Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Życie na pełnej petardzie" ks. Kaczkowskiego w księgarniach

Maria Piękoś
Maria Piękoś
wydawnictwo WAM
Sam nazywa siebie "ekskluzywnym żebrakiem", bo o datki prosi nie przed kościołem, ale w środku. Gdy zdiagnozowano u niego nowotwór nie poddał się. Przeciwnie - dostał powera, aby robić więcej dobrych uczynków. Wychodzi mu to znakomicie.

Najnowsza książka ks. Jana Kaczkowskiego ma formę wywiadu, udzielonego Piotrowi Żyłce w wolnych chwilach, między obowiązkami. Wydawałoby się, że jedyną powinnością ciężko chorego jest chorowanie właśnie. Nie w tym wypadku. Ksiądz prowadzi bowiem hospicjum, stale agituje i zbiera pieniądze na jego rozwój. Oprócz tego ma masę zwyczajnych obowiązków duchownego. Nie narzeka jednak.

Zanim zajął się działalnością hospicyjną był katechetą. Miał do czynienia z trudną młodzieżą, której przedstawicieli nazywa pieszczotliwie "ogrami". Nie mają mu tego zazłe, bo uczy ich nie tylko katechizmu, ale i miłości bliźniego. Jest pod telefonem 24/7.

A sam start w życie konsekrowane miał niełatwy. Przez swoją poważną wadę wzroku spotykał się z dyskryminacją wśród ludzi (w tym księży) zdrowych. Ktoś jednak nad Nim czuwał - może Opatrzność? Los zesłał go do Pucka i tam ciągle aktywnie działa.

Diagnoza o glejaku byłaby dla wielu z nas wyrokiem. Wiązałaby się z załamaniem i depresją. Nie jest tak jednak w przypadku ks. Kaczkowskiego. Dla Niego był to motor do działania. Aby więcej, szybciej, lepiej - w tym czasie, który pozostał.

Nam - czytelnikom nie pozostaje nic innego, jak chłonąć ten optymizm bijący z książki. Tę chęć pomocy, czynienia dobra. Całość jest niezmiernie ciekawym wywiadem-rzeką z obdarzonym nietuzinkową osobowością duchownym. Nie boi się dosadnych słow, potrafi nawet przeklnąć. Z niejednego pieca jadł chleb i dzięki temu do wielu sumień trafi. Pochodzi z mało wierzącej rodziny, ale bunt to w końcu jego drugie imię. Warto przeżyć spotkanie z tym człowiekiem, któremu nie straszne trudne tematy. Na kartach jest bowiem i o in vitro, i o homoseksualiźmie, i o trudach spowiedzi.

Jeśli więc narzekasz, że wszyscy księża są tuzinkowi - sięgnij po tę książkę. Jest ona zapisem myśli wyjątkowego duchownego, któremu poglądowo blisko do św. pamięci ks. Józefa Tischnera. Bliżej do "Tygodnika Powszechnego" niż "Radia Maryja". A przede wszystkim bliżej do Twojego serca.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto