Oczywiście "chodzenie po świecie" należy rozumieć dosłownie: osoba ma chore kolano i zalecenie oszczędzania tegoż stawu aby schorzenie nie postępowało zbyt szybko; jak również, aby forsując druga nogę, nie doprowadzić jej do stanu tej pierwszej.
Osoba systematycznie wrzuca ogłoszenie w dziale "nieruchomości" o chęci sprzedaży mieszkania na czwartym piętrze, bezskutecznie zachęcając ewentualnego kupca bliskością doktora, przedszkola, apteki i proboszcza, czyli całości usług od szczęśliwego poczęcia do godnej śmierci.
Nie ma frajerów. Tylko w komunie zaawansowana w dzieciach ludność decydowała się mieszkać tak wysoko, za nic mając sobie dźwiganie zakupów w zamian za rozległy widok z okna i porcelanowe urządzenia do których cieknie woda z kranu w ścianie. Ej, łza się człowiekowi w oku kręci, ale wracając do ogłoszeń - przy okazji niejako zawiesza się oko na tej fascynującej lekturze.
Takim właśnie sposobem siedzę i rozmyślam "o tempora, o mores!" po przeczytaniu i sprawdzeniu ogłoszenia:
- "chłopiec poszukuje kobiety na miłe wieczory wiek bez znaczenia kontakt…tel…meil…". Ponieważ sporo lat na świecie żyję (w związku w czym zdarza się że jakiś osobnik z licencją na wieczna młodość zarzuca mi plątanie się po portalu) - z dawnych czasów pomnę, iż „chłopiec” to było na ogół stworzenie z podrapanymi kolanami i brudną szyją, biegające z drutem za fajerką, też absorbujące swoją osobą kobiety w wieku różnym o każdej porze, ale były to, w zależności od sytuacji matka, siostra, babcia lub ciotka - każda wedle możliwości usiłująca z chłopca zrobić człekokształtne stworzenie, które bez wstydu można było zaciągnąć w niedzielę do kościoła.
Podrośnięty chłopiec zajmował się wieczorami odrabianiem lekcji albo…dawał dyla do dziewczyny w wieku adekwatnym. Potem działała już poczta pantoflowa,
urok osobisty, zapach majowych kwiatów, brylantyna, księżyc i słowicze trele.
Czasy się zmieniają i teraz chłopiec może oznaczać starego byka, parskającego śliną do słuchawki, który poszukuje pani w wieku dowolnym pod warunkiem, że będzie to nastolatka. Tak wynikło z rozmowy, bo poświstywanie źle umocowanej protezy charakterystyczne jest nadzwyczaj, a reszta rozmowy dała asumpt do niniejszych refleksji.
I w zasadzie można by na tym skończyć, gdyby nie fakt, że nad kolejnym ogłoszeniem zacokałam się jeszcze bardziej: oto pewna oblubienica in spe przeżywa dramat:
- "Odstąpię termin wesela 18 czerwca 2011r. w „Palais Blanc” w…kontakt…M…".
No i masz babo placek, pomyślałam, czytając owo ogłoszenie. Istny przewrót pałacowy
dziewczynę spotkał!
Niesłuszne czasy ponurych kolejek minęły już dawno, meble można kupić nie angażując „stacza” a tu dwuletnia kolejka do białego pałacu, termin wesela tuż tuż, dwa tysiące zadatku wpłacone i wszystko diabli biorą; życiowe komplikacje odsuwają termin wesela na bliżej nieznany termin. Na szczęście narzeczonego nie musiała panna M. nikomu odstępować, co wróży mimo wszystko happy end, którego obojgu życzę.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?