Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie w kraju śmierci. Korea Płn. rok po śmierci Kim Dzong Ila

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Joseph Ferris III/Creative Commons Attribution 2.0 Generic license/Flickr.com
Zbliża się pierwsza rocznica śmierci Kim Dzong Ila i przejęcia władzy przez jego syna, Kim Dzong Una. Rok temu świat zastanawiał się, jaki kurs obierze komunistyczny reżim. Szybko okazało się, że życie Koreańczyków z Północy niewiele się zmieni. Dokąd dziś zmierza Korea Północna?

Kiedy w grudniu ubiegłego roku ogłoszono, że przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Il, zmarł na zawał serca w czasie podróży swoim pociągiem pancernym, świat wstrzymał oddech - na scenę wkroczył nieznany i przez to nieprzewidywalny dyktator, dziedzic jedynej w historii dynastii komunistycznej, dziś 29-letni Kim Dzong Un.

Społeczność międzynarodowa zastanawiała się, jaki kurs obierze Korea Północna pod sterami kolejnego Kima. Czy zniknie terror krwawego reżimu? Jakie reformy przeprowadzi młody przywódca? Czy dojdzie do zbliżenia zwaśnionych koreańskich narodów? Te pytania zadawano na całym świecie, podczas gdy stacje telewizyjne pokazywały - mniej lub bardziej szczere - łzy Koreańczyków z Północy. Jednak już same zabiegi propagandowe, które sprawiły, że pogrzeb Kim Dzong Ila oraz narodowa żałoba po nim stały się międzynarodowym spektaklem, udowodniły, że w ostatnim państwie realnego komunizmu
niewiele się zmieni.

Czytaj też: Korea Północna wystrzeliła satelitę! Rakieta przeleciała nad terytorium Japonii

Kult jednostki wciąż żywy

Prężnie działająca machina państwowej propagandy wzmogła wysiłki, by wychowany w kulcie jednostki naród pokochał nowego przywódcę. Największą bolączką reżimu był fakt, że Kim Dzong Una w owym czasie prawie nikt w Korei Północnej nie znał. Szybko jednak udało się nadrobić zaległości - w ciągu ostatniego roku ukazało się wiele artykułów prasowych, książek i filmów biograficznych poświęconych "Wielkiemu Następcy", jak nazywają Una media północnokoreańskie. Występuje w nich on jako "cudowne dziecko" obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami, a ponadto "człowiek światowy, dobrze zorientowany w polityce międzynarodowej i sprawach wojskowych".

Ile pieniędzy wydał w zeszłym roku Phenian na propagandę? Czytaj na kolejnej stronie --->
Na cześć Kim Dzong Una powstają wiersze, pieśni, przedstawienia teatralne, jego podobizny zawisły w północnokoreańskich domach. Są na znaczkach pocztowych, ścianach budynków i odznakach noszonych na piersi przez państwowych oficjeli. Według danych opublikowanych ostatnio przez południowokoreańskie Ministerstwo Reunifikacji, tylko na obrazy przedstawiające wizerunki trzech kolejnych przywódców, władze w Phenianie przeznaczyły w mijającym roku aż 32 mln dolarów. Kolejnych blisko 10 mln dolarów przeznaczono na ogromnych rozmiarów statuy z brązu, mające zaświadczać o "wielkości" rodu Kimów.

Czystki na najwyższych szczeblach władzy

Nie tylko zabiegi propagandowe wskazują na brak istotnych zmian w Korei Północnej. Kim Dzong Il, który po śmierci Kim Ir Sena przez trzy lata konsolidował władzę, realizując politykę bezwzględnego terroru wobec najmniejszych choćby oznak opozycji i nagradzając lojalnych towarzyszy partyjnych, zapewnił sobie absolutne posłuszeństwo funkcjonariuszy reżimu. Jego śladami podąża dziś Kim Dzong Un i stosuje te same praktyki, które przez prawie 60 lat stanowiły narzędzie sprawowania władzy nad komunistyczną Koreą.

W corocznym raporcie na temat przestrzegania praw człowieka na świecie, opublikowanym w połowie maja, organizacja Amnesty International stwierdziła, że zmianom politycznym w Korei Północnej, zapoczątkowanym przez śmierć Kim Dzong Ila, towarzyszyły czystki wśród wysokich rangą oficjeli. Już w styczniu 2012 roku, a więc niecały miesiąc po przejęciu władzy przez Kim Dzong Una, podporządkowane mu służby bezpieczeństwa zatrzymały ok. 200 urzędników państwowych, z których część została rozstrzelana, a część trafiła do obozów koncentracyjnych.

Tragicznym przykładem północnokoreańskiej polityki terroru jest Kim Chol - wiceminister obrony, skazany na karę śmierci "za nieprzestrzeganie żałoby po Kim Dzong Ilu". O jego egzekucji poinformowały w październiku media w Korei Południowej, donosząc, że podczas 100-dniowego okresu żałobnego Chol dopuścił się picia alkoholu i imprezowania. Został stracony przy użyciu pocisku moździerzowego.

Ile głowic jądrowych ma Kim Dzong Un? Czytaj na kolejnej stronie --->"Songun" czyli armia przede wszystkim
Gwarantem ciągłości władzy dynastii Kimów jest potężna, ponad milionowa armia. Jej nadrzędną rolę zapewnia realizowana przez Phenian polityka "Songun", stanowiąca ideologiczne uzasadnienie dla militaryzacji wszystkich niemal aspektów życia społecznego w Korei Północnej. Kim Dzong Un, mianowany jeszcze przez ojca generałem, zdaje sobie sprawę ze szczególnego znaczenia wojska i wie, że aby utrzymać się u sterów państwa, musi sobie to wojsko podporządkować. Nikogo więc nie zdziwiło, że jedną z jego pierwszych inicjatyw po objęciu władzy była inspekcja rozsianych po całym kraju jednostek wojskowych.

Podobnie jak w latach poprzednich, także i w ciągu ostatniego roku nie zmalały finansowe nakłady na północnokoreańską armię. Nie zmieniła się też wojenna retoryka stosowana przez reżim w Phenianie, która sprawia, że Koreańczycy z Południa żyją w ciągłym strachu przed ewentualną inwazją komunistycznych sił.

Największym jednak zagrożeniem, jakiego obawia się społeczność międzynarodowa, są nuklearne ambicje Korei Północnej, dysponującej dwoma reaktorami oraz - wg różnych badań - nawet siedmioma głowicami jądrowymi. Jak zapewnia Phenian, broń atomowa ma odstraszać potencjalnych agresorów, jak chociażby Stany Zjednoczone, które wciąż utrzymują na Półwyspie Koreańskim spory kontyngent wojskowy i obok Korei Południowej są dziś największym wrogiem Północy.

Równocześnie z programem nuklearnym, Phenian rozwija także zaawansowany program rakietowy. Po śmierci Kim Dzong Ila, prace nad pociskiem dalekiego zasięgu, który pozwoliłby razić cele m.in. w Europie i Stanach Zjednoczonych, zostały zintensyfikowane. W kwietniu niepowodzeniem zakończyło się wystrzelenie rakiety, która wynieść miała na orbitę okołoziemską pierwszego północnokoreańskiego satelitę. Znając jednak konsekwencję, z jaką reżim Kimów dąży do realizacji swoich chorych ambicji, kolejna próba rakietowa - zapowiedziana na grudzień 2012 roku - może okazać się sukcesem.

Jak wygląda życie w kraju śmierci? Czytaj na kolejnej stronie --->Życie w kraju śmierci
Niejako na uboczu wielkiej polityki znalazły się sprawy zwykłych mieszkańców Korei Północnej. Życie w komunistycznym państwie, w którym za nawet najmniejsze przewinienie można trafić do więzienia lub obozu pracy, nie należy do najłatwiejszych. Reżim Kimów krwawo rozprawia się z najmniejszymi nawet oznakami opozycji bądź niesubordynacji w stosunku do władz. Szacunki międzynarodowych organizacji wskazują, że w rozsianych po całym kraju i owianych złą sławą północnokoreańskich obozach koncentracyjnych przybywa stale ok. 200 tys. ludzi.

Wobec niemal totalnej izolacji od świata zewnętrznego, najwięcej o życiu codziennym w Korei Północnej dowiedzieć się możemy z relacji tych Koreańczyków, którzy postanowili uciec z Północy na Południe. Świadomi podejmowanego ryzyka, emigrują z różnych powodów, choć najczęstszą przyczyną ucieczki jest wciąż wszechobecny w Korei Północnej głód.

Przez długi okres czasu, w publikowanych przez Phenian danych, problem niedostatku żywności oficjalnie w ogóle nie istniał i do dziś stanowi w Korei Północnej temat tabu. Dopiero kolejne kataklizmy żywiołowe oraz nieurodzaj zmusiły komunistyczne władze do ujawnienia prawdziwej sytuacji i rozmiarów klęski głodu. Dziś Korea Północna korzysta z pomocy licznych organizacji humanitarnych. Istnieją jednak obawy, że znaczna część pomocy trafia - zamiast do głodujących obywateli - do oficjeli partyjnych i wojska.

Północnokoreański krajobraz przypomina dziś Związek Radziecki z lat 30. ubiegłego wieku, z tą tylko różnicą, że w przeciwieństwie do fabryk sowieckich, fabryki w miastach Korei Północnej nie działają. Pustkami świecą sklepowe półki, ludzie borykają się z częstymi przerwami w dostawach prądu i bieżącej wody. Rolnictwo cofnęło się do średniowiecza - większość prac wykonuje się ręcznie, przy użyciu prymitywnych narzędzi. Traktory i ciągniki już dawno zastąpione zostały przez woły i osły.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Życie w kraju śmierci. Korea Płn. rok po śmierci Kim Dzong Ila - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto