Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żydowski obóz pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim

Redakcja
Żydowski obóz pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim w obiektywie nieznanego autora.
Żydowski obóz pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim w obiektywie nieznanego autora. archiwum Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim
Dwoje młodych ostrowczan: Monika Pastuszko i Wojciech Mazan przy współpracy Rubina Katza rozszyfrowało tajemnicę dwóch zdjęć z okresu II wojny światowej, które znaleźli w archiwum Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Ponad wszelką wątpliwość odnalezione zdjęcia nieznanego autora przedstawiają Ostrowitz Konzentrazionslager, żydowski obóz pracy przymusowej, który istniał na terenie łąk w ostrowieckiej dzielnicy Częstocice w latach 1942 - 1944 (dziś w jego miejscu – według przewodnika "Ostrowiec Świętokrzyski i okolice" Waldemara Broćka – znajduje się parking przy Zespole Opieki Zdrowotnej). Pierwsza fotografia przedstawia obóz w skrócie nazywany przez Niemców KZ we wczesnym stadium organizacji, nie ma na nim bowiem wież strażniczych; na drugiej widać grupę obozowych strażników - drugi z lewej to komendant obozu, Reimund Anton Zwierzyna, Austriak, po wojnie Niemcy dokonały jego ekstradycji do Polski, gdzie go osądzono, a następnie powieszono w Ostrowcu, w miejscu, gdzie znajdował się obóz.

Rubin Katz, który potwierdził autentyczność fotografii w momencie wybuchu wojny miał 8 lat. Przeżył ją, ukrywając się na częstocickich bagnach, w ostrowieckim obozie, a później w Aninie i Włochach. W obozie spędził kilka miesięcy. Na przełomie jesieni i zimy 1943 roku ukrywała go tam rodzina. Kryjówka Rubina znajdowała się pod jedną z prycz, w wykopie. Przypominała płytki grób. Wspomnienia z pobytu w ostrowieckim obozie opisał w książce "Gone to Pitchipoi" wydanej przed dwoma laty w Stanach Zjednoczonych. Czytamy w niej m.in. "Obóz znajdował się w pobliżu cukrowni w Częstocicach i zarazem huty. Składał się z długich drewnianych baraków bez okien – były tu tylko świetliki, wysoko umieszczone, ciągnące się wzdłuż dachu. Baraki stały w rzędach, ustawione w kierunku Appellplatz (placu apelowego). Obóz był zbudowany na planie kwadratu z czterema wieżami strażniczymi, po jednym w każdym rogu. Ogradzały go trzy rzędy drutu kolczastego pod napięciem. Ukraińscy wartownicy [Niemcy byli oficerami - przyp. KK] obsadzali wieże w dzień i w nocy. Żeby łatwiej śledzić więźniów, mieli karabiny maszynowe – naładowane, wymierzone w ogrodzenie i baraki – i ruchome reflektory, które oświetlały płot, gdy zapadał zmrok. (…) W każdym baraku znajdowały się trzykondygnacyjne drewniane łóżka (prycze), które biegły przez całą jego długość jak półki. Przejście było pośrodku. (...) Na środku każdego baraku stał mały, opalany drewnem żeliwny piecyk. Rura za spalinami szła w górę i przechodziła przez dach. Każdemu więźniowi wydano jeden koc. To było za mało, żeby nie marznąć, więc w zimne noce nasza rodzina przytulała się do siebie, żeby utrzymać ciepło".

Według różnych danych w żydowskim obozie pracy przebywało około trzech tysięcy Żydów z różnych miast. Więźniowie pracowali w hucie, w cegielni Jaegera i cementowni przez siedem dni w tygodniu (od czasu do czasu Niemcy łaskawie darowali więźniom wolną niedzielę) od godziny szóstej rano do zmierzchu. Obozową rzeczywistość stanowiły też egzekucje na placu apelowym. Tu zginęli między innymi bracia Zachcińscy, u których faszyści znaleźli pieniądze, a także bracia Sztajnowie – żydowscy partyzanci. Obóz został zlikwidowany na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku: Niemcy część osób zabili, a resztę deportowali do KL Auschwitz - Birkenau.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto