Dodaj zdjęcie profilowe

avatarTomasz Brusik

Kraków
Mieszkaniec Tomasz Brusik

Tomasz Brusik

Dodano 2013-03-29 17:25:29

Ojczyzna papieża Franciszka oczyma Gombrowicza

Argentyna to kraj prosty i naturalny. Podobnie jak Polska, stara się dogonić Europę, nieco zatracając przy tym samą siebie. W samych Argentyńczykach siedzi głęboko zakorzenione przekonanie o tym, że są prowincją Europy. A niesłusznie. Argentyna to bowiem budowlano-rolniczy kraj bogaty w surowce, o d

Mieszkaniec Tomasz Brusik

Tomasz Brusik

Dodano 2013-03-09 20:39:56

Piosenki z przekazem - odcinek 13: Jaromír Nohavica "Minulost"

Każdy ma takie wspomnienia, na jakie zasłużył. Zawsze możemy zmienić swoją przyszłość, ale nie zmienimy już przeszłości. Przekonuje czeski pieśniarz Jaromír Nohavica w swojej balladzie o przemijaniu, która podbiła serca Polaków.

Tytuł "Minulost" oznacza w języku naszych południowych sąsiadów "Przeszłość". To właśnie ona jest głównym bohaterem i podmiotem utworu. Nadaje mu uniwersalny i ponadnarodowy charakter, dzięki któremu każdy z nas ma wrażenie, że jest to piosenka o nim samym.

Przeszłość, jak na nieproszonego gościa przystało, przychodzi do słuchacza o północy. To gość, który przez całe nasze życie powoli szedł za nami, aż wreszcie, gdy zwolniliśmy tempo pod koniec dnia, dopadł nas i stanął z nami twarzą w twarz. Ta nieprzypadkowa pora dnia często bywa czasem podsumowań. Gdy kończy się dzień, dopadają nas wspomnienia. Rano człowiek nie ma czasu, zawsze się spieszy. Natomiast późny wieczór i noc to czas głębokich refleksji. To czas, gdy spotykamy się z własną przeszłością.

Gdzieś między poetyckimi zwrotkami tajemniczy gość zdradza swą tożsamość. Nohavica śpiewa w refrenie:
Patrz, oto ja
Przecież mnie znasz
Uchyl mi bram
Przyjmij tą dłoń
Przeszłością jestem Twą

Lub według innego tłumaczenia z http://www.nohavica.cz/_pl/tvorba/texty_pl/pisne/minulost.htm#Przesz

Mieszkaniec Tomasz Brusik

Tomasz Brusik

Dodano 2012-11-30 18:13:55

Prosta droga do popularności

Chcesz wypromować swój tekst? Świetnie. Zastanów się jednak najpierw czy naprawdę tego chcesz. Niby fajnie, Twój tekst wyświetli kilka albo nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale... Wśród nich mogą się znaleźć Twoi znajomi z pracy, ze studiów lub szkoły. Zrób wszystko, by przy następnym waszym spotkaniu nie zagadali w stylu: Ej widziałem ten Twój tekst. Miałeś w nim chyba jakąś literówkę.

Przed opublikowaniem


Zacznijmy od początku. Jeśli Twój tekst nie ma już żadnych błędów językowych, a przynajmniej dałbyś sobie za to uciąć najmniejszego palca u nogi, potrzebujesz dobrego tytułu.

W internecie tytuł jest prawie wszystkim. Przy tekście wydrukowanym naszą uwagę ma jeszcze szansę zwrócić coś innego. Może to być ciekawy sposób łamania, zdjęcie, infografika, wykres, lead lub jakikolwiek inny wyróżniony w sposób graficzny fragment tekstu. Wszystko co chciał nam przekazać autor, "wyświetla" się bowiem wraz z przewróceniem kartki.

Z kolei z przeglądaniem stron internetowych jest jak z przeglądaniem spisu treści w gazecie. Przeskakujemy tylko na to, co nas zainteresuje. Zamiast hiperłączy, robimy to za pomocą własnej ręki. Jeśli nie znajdziemy nic ciekawego, wyrzucamy gazetę (opuszczamy stronę) i zazwyczaj już jej nie kupujemy (nie wracamy na nią). Tym spisem treści w internecie jest zazwyczaj strona główna. Nie ma na niej miejsca na wyświetlanie całych tekstów. Najczęściej zamieszcza się tam tylko tytuł. Czasami towarzyszy mu zdjęcie i kilka pierwszych zdań.

Jaki zatem powinien być tytuł Twojego materiału? Taki, który będzie jak najlepiej pasował do samej treści tekstu, a jednocześnie przekona jak największą liczbę internautów do kliknięcia. Trzeba znaleźć złoty środek. Nie można przesadzać z uatrakcyjnianiem. Czytelnik nie może poczuć się rozczarowany po przeczytaniu, a nawet samym rzuceniu okiem na Twój artykuł. Nie przyciągaj cukierkiem w kolorowym papierku, jeśli w środku zamiast cukierka masz kamień. Internet w przeciwieństwie do gazety daje Ci jednak możliwość zmiany tytułu w każdej chwili, nawet po opublikowaniu.

Przy konstruowaniu tytułu pamiętaj, że liczy się wszystko. Znaczenie ma nawet to, od jakiego słowa go zaczniesz i jakim skończysz. To jednak nie poradnik "Jak układać dobre tytuły". Z wielu fragmentów książek, które czytałem i dotyczyły konstrukcji tytułów, najbardziej mógłbym polecić tanią, lecz przydatną książkę Janiny Fras "Dziennikarski warsztat językowy".

Opublikowanie


Pora gdy Twój artykuł ujrzy światło dzienne nie powinna być zupełnie przypadkowa. Według wykresów z książki "Biblia dziennikarstwa" największa oglądalność stron internetowych przypada na godz. 15. Teksty najlepiej publikować i promować od 10 do 20. Wówczas najwięcej osób korzysta z internetu. Twój tekst będzie wtedy po prostu widoczny dla większej liczby osób. Pamiętaj także, że w piątki, soboty i przed dniami świątecznymi zazwyczaj korzystamy z internetu dłużej.

Ktoś powie, że pora publikacji nie ma znaczenia, bo nawet jeśli coś ukaże się o 23, to ludzie przeczytają to rano. Tak, ale wtedy będą już nowe teksty, przez które ten Twój zostanie zepchnięty. Poza tym najwięcej osób wchodzi na nasz artykuł zaraz po jego opublikowaniu. Załóżmy, że Twój tekst wyświetli co czwarta osoba, która w chwili jego opublikowania albo tuż po nim przebywa na stronie serwisu. Jeśli w najlepszej porze przebywa na nim 1000 użytkowników, to Twój artykuł wyświetli 250 osób. Jeśli w jakiejś innej porze dnia będzie tylko połowa z nich, to najprawdopodobniej Twój tekst wyświetli 125 osób, a więc traci on potencjalnych odbiorców.

Gdy czytam jakiś ciekawy tekst, ale dodany już jakiś czas temu, zastanawiam się dlaczego go nie zauważyłem, gdy był opublikowany. Sprawdzam godzinę publikacji i najczęściej okazuje się, że został wrzucony rano lub przed południem, kiedy rzadko korzystam z internetu. Potem został zepchnięty przez nowsze materiały i naprawdę trudno było na niego trafić.

Po opublikowaniu


Właśnie opublikowałeś artykuł. Jesteś z niego zadowolony, więc nadal nie odeszła Ci ochota na jego promowanie. Tytuł Twojego tekstu brzmi i wygląda odpowiednio atrakcyjnie. Potrzebujesz teraz internautów, którzy będą w niego klikać. Postaraj się, by dotarł do jak największej rzeszy ludzi, by wyświetlał się możliwie najczęściej.

Nie zadowalaj się tylko tym, że link do Twojego tekstu pojawia się na stronach serwisu, na łamach którego go opublikowałeś (nawet jeśli zostanie wyróżniony na stronie głównej). Praktycznie każdy serwis umożliwiający nam dodawanie własnych tekstów posiada coś takiego, jak ranking materiałów według ocen. Warto by Twój tekst był w nim jak najwyżej, gdyż rankingi te często wyświetlają się z boku każdej podstrony lub nawet na stronie głównej. To zawsze dodatkowa okazja do kliknięcia.

Bądź aktywny w społeczności, którą tworzą użytkownicy serwisu, na którym publikujesz. Pisz komentarze, posty na forum, oceniaj teksty innych. W ten sposób Twoje nazwisko lub nick, a wraz z nim link do Twojego profilu pojawi się w wielu miejscach. Ktoś kliknie i wyświetli się Twój profil, a na nim ostatnio dodane przez Ciebie materiały.

Umieść link do swojego tekstu na portalach społecznościowych, takich jak Facebook czy NK. Możesz na nich dodać własny opis swojego tekstu lub zachętę do przeczytania. Pamiętaj, że możesz go ustawić w taki sposób, by widzieli go tylko Twoi znajomi. Dzięki temu możesz użyć do tego innego, bardziej bezpośredniego i skutecznego języka. Każdy zebrany przez Ciebie lajk powoduje dodatkowe wyświetlenie się odnośnika do Twojego tekstu. Podobnie jak każde udostępnienie go przez kogoś innego niż Ty, ale o to znacznie trudniej niż o najzwyklejszego lajka. Kiedyś napisałem zapowiedź koncertu Rihanny w Polsce. W krótkim czasie na Facebooku mój tekst polubiło prawie 100 osób. Oczywiście ludzie często mogli klikać tylko dlatego, że lubią Rihannę. Niemniej przeciętny tekst szybko zyskał kilka tysięcy wyświetleń.

Portale społecznościowe mają silne zabezpieczenia przed spamowaniem. Ze swoim tekstem dotrzesz zazwyczaj tylko do swoich znajomych. Mało kto ma ich więcej niż 1000. Szansę na dotarcie do naprawdę wielkiej rzeszy internatów stwarzają portale typu Wykop.pl. Bardzo łatwo założysz na nim konto. Gdy już to zrobisz, dodaj swój nowo napisany tekst na Wykopie jako swoje znalezisko i czekaj. Jeśli jego treść jest naprawdę dobra, to tzw. wykopów (punktów przyznawanych naszemu tekstowi) będzie przybywać, a co za tym idzie, wyświetlenia Twojego artykułu będą rosły w zawrotnym tempie. I tutaj pora na podzielenie się moimi osobistymi doświadczeniami.

W 2010 roku po katastrofie w Smoleńsku na jednym z serwisów dziennikarstwa obywatelskiego napisałem tekst "Zginął, bo dziennikarze". Zdziwiło mnie, gdy nagle w krótkim czasie zyskał prawie 20 tys. wyświetleń (inne moje artykuły rzadko kiedy przekraczały liczbę 1000 wyświetleń). Okazało się, że ktoś wrzucił go na Wykop.pl i wykopało go aż 455 osób. Z 20 tys. wszystkich wyświetleń, prawie 14 tys. (jakieś 66 proc.) pochodziło właśnie z serwisu Wykop.pl.

W tym roku napisany przeze mnie tekst "Niekończąca się historia końca świata według Świadków Jehowy" wyświetliło ponad 3 tys. ludzi. Ponad połowa z nich (jakieś 53 proc.) to zasługa serwisu Wykop.pl. Liczba wyświetleń wzrastała wraz z kolejnymi wykopaniami tekstu przez 48 godzin od jego opublikowania, chociaż 3 godziny po jego opublikowaniu wykopało go zaledwie 12 osób.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Tomasz Brusik

Tomasz Brusik

Dodano 2012-11-22 22:55:27

Niekończąca się historia końca świata według Świadków Jehowy

1874, 1914, 1918, 1925, 1945, 1972, 1975, 1984/1994, 2000, 2034... Prawdopodobnie żadne inne wyznanie religijne na świecie nie miało już tylu wyznaczonych dat końca świata, co Świadkowie Jehowy. Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy (bo tak brzmi ich pełna nazwa) to związek wyznaniowy założony prawie 150 lat temu przez Ch. T. Russela, amerykańskiego kaznodzieję i reformatora religijnego. Podobnie jak większość wyznań, Jehowici także posiadają własną wizję końca świata. Według nich, na Ziemi ustanowiony zostanie po nim wieczny raj. Taki jak ten, w którym żyli Adam i Ewa. Armagedon zniszczy wszystkich (ponad 2 mld ludzi) oprócz 144 tys. Świadków Jehowy, którzy zostaną panami Ziemi. Następne 1000 lat będzie okresem próby, po którym na Ziemię ponownie zstąpi Jezus. Będzie na niej królował wraz z tymi, którzy przejdą próbę (przez 1000 lat nie złamią prawa Jahwe).

Jak widać, przedstawiona powyżej w wielkim skrócie wizja końca świata według Świadków Jehowy jest korzystna wyłącznie dla jej autorów i ich zwolenników. Nie dziwi zatem, że Jehowici z takim utęsknieniem oczekują oczyszczającego Ziemię armagedonu. Ich ciągłe przypominanie o nadchodzącym końcu, ma zwiększyć zaangażowanie w głoszeniu prawdy o zbliżającym się objęciu władzy nad światem przez Królestwo Boże.

Podejście nr 1, czyli 6 tysięcy lat naszego świata (1874)


Próby wytypowania daty upragnionego końca rozpoczynają się, gdy Russel ogłasza, że Chrystus zstąpi na ziemię w 1874 roku. Według jego obliczeń ma wówczas upłynąć dokładnie 6 tys. lat od początku ludzkiej historii. Królowanie Jezusa na świecie rozpocznie się jednak dopiero 4 lata później, w 1878. Wtedy to Jehowici zostaną nagrodzeni poprzez przeniesienie do nieba.

Podejście nr 2, czyli koniec zakodowany w Piramidzie Cheopsa (1914)


Kolejną datą wskazaną przez Russela jest październik 1914 r. Z tym rokiem Russel i jego zwolennicy wiążą wielkie nadzieje. Mają wówczas upaść wszelkie rzędy ziemskie oraz znienawidzone przez Jehowitów chrześcijaństwo, co będzie równoznaczne z nastaniem prawdziwego królestwa Bożego na ziemi. Na potwierdzenie swych słów, autor przepowiedni cytuje Biblię i "proroctwa" Wielkiej Piramidy (Piramida Cheopsa).

I chociaż w 1914 roku nie wybucha żadna wielka wojna dobra ze złem, to rozpoczyna się I wojna światowa. Stąd pomysł Jehowitów, by rok 1914 interpretować jedynie jako początek procesu końca, który nastąpi jeszcze za czasów pokolenia żyjącego w tym czasie.

Podejście nr 3, czyli już za 4 lata będzie koniec świata (1918)


Towarzystwo Strażnica, którego założycielem był Russel, przesuwa datę armagedonu o kolejne 4 lata. Po raz kolejny swoje obliczenia opiera na "proroctwach" Wielkiej Piramidy. Tym razem koniec świata następuje. Ale tylko dla Russela. Umiera w 1916 roku, jeszcze przed fiaskiem swojej ostatniej przepowiedni.

Podejście nr 4, czyli czy Abraham, Izaak i Jakub chcieliby zamieszkać w Kalifornii? (1925)


Następcą Russela zostaje J.F. Rutherford, prawnik i kaznodzieja. Typuje, że koniec świata nastąpi w 1925 roku. Wówczas to powstaną z martwych starotestamentowi patriarchowie: Abraham, Izaak i Jakub. Ale to nie wszystko. Wiele osób żyjących w tych czasach w ogólne nigdy nie umrze. Towarzystwo jest tak pewne przepowiedni swojego przywódcy, że przygotowuje w San Diego w Kalifornii specjalny dom na przyjęcie patriarchów. Gdy okazuje się, że wcale nie zmartwychwstali, Strażnica tłumaczy, że dom przygotowano na potrzeby samego Rutherforda. Ostatecznie sprzedano go w 1948 roku.

Podejście nr 5, czyli koniec nazizmu = koniec świata (1945)


Niepowodzenie z 1925 roku wcale nie zniechęca Rutherforda. Ustala nową datę końca świata na dzień upadku nazizmu, którego zresztą nie doczekał. Umiera w 1942 roku. 3 lata później III Rzesza przegrywa II wojnę światową i datę tę uznaje się dziś za koniec nazizmu. Świat trwa jednak dalej.

Podejście nr 6, czyli 6 tysięcy lat ludzkiej historii raz jeszcze (1972)


Kolejny koniec świata według Świadków Jehowy ma nastąpić w 1972 roku. Datę tę wskazuje 29 lat wcześniej trzeci prezes Towarzystwa Strażnica, N. Knorr. Według jego obliczeń Russel pomylił się o prawie 100 lat wyznaczając rok, w którym minie 6 tys. lat istnienia człowieka na ziemi (pierwszy przywódca Strażnicy wskazał na rok 1874). Po kilku latach Knorr przelicza wszystko raz jeszcze i odkłada swoją zapowiedź armagedonu na rok 1975.

Podejście nr 7, czyli tym razem to już na pewno (1975)


Według obliczeń Knorra w 1975 r. miała stoczyć się ostateczna bitwa Chrystusa z Szatanem. Do niczego takiego nie dochodzi, jednak tym razem Jehowici bardzo boleśnie odczuwają konsekwencje rzucanych na wiatr zapowiedzi końca świata. Od połowy lat 60. wszystkich nowych członków nauczano bowiem, że koniec świata bez żadnych wątpliwości nastąpi w 1975 roku. Dlatego ci, którzy w to uwierzyli, planowali swoją edukację, karierę zawodową oraz wydatki tylko do tego roku. Nie myśleli o tym, co będzie dalej.

Z powodu niespełnienia się tej przepowiedni, w drugiej połowie lat 70. XX wieku Świadkowie Jehowy odnotowują znaczny spadek zainteresowania głoszoną przez nich prawdą. Po końcu świata, który nie nadszedł, ich szeregi opuszcza blisko milion wyznawców. Dodatkowo w 1977 umiera Knorr.

Towarzystwo stara się zrzucić winę na zwykłych Jehowitów, którzy rzekomo sami między sobą mieli ustalić fałszywą datę końca świata. W wydawanym przez nich piśmie "Strażnica" piszą: Być może niektórzy spośród ludzi służących Bogu układali swe plany życiowe według błędnego poglądu, że coś się zdarzy w oznaczonym dniu lub roku. (...) Jeżeli ktoś czuje się zawiedziony, bo rozumował inaczej, powinien się teraz zająć skorygowaniem swego poglądu, uświadamiając sobie, że to nie słowo Boga zawiodło ani nie wprowadziło go w błąd i rozczarowało, tylko jego własne zrozumienie było oparte na niewłaściwych przesłankach.

Podejście nr 8, czyli tym razem bezpieczniej (1984/1994)


F.W. Franz, następca Knorra, łączy rok 1914 z 70 lub 80 latami życia człowieka, wymienionymi w jednym z psalmów. Dlatego sugeruje, że koniec może nastąpić w 1984 lub 1994 roku. Jehowici wierzyli bowiem, że armagedon nadejdzie jeszcze za życia pokolenia urodzonego w 1914 roku. Po rozczarowaniach związanych z rokiem 1975, kolejne przepowiednie są już jednak mniej oficjalne i jednoznaczne. Towarzystwo stara się unikać podawania konkretnych dat, by uniknąć spektakularnych kompromitacji.

Podejście nr 9, czyli jak nie teraz to kiedy (2000)


Wszyscy dotychczasowi przywódcy Towarzystwa byli przekonani, że koniec świata nastąpi w XX wieku. Rok 2000 ma być zatem ostatnią szansą ludzkości i rokiem granicznym.

Podejście nr 10, czyli Noe też czekał (2034)


Najnowsza przepowiednia Świadków Jehowy, podobnie jak wiele wcześniejszych, opiera się na roku 1914. Dochodzą oni do wniosku, że skoro Bóg ostrzegł Noego 120 lat przed Potopem, także rok 1914 mógł być podany przez Russela ze 120-letnim wyprzedzeniem.

Chociaż wraz z początkiem XXI wieku Jehowici niezmiennie określają koniec świata jako "bardzo bliski", w dokumentach opublikowanych przez ostatnich przywódców organizacji wspomina się jednak o możliwości dotrwania ludzkości aż do XXIV wieku.

Powyższy tekst nie ma na celu obrażania i poddawania w wątpliwość nauki głoszonej przez Świadków Jehowy. Ma na celu jedynie przedstawienie historii dat końca świata, wyznaczanych przez ich duchowych przywódców.

Źródła:
- E.Bagiński "Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia", Kraków 1997
- T. Czapiga "Igraszki przed dniem Armagedonu. Świadkowie Jehowy", Szczecin 1996
- K. Kościelniak "Chrześcijaństwo w spotkaniu z religiami świata", Kraków 2002
- C. Podolski "Największe oszustwa świadków Jehowy", Gdańsk 1996


http://www.wiadomosci24.pl/rejestracja/

Mieszkaniec Tomasz Brusik

Tomasz Brusik

Dodano 2012-11-09 23:11:53

Historia flagi, która zjednoczyła Polaków

Trwa Euro 2012. Chwila przed rozpoczęciem meczu z Rosjanami. Na antenie polskiego radia relację prowadzi Tomasz Zimoch. Na Stadionie Narodowym rosyjscy kibice rozwijają gigantyczną flagę z napisem "This is Russia". Zimoch nie wytrzymuje. Też jest kibicem, to dla niego policzek. Apeluje do wszystkich: Szyjmy flagę biało-czerwoną, by ona także mogła być pokazywana na stadionie. Jeśli dziś wielka flaga "To jest Rosja" zasłoniła 1/4 tego stadionu, to na kolejnym meczu niech biało-czerwona ogromna flaga pojawi się na trybunach stadionu we Wrocławiu. Krawców u nas dostatek, igieł sporo, nici i materiału także. Łączmy te biało-czerwone flagi, ale przede wszystkim łączmy dzisiaj nasze serca!

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!

  • Dodaj do obserwowanych Obserwuj ciekawe osoby! Jeżeli pojawi się coś nowego, znajdziesz to również na swoim profilu.
  • Wyślij wiadomość Wysyłaj wiadomości i bądź w kontakcie z innymi mieszkańcami!
  • Zgłoś do moderacji Zgłoś nadużycie ze strony mieszkańca!

Wydarzenia dnia

Materiały mieszkańca