Jeszcze przed paru laty panował u Niemców powszechny żart: Chcesz wypocząć? Jedź do Polski. Tam już czeka twój samochodów. Teraz słychać, że Polak to również całkiem niezły złodziej asfaltu. Być może także żwiru i piasku. To informacja z budowy autostrad. No, może nie z wszystkich, tylko z jednej, dwóch... Na budowie A1 panował klimat z PRL-u. Kto mógł, ten kradł. Od stróża - po menedżera. Przecież, kiedy walec znikał na cały dzień, żeby tłuc fuchę w Ciechocinku, albo Toruniu, musieli wiedzieć o tym wszyscy. A przy rozliczeniu każdy dostawał działkę – pisze wyboracza.pl.
Asfalt szedł na sprzedaż, na boku. Jak pisze "Wyborcza" - zawyżali koszty, partaczyli robotę, dawali łapówki. Złodziejstwo i korupcja na budowie polskich dróg przyjęły rozmiary, w które trudno uwierzyć. Gdzie były wtedy, w czasie budowy – służby nadzoru i kontroli? Także te, odpowiedzialne za stan bezpieczeństwa państwa.
Dopiero dziś wychodzą na jaw wszystkie szwindle budowlane, bo – jak zauważyła "Gazeta" - "drogi się sypią". Ale przecież wcześniej słychać było o znikaniu piasku z autostrad i zatykaniu dziur śniegiem i lodem, lub workami po cemencie i zwykłą ziemią. Od dawna jednak słychać było o nawracających remontach kilkuletnich nawierzchni autostrad i dróg szybkiego ruchu, o pękających drogach i wiaduktach, itp. Dlaczego dopiero dzisiaj tak głośno zaczęło się robić o partactwie i złodziejstwie drogowym?
"Irlandczycy z A1 kursowali po okolicy, zajeżdżali na każdą przyzwoicie wyglądającą posesję" - opowiada toruński biznesmen z branży komputerowej. "Chciałem akurat kłaść kostkę brukową. Zaoferowali asfalt połowę taniej. Donice i dziesięć worków angielskiej trawy dostałem gratis" – mówi biznesmen.
"Na A1 kto mógł - ten kradł. Od stróża po menedżera" - przyznaje przedsiębiorca z Wielkopolski, który dostarczał piasek firmom budującym autostrady. Według niego - "brygady asfaltowe były przynajmniej trzy, działały z pełnym błogosławieństwem kierownictwa". "Ci, którzy napędzali klientów na asfalt, jeździli w teren w ciągu dnia, służbowymi samochodami".
Irlandczycy wcale nie wyróżniali się w przekrętach na drogach. Ich przekręty to zaledwie kropla w morzu "afer drogowych, które w ostatnich latach zalały Polskę". Były dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), Zbigniew K., powołany jeszcze przez rząd PiS, trafił w ręce ABW. Jest zatrzymany. Prokurator zarzuca mu "udział w zmowie cenowej - tej samej, przez którą Komisja Europejska zamroziła nam prawie 4 mld zł, na budowę dróg".
KE zablokowała pieniądze, mimo starań naszych ministrów, o rychłe odblokowanie. Wciąż nie ma pewności, kiedy te miliardy będą odblokowane. Wiadomo zaś, jakich kluczy używali w rozmowach aferowych na drogach, szefowie spółek budowlanych. Wiadomo dzięki podsłuchom ABW. Prezesi spółek mieli swój szyfr "budowlany". "Nie mówili, np. o cenie robót w milionach, tylko o numerach pokojów w hotelu."
Pod prostym hasłem "podciągnąć gumę od majtek", kryli sztuczne, czyli faktyczne "podwyższanie wartości robót". Mają już zarzuty. Obecnie oskarżenie obejmuje budowę ekspresówki Jeżewo - Białystok, przebudowy i modernizacji "gierkówki" na odcinku: Piotrków Trybunalski - Rawa Mazowiecka oraz budowy autostrady A4 na odcinku podkarpackim Radymno - Korczowa. Ława oskarżonych obejmuje 11 osób, większość stanowią "przedstawiciele drogowych gigantów".
Krzysztof R. - były dyrektor śląskiego oddziału GDDKiA i jego zastępca Henryk P. mają zarzut prokuratury katowickiej o przyjęcie blisko 2 mln zł łapówek. Zasada brania była prosta: "firma wykonująca usługi utrzymywania dróg, musiała doliczyć do każdej faktury, pięć procent na wziątkę". I tak doliczano przez dziewięć lat.
Patologie – według rzeczniczki prasowej GDDKiA – rozwijały się i kwitły do 2009 roku. Dopiero teraz Generalna Dyrekcja zainwestowała w "doposażenie nowoczesnych laboratoriów ponad 100 mln zł". Odtąd specjalistyczne samochody do badań, wjadą w każde miejsce na budowie.
W 2009 roku pobierano 700 próbek, teraz jest ich ponad 60 tysięcy. Widać już efekty. "Na autostradzie A2 koło Strykowa, trzeba było rozebrać ponad 9 km warstwy wiążącej asfaltu i położyć od nowa. Pod koniec ubiegłego roku podsumowaliśmy łączny koszt robót poprawkowych - wyszło 670 mln zł" – mówi rzeczniczka GDDKiA.
Według najnowszych doniesień Radia Rmf24.pl, Komisja Europejska - po wstępnej analizie wysłanych przez Polskę do Brukseli dokumentów, w sprawie – jak to podano - "kontroli przetargów na trzy projekty drogowe" – może już 15 marca br., a nawet wcześniej, odblokować pieniądze na polskie drogi. Władze KE w Brukseli, w związku z podejrzeniami o zmowę cenową przy budowach dróg, wstrzymały wypłatę 3,5 mld złotych. Przedstawiciele Komisji Europejskiej poinformowali, że dokumenty dostarczone przez polskie władze w połowie lutego, "są kompletne - niczego nie brakuje, a nawet jest więcej niż potrzeba".
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?