Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zostawmy "Smoleńsk" historykom

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Co się stało 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku? Pytanie to zadajemy sobie nieprzerwanie już od ponad 9 miesięcy. Odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Kto ją znajdzie?

W sprawie tragicznych kwietniowych wydarzeń codziennie pojawia się więcej nowych pytań, niż odpowiedzi na pytania zadane już wcześniej. Dziś nie możemy mieć nawet pewności co do tego, kogo pochowaliśmy w krypcie na Wawelu. Rosjanie uraczyli nas, pełnym błędów i niedociągnięć raportem, mając nadzieję, że go łykniemy i będziemy siedzieć cicho. Wobec kolejnych 'rewelacji' o smoleńskiej katastrofie oraz nieudolnie prowadzonym rosyjskim śledztwie, należy zastanowić się, czy dążenie do "prawdy smoleńskiej" ma jeszcze jakiś sens.

Pamiętnego 10 kwietnia 2010 roku, kilka minut po ogłoszeniu zatrważającej wiadomości o katastrofie polskiego samolotu rządowego z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie, zadzwonił mój telefon. Spałem. Dziś już mogę powiedzieć, że wtedy telefon ten zadziałał na mnie niczym podwójne, ba, potrójne espresso. Odebrałem. Nie zdążyłem nawet wypowiedzieć jednego słowa, usłyszałem tylko - "Osa, włącz telewizor - prezydent nie żyje". W jednej chwili uświadomiłem sobie, że prezydent miał być w tym dniu w Katyniu i pierwsza myśl przeleciała mi po głowie: "zamach".

Nie jestem rusofobem, mam nawet kilku przyjaciół Rosjan. Myśl o zamachu nie była związana bynajmniej ze wspólną i jakże trudną historią naszych narodów, ale z teraźniejszością - z obrazkami rosyjskich zagonów pancernych przetaczających się przez Gruzję, z poniekąd udaną próbą otrucia byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki poprzedzającą Pomarańczową Rewolucję, ze zdjęciami wycieńczonego, umierającego w męczarniach Aleksandra Litwinienki - ofiary pierwszego aktu terroryzmu nuklearnego, wreszcie - z dochodzącymi wciąż z Rosji informacjami o zatrzymaniach wśród opozycji i siłowych rozwiązań rosyjskiej milicji wobec pokojowych demonstracji organizowanych w Moskwie. Przemoc, zastraszenie, środki represji porównywalne z tymi, stosowanymi przez KGB i wcześniej NKWD - to jest Rosja, jaką oglądam codziennie w telewizji i o jakiej czytam w prasie.

Śledztwo w sprawie wydarzeń ze Smoleńska prowadzi strona rosyjska, na co wcześniej zgodę wyraziły polskie władze. Prawdę o śmierci polskiego prezydenta, przedstawicieli społeczno-politycznej elity Polski, najwyższych dowódców wszystkich rodzajów polskich sił zbrojnych będą więc odkrywać przed nami Rosjanie, tak jak wcześniej odkrywali przed nami 'prawdę' o "Katyniu", o "faszystowskim" prezydencie Mościckim oraz brakach amunicyjnych Armii Czerwonej patrzącej na hekatombę pogrążonej w Powstaniu Warszawy?

Jaki jest sens dociekania "prawdy smoleńskiej" z Rosjanami i w oparciu o materiały przez Rosjan przedstawiane? Jaki jest sens poszukiwania prawdy przez polskie władze, ramię w ramię z instytucjami państwa, w którym w niewyjaśnionych okolicznościach giną dziennikarze tylko dlatego, że egzekwują prawo do wolności słowa? Jaki jest sens dążenia do prawdy z komisją, której wcześniejsze śledztwa w sprawie katastrof lotniczych w ogromnej większości kończyły się stwierdzeniem o "błędzie pilota". Jaki jest sens ufać rzekomo dobrym intencjom byłego podpułkownika KGB Władimira Putina, który za największą katastrofę geopolityczną XX wieku uznaje upadek Związku Radzieckiego?

Zamach? Błąd pilota? Usterka? Nie wiadomo co było przyczyną i ciężko mi jest dziś sądzić, że wiedza na ten temat stanie się wiedzą powszechną. Patrząc na trwające śledztwo, jego nieudolność, kolejne pojawiające się pytania i kontrowersje, dochodzę do wniosku, że "Smoleńsk" powinniśmy zostawić historykom. Skoro my nie możemy dowiedzieć się co się stało 9 miesięcy temu, to niech oni za 100 lat odgadną, co zabiło polskiego prezydenta.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto