksiądz ochrzci nawet te nieślubne, a jakby się co stało z podstarzałym ojcem - znajdą się dobrzy ludzie, którzy zajmą się nowo narodzonymi tak, jak się zajęli już czworgiem starszych i najnowszym niemowlakiem.
Konia z rzędem temu, kto krzycząc o prawach tej kobiety do rodzenia kolejnych dzieci, nie myśli podobnie, albo... przejmuje się szalenie ich dalszym losem losem.

Wrzask czyniony wokół tej niewydolnej socjalnie rodziny uważam za taką samą manipulację jak tytuł o wycięciu bez zgody. Dziennikarze, prawnicy i „obrońcy praw” robią socjotechniczne złą krew, a mnie krew zalewa na nich wszystkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto