Dziennikarze wykonujący obowiązki czy gwałciciele miru domowego? Taki dylemat ma do rozstrzygnięcia sąd, przed którym stanęli dziennikarze relacjonujących zajścia w Państwowej Komisji Wybprczej, okupowanej przez grupę niezadowolonych z jej pracy osób. Jak podała „Gazeta Wyborcza“, wsród okupujących byli członkowie Stowarzyszenia Solidarni 2010, reżyser Grzegorz Braun, poseł KNP Przemysław Wipler, liderzy narodowców Robert Winnicki i Krzysztof Bosak oraz kilkanaście innych osób. Byli tam też dwaj dziennikarze – fotoreporter PAP i reporter Republiki TV - którzy wespół z innymi uczestnikami tumultu wywołanego wtargnieciem do siedziby PKW zostali obwinieni o "naruszenie miru domowego", czego dopuścili się poprzez niewykonanie polecenia oficera policji wzywającego do opuszczenia jawnie bezprawnie zajętego pomieszczenia.
Oskarżenie dziennikarzy wywołało ostry sprzeciw środowiska dziennikarskiego. "Zatrzymanie dziennikarza wykonującego obowiązki służbowe, a zwłaszcza dokumentującego działania siłowe uprawnionych służb państwa, zawsze będzie budziło najwyższy niepokój i rodziło oczekiwanie szybkich i jednoznacznych wyjaśnień. Działanie takie rodzi bowiem uzasadnioną wątpliwość co do intencji zatrzymujących" – oświadczył na piśmie Press Club Polska. "Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec bezprecedensowego zatrzymania przez policję naszych kolegów dziennikarzy podczas wykonywania obowiązków zawodowych… Tego typu praktyki nie mogą być tolerowane w państwie prawa i są głęboko niepokojące, ponieważ łudząco przypominają niechlubne czasy policji politycznej z okresu PRL-u" - napisali z kolei we wspólnym oświadczeniu dziennikarze kilkunastu stacji teleiwzyjnych, czasopism, gazet.
Z wypowiedzi tych (i szeregu innych) wynika, że zdaniem żurnalistów nie chodzi w tym przypadku o naruszanie miru domowego Państwowej Komisji Wyborczej, ale o karygodną próbę uniemożliwienia dziennikarzom pełnienia ich misji, do czego należy nie tylko wszechstronne i obiektywne informowanie społeczeństwa o zdarzeniach – w tym przypadku - w siedzibie PKW, ale także „dokumentowanie“ działań służb państwa, zwłaszcza tak podejrzanych jak zatrzymywanie dziennikarzy przy pracy. Nie jest do końca jasne, czy w opinii porzedstawicieli braci dziennikarskiej dziennikarz przy pracy nie może naruszyć miru domowego „z natury rzeczy“, czy też chrona czyjegokolwiek miru jest sprawą tak mało ważną, że nie może być przeszkodą w pełnieniu misji wolnej prasy w demokratycznym państwie prawa.
Sąd orzekający w sprawie dziennikarzy zatrzymanych w siedzibie PKW będzie miał do rozstrzygnięcia jeszcze jeden problem: jak odróżnić dziennikarza spełniającego swoje dziennikarskie obowiązki od dziennikarza uczestniczącego w demonstracji majacej na celu wymuszenie na ważnej instytucji państwowej określonego zachowania, niekoniecznie zgodnego z jej funkcją. Na szczęście wszelkie tego rodzaju dywagacje unieważnił wydawca „Warsaw Voice“ Andrzej Jonas, który występując w ostatnim programie TVP Info - „Newsroom“, objaśnił sytuację w krótkich żołnierskich słowach: funkconariusz zatrzymujacy dziennikarza na widok jego dziennikarskiej legitymacji powinien go natychmiast zwolnić i przeprosić. Postępując inaczej popełniłby szaleństwo, narażając się środkom masowego przekazu, z którymi przecież nie wygra.
I tak to naprawdę jest. Nie wiadomo tylko, czy to jest dobrze czyt źle.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?