Dodaj zdjęcie profilowe

avatarKamil Bieńko

Polska
Mieszkaniec Kamil Bieńko

Kamil Bieńko

Dodano 2012-12-23 17:59:28

Bóg jest w każdym z nas. W święta najważniejszy jest człowiek

Był taki czas, że wylądowałem w tzw. hotelu robotniczym. Nieciekawe miejsce, w którym panował wieczny bajzel, a klientelę stanowiły raczej typy spod ciemnej gwiazdy albo ci, którym się powinęła noga. Spędziłem tam jedne święta. Mieszkało się tam, bo było najtaniej. Z zewnątrz zwyczajny budynek. W środku, na dole, mieści się bar. Taki rodem z amerykańskiego ''highway thriller'', tylko że w centrum miejscowości. Podrzędny, mówiąc eufemistycznie. Na piętrze są pokoje. Miesiąc pobytu kosztował wtedy tylko 250 zł. Wspólna kuchnia z jedną lodówką, w której nie warto było czegokolwiek zostawiać i łazienka, gdzie były trzy kible w postaci przypominającej wychodki. Prysznice też nie zachęcały do nader częstych kąpieli. Ściany były tak cienkie, że słychać było myśli współlokatora i nie tylko... Jeden katował mnie muzyką zespołu Rammstein, gdzie słyszałem tylko gardłowe ''du hasst mich'' i szarpanie gitarą. Niekiedy było też słychać miłosne uniesienia. Jakoś się to znosiło, bo było trzeba.

W jednym z pokojów mieszkał niejaki Mikołaj. Człowiek znikąd. Nie wiadomo skąd się wziął w tej mieścinie. Po prostu, któregoś dnia przyszedł i spytał, czy nie może wynająć pokoju. Właścicielka, będąca prawdziwą matroną kobieta, która kiedyś miała łeb do interesu, ale i do wódki, zgodziła się. Mikołaj stał się kolejną osobliwością w tym przybytku. Bodajże, jako jedyny spośród kilkunastu lokatorów nie pił. Klasa robotnicza nie wylewała natomiast za kołnierz.

Chłopina wyglądał dziwnie. Był abnegatem i niewiele mówił o sobie. W pokoju gromadził wszystko. Resztki żywności, butelki, łachmany. Taki syndrom Diogenesa, jak kiedyś wyczytałem. Przyda się wszystko, choćby było to najbardziej absurdalną rzeczą. Mikołaj miał na oko z 40 lat. Razem z kolegą zaczęliśmy z nim rozmawiać. Okazało się, że to człowiek chory. Nie jestem ekspertem, ale miał coś w rodzaju schizofrenii. Opowiadał, że kiedyś go wystrzelono z rakietą na Bornholm i gdy wylądował, to wrzucił do morza 5 zł na szczęście. To była jedna z jego licznych fantasmagorii. Nigdy nie powiedział jasno skąd jest, czy ma rodzinę, etc.

Mikołaj podjął się pracy w piekarni na noce. Szef go wykorzystywał, widząc jego umysłową niepełnosprawność. Płacił mu grosze, a mydlił oczy i zapełniał żołądek chlebem. Mikołaj codziennie przynosił nam dużo świeżego chleba. To był rytuał. Gdybyśmy nie wzięli, obraziłby się.

W końcu stracił pracę w piekarni. Właścicielka hotelu pozwoliła mu zostać. Zamiast czynszu sprzątał sumiennie cały obiekt. Nadeszły święta. Razem z kolegą, który mieszkał dwa pokoje ode mnie, kupiliśmy co trzeba i zrobiliśmy sobie wigilię. Zaprosiliśmy Mikołaja. Posiedzieliśmy, pojedliśmy, wypiliśmy. Kolega miał konsolę do gier. Włączył Mikołajowi wyścigi samochodowe. Ten zaczął się cieszyć jak małe dziecko. Miał wielką frajdę. Siedział po turecku na podłodze tego zafajdanego hotelu i śmigał sobie po wirtualnych rajdach. Był autentycznie szczęśliwy i wzruszony. Zrobiło się jakoś raźniej, optymistyczniej, w miarę normalnie w tej nienormalnej rzeczywistości. Siedzieliśmy w pokoju do późna. Bez dwunastu potraw i pustego talerzyka dla niespodziewanego gościa. Bez kolęd, choinki i prezentów. Mimo to czuliśmy się świetnie. To były jedne ze świąt, które będę pamiętał do końca życia. Nie wiem, co później stało się z Mikołajem. Po jakimś czasie zniknął bez śladu. Ruszył w kolejną podróż po Polsce. Pewnie szukał następnej przystani.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Kamil Bieńko

Kamil Bieńko

Dodano 2012-11-25 10:08:56

Hitler prosi Żydów o przebaczenie. Zbrodnia nie ma narodowości

Próżna 14. Przedwojenna, zdewastowana kamienica. Przy zakratowanej bramie całodobowa ochrona. Jest tylko niewielkie okienko, przez które widać ciemne przejście i następną bramę. Przed nią klęczy jakaś postać. Zdaje się, że ma ręce złożone do modlitwy i jest młoda, sądząc po niewielkim wzroście i wątłej sylwetce. To musi być chłopiec, choć nie można być absolutnie pewnym, gdyż jest odwrócony tyłem do widza.

Spoglądając przez okienko, czuć jakiś niepokój. Przechodzą mnie ciarki, ale nie mogę oderwać wzroku od tego fascynującego, a zarazem przerażającego widoku. Półmrok miesza się z wpadającymi od strony dziedzińca promieniami słońca. Oświetlają one niewidoczną dla nas twarz tajemniczego chłopca. Kim on jest? Dlaczego się modli w przejściu tej kamienicy, która niegdyś była w granicach getta? Czy jest Żydem?

Nie, to Adolf Hitler. Chłopiec o jego twarzy jest rzeźbą z wosku wykonaną przez włoskiego artystę Maurizio Cattalana w ramach jego wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej. Rzeźbiarz uznał, że brama na Próżnej, która wchodziła w granice getta, będzie najwłaściwszym miejscem dla jego rekwizytu. To, że można go oglądać tylko od tyłu, dodatkowo pobudza imaginacje.

Wśród zwiedzających panuje konsternacja. Jedni mówią, że to duch zmarłego dziecka, inni, że to pokutnik albo mały Żydek, o czym piszę ''Gazeta Wyborcza''. Interpretacjom nie ma końca. Kiedy w końcu ''podglądający'' przez okienko widzowie dowiadują się, że to Hitler, nie kryją emocji. Od bulwersacji, po nostalgię i refleksję.

Niestety, refleksja jest w mniejszości. Większość ludzi nie stara się zadawać sobie pytań. Pomijając tych, którzy w życiu pytają się tylko w sklepie o piwo, to cała reszta nie chcę się dowiedzieć czegoś o samych sobie. Po co pytać dlaczego ten Hitler przeprasza i czy ma prawo prosić o przebaczenie? Dlaczego jest w ciele chłopca? Czy to oznacza, że kiedyś był zwykłym dzieckiem, takim jakich wiele, a później stał się bestią? Czy każdy z nas może stać się taką bestią? Może w każdym z nas czai się zło i jesteśmy zdolni siać terror. Czy jest wśród nas wielu takich Hitlerów lub Brunonów K.? Przerażające, nieprawdaż? Jak to, my Polacy zdolni do takich okrucieństw? Niemożliwe. Kimże jest ten antypolak Pasikowski ze swoim obrazoburczym ''Pokłosiem''? Pierwsze skojarzenie pseudopatrioty? Żyd. Stuhr? Żyd. Bo przecież niejako po stronie Żydów się opowiadają. Więc co robimy z antypolskimi Żydami? Linczujemy ich. Zupełnie jak w filmie. Historia zatacza koło.

Ludzie trzeźwo myślący wiedzą, że historia nie jest czarno-biała. Nie ma tylko dobrych Polaków ani tylko złych Żydów. W ogóle jak tak można generalizować i ciągle posługiwać się stereotypami? I obarczać za zbrodnie całe nacje. Zbrodnia nie ma narodowości, jak powiedział sędziwy aktor Robert Rogalski, który w ''Pokłosiu'' zagrał rolę swojego życia. Zbrodnia jest wynikiem ludzkiego zła. Na każdej szerokości geograficznej. Zło może ujawnić się w każdym, czego dowiódł prof. Zimbardo w swym słynnym eksperymencie więziennym.

Niestety, nadal są tacy, którzy nienawiść na tle rasowym wykorzystują do swoich celów politycznych. Podważają fakty historyczne, jakby tylko ich prawda, była najprawdziwsza. Nie licząc się z głosem ekspertów. Stawiają wszystko na głowie, zmieniając bieg wydarzeń. Z natury są w opozycji do wszystkich i wszystkiego. Najliczniejsi z nich, zasiadają w sejmie pod lożą prezydenta. To tam, gdzie miała sięgnąć eksplozja ładunku zdetonowanego przez Brunona K.

http://www.wiadomosci24.pl/rejestracja/

Mieszkaniec Kamil Bieńko

Kamil Bieńko

Dodano 2012-11-11 09:42:39

''Biały krzyż'' - ku pamięci walczących o niepodległość [Wideo]

Pierwsza była ''Bogurodzica'', która zagrzewała rycerzy polskich pod Grunwaldem. Później powstało wiele pieśni patriotycznych, które dodawały otuchy, animuszu, a nade wszystko wlewały w serca miłość do ojczyzny. Pieśni nawiązywały do wydarzeń historycznych, którymi naród polski mógłby obdzielić wiele innych. Powstawały, kiedy byliśmy pod zaborami, podczas
wojen światowych, a później w czasach PRL-u. Szczególnie za komuny ich twórcy mieli utrudnione zadanie, gdyż funkcjonowała cenzura. Mimo to, kreatywność artystów zwyciężała i stąd mamy tak wspaniałe pieśni, jak ''Żeby Polska była Polską'' Jana Pietrzaka, czy ''Mury'' Kaczmarskiego. Obaj, uznani za bardów ''Solidarności'' stworzyli ponadczasowe dzieła, które zna nawet młodsze pokolenie.

A czy młode pokolenie pamięta utwór polskiego Johna Lennona, pt. ''Biały Krzyż''? Bo tak nazywano Krzysztofa Klenczona, współzałożyciela i wokalistę Czerwonych Gitar. Ta przepiękna piosenka patriotyczna powstała w 1968 r. Autorem słów jest Janusz Kondratowicz.

Tytułowy biały krzyż, to skromny drewniany krzyż z brzozy, który oznaczał mogiły poległych żołnierzy, często bezimiennych partyzantów. Piosenka wyraża pamięć o wszystkich, którzy walczyli, nie wskazując ich przynależności narodowej. Ta uniwersalność stanowi jej ponadczasowość, ale wówczas pozwoliła Klenczonowi uniknąć komunistycznej cenzury. Piosenka szybko zyskała wielką popularność, czego owocem była nagroda Ministra Kultury i Sztuki na VII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Znamienne jest to, że Krzysztof Klenczon zadedykował utwór swojemu ojcu, który był żołnierzem Armii Krajowej. W 1946 r. aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa siedział aż 10 lat w więzieniu. Po wyjściu ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem, ale i tak spędzał wiele czasu z synem na rozmowach o patriotyzmie. A Krzysztof, odwdzięczył mu się najpiękniej, jak potrafił.


https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Kamil Bieńko

Kamil Bieńko

Dodano 2012-11-01 10:55:32

Dzień Wszystkich Świętych dniem radosnej refleksji

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że Dzień Wszystkich Świętych to smutne święto. Znów martyrologia? Zupełnie tego nie rozumiem. Dla mnie to dzień, w którym z uśmiechem na ustach powinniśmy odwiedzić naszych bliskich. Nie sądzę, aby nasi bliscy chcieli, żebyśmy wylewali łzy nad ich mogiłami. Na pewno nie chcą abyśmy cierpieli i szli na cmentarz, jak na ostatnią drogę. Myślę, że chcą po prostu ''poczuć'' naszą obecność i ''posłuchać'' co do nich szepczemy i jak ich wspominamy.

Kiedy staję przed grobem krewnych, to najpierw rzecz jasna się żegnam. Potem już tylko coś do nich mówię, co mi przyjdzie na myśl, bo modlitwy zapomniałem wraz ze zrzuceniem ministranckiej komży. Odpalam znicz i siadam obok grobu na ławeczce. Wspominam, rozmyślam, wyciszam się.

Refleksja związana ze śmiercią bardzo rozwija nasze wnętrze. Zastanawiamy się, czy aby to, co robimy w życiu jest wartościowe i moralne. Czy kogoś nie krzywdzimy, o kimś nie zapominamy. Czy nie skupiamy się za bardzo na sobie i czy żyjemy tak, aby nikt przez nas nie musiał płakać. Uważam, że właśnie dlatego to święto jest piękne. Specyficzny mariaż życia i śmierci, radości i tęsknoty, wzbogaca naszą moralność. ''Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie'' - mawiał Kant. Żyjemy tak jak chcemy, ktoś nas kiedyś osądzi.

Oby ktoś kiedyś pochylił się nad naszym grobem.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Kamil Bieńko

Kamil Bieńko

Dodano 2012-10-12 07:00:43

Czy książki muszą być dla nas zbędnym balastem?

Ponad połowa Polaków nie czyta ani jednej książki rocznie. Są też tacy, którzy za sukces uważają przerobienie ''Janko Muzykanta'' albo biografii Wojciecha Kowalczyka. Gdzie leży problem? Nie czytamy książek z kilku względów, mniej lub bardziej wytłumaczalnych, ale jednak nieusprawiedliwiających naszej intelektualnej bierności. Nikt mi nie powie, że odstraszają go ceny książek, bo przecież nie musimy ich kolekcjonować. A niech sobie fruwają z rąk do rąk, dzięki bibliotekom. A jeśli koniecznie chcemy posiadać, to odwiedźmy antykwariat, gdzie można odnaleźć dzieła, co prawda nie z ostatnich list bestsellerów oprawione w lśniące okładki, ale z duszą i za drobną, wręcz upokarzającą dla tych klasyków ceną. Mnie się takie rarytasy udało dostać za darmo od pewnej uprzejmej pani na Żoliborzu, która odziedziczyła mieszkanie po sędziwej cioci. Wziąłem tylko kilka, bo były ich sterty… Shaw, Faulkner, Wańkowicz, Hemingway, etc. Od razu naszła mnie myśl o tym, jak kiedyś ludzie byli oczytani. Imponujące i onieśmielające.

Złapać bakcyla i czytać


Problem niskiego czytelnictwa moim zdaniem nie jest spowodowany tylko cyfryzacją i brakiem czasu związanym z konsumpcyjnym pędem. Problem leży, jak to często bywa u podstaw. Od czytania dzieciom, po analizowanie ciekawej literatury w szkołach.

Swego czasu miałem zajęcia z prof. Jackiem Dąbałą, autorem kilkunastu książek, w tym dobrze przyjętego ''Telemaniaka''. Ten sympatyczny i przepięknie mówiący o książkach jegomość nie do końca dziwił się nieoczytanym studentom. Stwierdził, że nikt nas nie potrafił zachęcić do czytania, bo skoro w kanonie lektur są jakieś ''Łyski z pokładu Idy'', ''Janko Muzykanty'', dalej ''Dziady'' i ‘’Zemsty’’, to on nam po prostu współczuje. Profanacja? Można się spierać czy te lektury są porywające dla młodzieży czy też wieje z nich nudą. Na pewno chodzi o to, żeby najpierw ktoś złapał bakcyla. Później, niech się wtajemnicza już zaszczepiony, w co tylko zechce. Ja np. zaczytywałem się w ''Przygodach Hucka'', ''Przygodach Tomka Sawyera'' i trochę mroczniej, pod wpływem ''Miasteczka Salem'' w Kingu. Ciut starsi ode mnie zapewne sięgali po serię z przygodami Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego.

Wspomniany prof. Dąbała, który jest autorem - w głównej mierze - powieści sensacyjnych (jako jedyny autor otrzymał zgodę samego Forsytha na sequel ''Dnia Szakala'', dał nam listę autorów absolutnie światowej rangi. Pat Conroy, Erich Segal, Bułhakow, Puzo, Marquez, Suskind, Follet… Każdy miał za zadanie przeczytać przynajmniej po jednej wybranej przez siebie książce z dorobku owych tuzów. A zachęcał do tego profesor, który z pasją opowiadał o ich życiorysach. Efekt był taki, że wielu studentów nie kończyło na jednej książce. To było wspaniałe preludium do poznania literatury autorów, którzy trafiają(li) do milionów ludzi na wszystkich wręcz szerokościach geograficznych, będąc zrozumianymi i admirowanymi. I to jest w tym najbardziej fascynujące. Życzę takich wykładowców młodzieży, a może nie będziemy się musieli przejmować brakiem oczytania.

Więcej literatury w mediach


Kolejnym propagatorem czytelnictwa powinny być media. Myślę, że udaję się to Agorze, która wydaje książki o szerokiej gamie gatunków, magazynowi ''Książki'' traktujący o tym, co warto czytać i samej ''Gazecie'', którą kupuję głównie dla ''Dużego Formatu''. Tam od lat stałym felietonistą jest pisarz Krzysztof Varga. Jego rubryka, która zwie się "Kajet Konesera", to nie tylko recenzję kulturalne (przede wszystkim literatura), ale też godna uporu maniaka walka o debatę na temat stanu literatury i polskiego czytelnictwa. Varga ma dosyć toczącej się wojny polsko-polskiej na kanwie polityki i wielu naszych narodowych schizm. Uważa on, że powinniśmy deliberować o literaturze, bo to sprawa zasadnicza. To z niej można czerpać wzorce, uczyć się empatii, to ona może być drogowskazem. Szczególnie ta klasyczna, której uniwersalne prawdy się nie zmieniają i nigdy nie będą wypaczone. Szczerze podziwiam tego znawcę za krzewienie literatury i sztuki, która ma nas wewnętrznie rozwijać.

Oczywiście można sięgać po prozę lżejszą, choć moim zdaniem niesłusznie uważaną jako produkt drugiego gatunku, np. kryminały. Nie zgadzam się z takim klasyfikowaniem, bo i one mogą być fascynujące. Ba! Choćby Agatha Christie czy Raymond Chandler są tego doskonałymi przykładami. Taka proza też może nas czegoś nauczyć, poza tym, że potrafi być dobrą rozrywką. Zresztą do książek trzeba podchodzić indywidualnie. Może z wyjątkiem tej twarzoksiążki, która nie ma końca, czyta ją już miliard ludzi i pewnie kiedyś nam spowszednieje. A tradycyjna książka nigdy. Miejmy taką nadzieję.

http://www.wiadomosci24.pl/rejestracja/

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!