MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Znamiona naiwności politycznej

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Dekretem Sejmu rzeź wołyńska została sklasyfikowana jako „czystka etniczna o znamionach ludobójstwa”. Preferowane przez prawicę „ludobójstwo” zyskało poparcie tylko Ruchu Palikota. Posłowie PiS byli za, a nawet jakby przeciw.

Dekretem Sejmu zdarzenie znane z potocznego przekazu jako rzeź wołyńska zostało sklasyfikowane jako „czystka etniczna o znamionach ludobójstwa”. Termin ten skonstruowano w Senacie RP z intencją, żeby nie urazić Ukraińców. Teraz – nie bez silnych oporów - „czystkę ze znamionami” uprawomocnił Sejm.

Preferowana przez polską prawicę kwalifikacja rzezi jako „ludobójstwo” zyskała w Sejmie tylko poparcie Ruchu Palikota (z wyjątkiem jednego dysydenta). Natomiast gorący zwolennicy potępienia ludobójczych praktyk UPA, posłowie PIS, wstrzymali się od głosu, dając do zrozumienia, że są wprawdzie „za”, ale jakby trochę przeciw.

Za okazaniem względów Ukraińcom głosowali, oprócz koalicji rządzącej, posłowie SLD. Poparcie posłów PO nie było jednak jednoznaczne: niektórzy przekonywali, że akt o znamionach ludobójstwa jest w istocie rzeczy ludobójstwem, więc o co chodzi. Wystąpienia w tym stylu były jednak – nie bójmy się to zauważyć – udawaniem Greka, bowiem jeśli jedno równa się drugiemu, to po co te gwałtowne terminologiczne przepychanki w Sejmie. Ponadto wywody te z pewnością obrażały inteligencję Ukraińców, którzy nie mogli nie zauważyć, że polski Sejm stara się ich uwodzić nic nieznaczącą zmianą nieprzyjemnie brzmiącego terminu ludobójstwa jakąś równoznaczną formułką.
Przyklepana przez Sejm formułka podoba się też prezydentowi Komorowskiemu, który użył takiego określenia jeszcze przed uchwałą sejmową w przemówieniu na Skwerze Wołyńskim w Warszawie, gdzie odsłaniał pomnik ofiar rzezi. Zauważył też, że „dramat, tragedia zbrodni, tragedia strasznych czynów dotyczyła i innych nacji”, pośród których wymienił Żydów i Ukraińców.
Jeszcze więcej współczucia innym ofiarom zbrodni popełnionych na Wołyniu okazał w przemówieniu wygłoszonym w Łucku. „Jesteśmy tutaj razem, Polacy i Ukraińcy, razem oddajemy hołd wszystkim ofiarom zbrodni wołyńskiej, razem przepraszamy Boga za zbrodnie” – powiedział.
Czas pokaże, jakie wrażenie te pojednawcze deklaracje wywarły na ich adresatach. Na razie daleko idącą powściągliwość wykazał prezydent Wiktor Janukowycz, nie pojawiając się u boku polskiego prezydenta w Łucku. Nacjonalistyczna partia Swoboda, mająca wielkie wpływy właśnie na terenach zbrodni wołyńskiej – żeby trzymać się terminologii Bronisława Komorowskiego – już przed wizytą uznawała ją za niepotrzebną i niepożądaną. Można się ponadto obawiać, że potraktowanie polskiego prezydenta jajkiem nie jest odosobnionym incydentem jakiegoś narwańca, lecz odzwierciedla uczucia żywione w szerszych kręgach ukraińskiego społeczeństwa, szczególnie na zachodzie kraju. Można domniemywać, że nastroje te nie pozostały bez wpływu na postawę prezydenta Janukowycza. Ponieważ trudno go podejrzewać o ukraiński nacjonalizm, niechęć do wspólnych wystąpień z prezydentem Polski można tłumaczyć jego prorosyjskimi sympatiami, które trudno godzić z perspektywą europejską, jaką roztaczają przed Ukrainą politycy polscy. Z drugiej strony nie musi to oznaczać, że Janukowycz pała chęcią rzucenia Ukrainy w ramiona Rosji. Musi być przecież w naturalny sposób zainteresowany umocnieniem i poszerzeniem swojej władzy, podobnie jak to robi prezydent Łukaszenka na Białorusi. Jednakże trudno też sobie wyobrazić nagłe i radykalne zerwanie więzów, jakie łączą Ukrainę z Rosją, czego zdają się nie rozumieć politycy znad Wisły i z Brukseli. Są to zarówno więzy historyczne (w końcu kolebką Rusi jest Kijów, nie Moskwa), kulturalne (ponad połowa ludności mówi po rosyjsku), wreszcie gospodarcze ukształtowane w ciągu dziesięcioleci wspólnego bytowania w ramach ZSRR. Jeżeli Ukraina zwróci się w końcu ku Europie, to tylko wtedy, kiedy dostrzeże w tym jasno określony interes. Pomoc Polski w dokonaniu właściwego wyboru nie może polegać na podsuwaniu jej semantycznych interpretacji dramatycznych zdarzeń z przeszłości. Nade wszystko nie powinna łączyć się z sugestią, że właściwym celem naszych przyjaznych gestów i działań jest wyrwanie Ukrainy z objęć Rosji.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto