Dodaj zdjęcie profilowe

avatarSławomir Jankowski

Polska
Mam za sobą kilkuletnie publikowanie w ogólnopolskich pismach poświęconych sportowi żużlowemu. W marcu 2010 w "Studio Opinii" ukazał się tekst prozatorski poświęcony Ryszardowi Kapuścińskiemu pt. "Udzielmy glosu oskarzonemu". W listopadzie 2012 roku ukazała się moja książka - szkice literackie - "Mikrocałości", dostępna na platformach internetowych i w księgarniach stacjonarnych Antykwariatu Warszawskiego, oraz za pośrednictwem księgarni internetowej "Autor".
Mieszkaniec Sławomir Jankowski

Sławomir Jankowski

Dodano 2013-05-16 21:02:50

Cechy Polaków – 21 lat później

Jerzy Boniecki w paryskiej „Kulturze” z czerwca 1992 roku (Nr 6/537) pisze o cechach Polaków. Wymienia, po konsultacjach z wieloma przedstawicielami ówczesnej polskiej emigracji, katalog polskich zalet i wad. Jerzy Boniecki w paryskiej „Kulturze” z czerwca 1992 roku (Nr 6/537) pisze o cechach Polakó

Mieszkaniec Sławomir Jankowski

Sławomir Jankowski

Dodano 2012-11-04 22:05:23

Wnuki dzieci wojny. Postscriptum

Kilka miesięcy temu na łamach „Studia Opinii” opublikowałem tekst "Wnuki dzieci wojny". Został przychylnie, licznie skomentowany. I jedna z opinii, może najbardziej krytyczna, że zbytnio upraszczam, skłoniła mnie do refleksji. Kilka miesięcy temu na łamach „Studia Opinii” opublikowałem tekst Wnuki dzieci wojny. Został przyjęty przychylnie, licznie skomentowany. I jeden z owych komentarzy, może najbardziej sceptyczny ze wszystkich, krytyczny, że moje spojrzenie na całe pokolenia jest jednostronne, że zbytnio upraszczam, skłonił mnie do refleksji. Zacząłem się zastanawiać.

Pisząc, a raczej kiedy tamten tekst mi się pisał, chodziło mi o zaledwie, a może aż, poruszenie kwestii mentalnego wychodzenia całego ciągu pokoleń PRL-u z wojny (również wychodzenia do wolności!); o pokazanie, o dotarcie do istoty owego wychodzenia przy pomocy kilku prozaicznych obserwacji wyjętych z codziennego życia, dodatkowo przepuszczonych przez pryzmat refleksji własnych i lektur.

I właśnie jedną z owych moich konstatacji, a raczej wnioski wyciągnięte z niej, w owym komentarzu zakwestionowano. Nie zmieniło to mojego punktu widzenia. Nie uznałem, że zaistniało realne ryzyko zawalenia się konstrukcji, którą na tak pozornie kruchym fundamencie zbudowałem, napisałem. A jednak, pomimo to, zacząłem się zastanawiać.

Przypadłość irracjonalnego gromadzenia wszystkiego na zapas, a także przykładanie wagi do każdej, nawet w dzisiejszej rzeczywistości śmieciowej rzeczy i gromadzenie ich w często monstrualnej skali, autor wspomnianego zakwestionowania przypisał wcale nie syndromowi przeżycia wojny, a po prostu starczej przypadłości „aberracji psychicznej”. Uznałem to za całkiem zasadne, nie pozbawione sensu, ale przy tym paradoksalnie jeszcze mocniej odkrywające warstwę znaczeniową materii, którą zaledwie domyślnie poruszyłem w tekście.

Wojna równa się przecież bieda

Bo jednak aberracyjne (nie tylko) starczych zapasów gromadzenie w PRL-u zwyczajnie trzeba w prostej linii wyprowadzić z wojny. Jeśli wojna równa się bieda.

Jak dobrze bywa poczytać!

Moje kolejne lektury już po napisaniu Wnuków dzieci wojny, tj. Rozmowy w Dragonei między Gustawem Herling-Grudzińskim i Włodzimierzem Boleckim, oraz przypomnienie sobie Orneli Vorpsi Kraju, gdzie nigdy się nie umiera, oraz Ręki, której nie kąsasz (Ostatnią z wymienionych pozycji ktoś nazwał „małą wielką książką”.), przyniosły mi niekwestionowane potwierdzenie trafności moich obserwacji i wniosków.

Wojna równa się przecież bieda

Otóż Herling mimochodem, jakby to było absolutnie oczywiste, wspomina w Rozmowach w Dragonei, byłych łagierników w Korpusie Andersa, którzy zupełnie irracjonalnie, aberracyjnie, obłędnie kupują w wojsku na zapas całe fury codziennego chleba, który potem - jak opisuje diarysta z Neapolu – układają starannie w prawdziwe stosy w namiotach pod swoimi łóżkami. Żeby aby nie zabrakło im chleba powszedniego!

A przecież wówczas - w 1943 roku - nie są dzisiejszymi starcami.

Ile dziś na śmietnikach ląduje ton tak pożądanego w czasie wojny chleba? A pamiętam jeszcze z PRL-u blok mieszkalny w Bydgoszczy. W nim, w klatce schodowej na półpiętrze wisiał zielony pojemnik na suchy chleb. Rolnicy, gospodarze zabierali na wieś stare, zasuszone pieczywo, karmiąc nim inwentarz. Coś mi się nawet przypomina, że ów pojemnik był bodaj pod jakąś specjalną ochroną. W każdym razie nie zapamiętałem bałaganu wokół niego, ani żadnych dewastacji. Ten kosz służył przez wiele lat.

Teraz nie spotykam takich pojemników. Teraz uważa się za lepsze, preferuje się, sztucznie przyrządzane mieszanki pasz na szybki przyrost. A potem boimy się wściekłych krów.

Biedne dzieciństwo i dorastanie Orneli Vorpsi (rocznik 1968) w ekstremalnej Albanii, kraju, który jawi się w jej książkach jako skrajnie komunistyczny i radykalnie biedny, a przy tym nieodłącznie bałkański. Oddzielony tak od Wschodu jak i Zachodu żelazną kurtyną, zza której przez jakieś niewidoczne szpary coś niecoś z zewnątrz jednak dociera. Na przykład pojedyncze sztuki zakazanej, a tak omdlewająco słodkiej gumy do żucia. Kaczor Donald.

I otóż później u piszącej po włosku małżonce Włocha, kiedy już mieszka w Mediolanie, a potem w Paryżu, przyjaciółki zauważają syndrom wychowania w biednej rodzinie, który sama zainteresowana pojmuje jako piętno, jakie ma wpływ nawet na podejmowanie prozaicznych, codziennych decyzji. Jak na przykład lęk przed wzięciem kredytu, przed zadłużaniem się, że zawsze musi być w porządku.

A przecież Ornela Vorpsi nie jest żadną zdewociałą staruchą, a piękną, inteligentną, pisząca nagradzane książki kobietą, czego jej rówieśniczki, inne kobiety, kobiety Zachodu, mają powód najzwyczajniej zazdrościć. Uroda i inteligencja w jednym kobiecym ciele.

Jej opis celebracji żucia zakazanej w Albanii, omdlewająco słodkiej gumy balonowej, oraz przechowywanie w tajemnicy pozłotka po niej i kolorowego papierka, przywołał mi wprost wspomnienie przez Ryszarda Kapuścińskiego z okupowanego Pińska.

Panuje głód. Dzieci słysząc o dostawie słodyczy do sklepu, w którym kompletnie nic nie ma, ustawiają się w kolejce. Kiedy przychodzi im kupować, okazuje się, że pozostały tylko puste, metalowe pudełka po cukierkach. Ale i je można przecież jakże pożytecznie wykorzystać. Można przecież próżną puszkę po landrynkach, gdzie zaledwie pozostały osiadłe na ściankach słodkie okruchy, resztki, zalać wrzątkiem. I jakiż z tego powstanie pożywny i oniryczny, jak z marzenia sennego, napój!

Z wojny, z biedy.

8 kwietnia 2012

http://www.wiadomosci24.pl/rejestracja/

Mieszkaniec Sławomir Jankowski

Sławomir Jankowski

Dodano 2012-05-13 23:14:40

Totalna kompromitacja polskiego żużla

W cieniu wypadku Lee Richardsona polski żużel bezgranicznie skompromitował się. Znany i przed laty czołowy żużlowiec świata, Lee Richardson poniósł śmierć w meczu ligowym w Polsce. Jego wypadek wpisał się się w ciąg jakiejś absurdalnej kompromitacji polskiego żużla, jaki miał miejsce nomen omen 13 m

Mieszkaniec Sławomir Jankowski

Sławomir Jankowski

Dodano 2012-03-31 16:11:04

Na odejście Maksa

22 marca 2012. Po godzinie 21. odchodzi Maks. Według tabeli wieku psów, ma - w przeliczeniu na wiek człowieczy - 147 lat, a ciągle chce żyć. Również dla nas żyć. Kogoś mi to przypomina. W niesamowitym i niezapomnianym, beznadziejnym i rozpaczliwym, agonalnym geście rzutu dużej puszystej głowy i szyi w moją stronę, w stronę życia, życia, którego nie chce opuścić, osierocić – chce żyć. Ma ciągle zdrową lśniącą sierść. Kilkanaście minut później zdycha.

Dopiero co się wprowadziliśmy. A.M., ja i trzyletni pies. Wszystko było jeszcze w powijakach w tym starym, zupełnie zaniedbanym domu z nieszczelnym dachem, z zapuszczonym, zdżunglonym ogrodem, z walącym się, w wielu miejscach dziurawym ogrodzeniem. To musiało mieć miejsce jeszcze w lutym, a najdalej w marcu 2000 roku. Roku Jubileuszu.

Wczesne sobotnie popołudnie. A.M. w zaawansowanej ciąży z E. krząta się po ascetycznej kuchni. Wracam do domu totalnie zbolały robotą w sklepie. Sobota od wczesnego rana nawet w małych sklepach spożywczych charakteryzuje się w tamtych latach niebywałym ruchem i zawsze kończy dla sprzedawcy, dla mnie, bardzo solidnym fizycznym zmęczeniem, prawie udręką. Pomimo, że już o trzynastej, a najpóźniej o piętnastej kończę pracę.

Wyczerpany ledwie zjadam obiad i układam się na wersalce w najdalszym, surowym pokoju, który w niczym nie przypomina dzisiejszej włoskiej sypialni. Ma zaledwie wybielone, nierówne, porowate ściany, skromne wyposażenie, ale jest mój, lubię go, jestem u siebie. Zamykam oczy, drzemię, zapadam w płytki sen.
I nagle huk, hałas, harmider.

Dźwięki dobiegają z przedpokoju. Szczekanie, warczenie Maksia. Odgłosy walki. W pierwszej chwili, wyrwany z letargu, zdezorientowany, myślę, że pies zwariował, odbiło mu, że zachował się zupełnie irracjonalnie, że zaatakował ciężarną. Sam w to nie wierzę. A może ciągle śnię? Rozespany biegnę ku wejściu. Mijam w kuchni zdumioną, przestraszoną A.M. I co widzę?

W przedpokoju puszysty, gibki, wysportowany pies siedzi jak drapieżny wielki ptak na karku stojącego i odganiającego się niezdarnie rękami, wyraźnie przestraszonego i zdezorientowanego młodzieńca z wielodzietnej, znanej z wybryków kryminalnych wielu jej członków, w tym złodziejstwa, rodziny, który niezapowiedziany i nie pukając do drzwi, postanowił nas odwiedzić w ciche, pogodne sobotnie popołudnie. Czy to tylko rekonesans, czy może już wcześniej przypadła mu do gustu jakaś para wystawionych markowych butów? Nie zdążam zapytać.

Niedługo potem nadszedł taki rekordowy rok, że bodaj sześciu spośród kilkunastu braci G. siedziało naraz w różnych więzieniach. Zresztą do tej pory wielu siedzi. Jak wartownicy przekazujący sobie posterunek. Taka zwariowana rzeczywistość a rebours. Choć nie wszyscy są tacy źli, jak się sądzi.
Kiedyś, za Gierka, matki rekordowej liczby synów górników otrzymywały wysokie państwowe odznaczenia, ordery. Na jaki zasłużyła matka braci, pani G? Ale to tylko dygresja.

Jeszcze pies zachęcony przez dumnego pana odprowadza obszczekując intruza do zardzewiałej furtki. Więcej nie mamy takich gości, takich niezapowiedzianych wizyt.

Maksio. Młody, prężny gibki owczarek kaukaski, bodaj z domieszką niemieckiego. Znajda. Porzucony w lutym 1997 roku jako maleńki szczeniaczek o czarnym umaszczeniu w klatce schodowej jednego z czteropiętrowych bloków na drugim Rubinkowie.

Dorosły ma błyszczącą różnymi odcieniami brązu sierść. Jej barwa przechodzi od niemal żółtych łap po czarny grzbiet, zwieńczony merdającym, radosnym, puszystym ogonem. Jedyny w swoim rodzaju.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Sławomir Jankowski

Sławomir Jankowski

Dodano 2012-03-29 18:41:51

Na odejście Maksa

Dopiero co się wprowadziliśmy. A.M., ja i trzyletni pies. Wszystko było jeszcze w powijakach w tym starym, zupełnie zaniedbanym domu z nieszczelnym dachem, z zapuszczonym, zdżunglonym ogrodem, z walącym się, dziurawym ogrodzeniem. 22 marca 2012. Po godzinie 21-ej odchodzi Maks. Ma 147 lat, a ciągle

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!

  • Dodaj do obserwowanych Obserwuj ciekawe osoby! Jeżeli pojawi się coś nowego, znajdziesz to również na swoim profilu.
  • Wyślij wiadomość Wysyłaj wiadomości i bądź w kontakcie z innymi mieszkańcami!
  • Zgłoś do moderacji Zgłoś nadużycie ze strony mieszkańca!

Wydarzenia dnia

Materiały mieszkańca